Witam,
Zatem zacznijmy...
Zakupiłem jakiś dwa miesiące temu płytę Asus M2A-VM HDMI, 4GB Patriotów i Athlona 6000+. Dawno oczekiwany upgrade co by nadgonić pędząca technikę. Trzy tygodnie temu dorzuciłem głośniki Genius 'a SW flat 2.1 650. Wszystko było całkiem nieźle, do wczoraj (a może nawet ciut wcześniej, ale nie zwróciło to mojej uwagi).
Objawy:
1. Naciskam "Power" i nic. Na płycie jest dioda "stand by" - świeci się, zasilacz (choć wcale nie tak cicho) syczy/popiskuje - zatem prąd jest. Jeszcze raz i jeszcze... Zaskoczył. Uruchamia się i jest ok.
2. Po kilku godzinach ponownie włączam. Pstryk i startuje: wiatrak procka, dysk, ale diody na LAN już nie - zasadniczo jakby wisi. Oddaliłem się na chwilę (do 2 minut) i słyszę pisk speakera. Wystartował, ale...
3. Załączam głośniki, w tle piski i trzaski, ale idzie wytrzymać (głośniki nowe, płyta ze muzyką zintegrowaną nowa), mam audio panel z przodu, więc przełączam je bezpośrednio na tył, ale tam to samo. Próbuje słuchawki - bez zmian. No nic, będzie bez muzyki na razie.
4. Mija dzień. Włączam komputer. Sytuacja jakby w pkt. 2, tyle że po jakiejś minucie komputer/zasilacz się wyłącza. Wyciągam wtyczkę, czekam, włączam, itd... w końcu startuje. Głośniki wciąż swoje, ale nie che mi się z tym szarpać.
5. Dziś. Komp pstryk - nic nie rusza. Jeszcze raz i jeszcze i się włącza, startuje normalnie. Tym razem już z głośników dochodzą dźwięki innych cywilizacji, słychać myszkę przesuwaną nad linkami, poruszane kółeczko, dysk.
Diagnoza - zasilacz, bo: hałasuje na stand by, zwłoka w odpalaniu (kondensatory?),sieje po wyjściach.
Co prawda to 2 letni Tagan 380 U01 ale najlepszym się zdarza (mierzę napięcia - w normie).
Ze starego sprzętu przeszczepiam Feel 350. Pstryk, startuje niby dobrze. Teraz Winda, głośniki - niestety te dalej swoje. W czasie, gdy piszę posta, różne efekty od trzasków, trybu mono, brzęczenia niczym radio kryształkowe aż w końcu od kilku już minut czysto jak dawniej. Mierzę jak "Feel" czuje swoje napięcia. Też w normie.
Zamieniam z powrotem na Tagan 'a. Po podłączeniu do płyty i włączeniu zasilania cicho piszczy czy może raczej syczy. Pstryk „Power”. Startuje dysk, wiatrak CPU, diody LAN i speaker już nie. Zdaje się, że syczy coraz głośniej (napięcia na Molex'ach prawidłowe). Mierzę czas. Po ok. 90sek startuje normalnie. Głośniki znów hałasują. Kolejne 5 min edycji tego posta i znów (dosłownie) gra muzyka.
Próbuję jeszcze kilka razy włączania, głośniki zaczynają hałasować przy ekranie startowym z paskiem postępu a przestają po około 2 minutach.
Moje pytanie:
Co tu jest nie tak i jak to sprawdzić?
Z góry dzięki,
pozdr.
ja
Zatem zacznijmy...
Zakupiłem jakiś dwa miesiące temu płytę Asus M2A-VM HDMI, 4GB Patriotów i Athlona 6000+. Dawno oczekiwany upgrade co by nadgonić pędząca technikę. Trzy tygodnie temu dorzuciłem głośniki Genius 'a SW flat 2.1 650. Wszystko było całkiem nieźle, do wczoraj (a może nawet ciut wcześniej, ale nie zwróciło to mojej uwagi).
Objawy:
1. Naciskam "Power" i nic. Na płycie jest dioda "stand by" - świeci się, zasilacz (choć wcale nie tak cicho) syczy/popiskuje - zatem prąd jest. Jeszcze raz i jeszcze... Zaskoczył. Uruchamia się i jest ok.
2. Po kilku godzinach ponownie włączam. Pstryk i startuje: wiatrak procka, dysk, ale diody na LAN już nie - zasadniczo jakby wisi. Oddaliłem się na chwilę (do 2 minut) i słyszę pisk speakera. Wystartował, ale...
3. Załączam głośniki, w tle piski i trzaski, ale idzie wytrzymać (głośniki nowe, płyta ze muzyką zintegrowaną nowa), mam audio panel z przodu, więc przełączam je bezpośrednio na tył, ale tam to samo. Próbuje słuchawki - bez zmian. No nic, będzie bez muzyki na razie.
4. Mija dzień. Włączam komputer. Sytuacja jakby w pkt. 2, tyle że po jakiejś minucie komputer/zasilacz się wyłącza. Wyciągam wtyczkę, czekam, włączam, itd... w końcu startuje. Głośniki wciąż swoje, ale nie che mi się z tym szarpać.
5. Dziś. Komp pstryk - nic nie rusza. Jeszcze raz i jeszcze i się włącza, startuje normalnie. Tym razem już z głośników dochodzą dźwięki innych cywilizacji, słychać myszkę przesuwaną nad linkami, poruszane kółeczko, dysk.
Diagnoza - zasilacz, bo: hałasuje na stand by, zwłoka w odpalaniu (kondensatory?),sieje po wyjściach.
Co prawda to 2 letni Tagan 380 U01 ale najlepszym się zdarza (mierzę napięcia - w normie).
Ze starego sprzętu przeszczepiam Feel 350. Pstryk, startuje niby dobrze. Teraz Winda, głośniki - niestety te dalej swoje. W czasie, gdy piszę posta, różne efekty od trzasków, trybu mono, brzęczenia niczym radio kryształkowe aż w końcu od kilku już minut czysto jak dawniej. Mierzę jak "Feel" czuje swoje napięcia. Też w normie.
Zamieniam z powrotem na Tagan 'a. Po podłączeniu do płyty i włączeniu zasilania cicho piszczy czy może raczej syczy. Pstryk „Power”. Startuje dysk, wiatrak CPU, diody LAN i speaker już nie. Zdaje się, że syczy coraz głośniej (napięcia na Molex'ach prawidłowe). Mierzę czas. Po ok. 90sek startuje normalnie. Głośniki znów hałasują. Kolejne 5 min edycji tego posta i znów (dosłownie) gra muzyka.
Próbuję jeszcze kilka razy włączania, głośniki zaczynają hałasować przy ekranie startowym z paskiem postępu a przestają po około 2 minutach.
Moje pytanie:
Co tu jest nie tak i jak to sprawdzić?
Z góry dzięki,
pozdr.
ja