Witam!
Posiadam stare radio Julia stereo. Jednak po kilkunastu minutach grania samo się rozstraja (są zaprogramowane stacje na ukf - 5 przycisków) i trzeba troszkę pokręcić potencjometrami aby znów znalazło stację. Tak samo często trzeba dostrajać zaraz po włączeniu radia. Potencjometry strojące były myte (nowych nie da się kupić - chyba, że ktoś podpowie gdzie - 470K wieloobrotowe). A możee to nie jest problem z potencjometrami? Proszę o pomoc.
Oczywiście Arcz jest włączone. Testowałem też z wyłączonym Arcz. Różnica jest taka, że gdy włączone jest Arcz to w czasie samo-rozstrajania stacja przestaje być słyszalna natychmiast. Działa wyciszanie.
Z tymi kondensatorami elektrolitycznymi to bym się nie rozpędzał.
Julia to polski produkt, a polskie elektrolity to nawet nas przeżyją. Gdyby to były współczesne elektrolity to bym zaczął od wymiany. Wystarczy sobie przykładowo pomierzyć elektrolity z roku 1980. Mają nawet nieco więcej pojemności niż na nich nadrukowano. Elektrolity polskie były wielkie gabarytowo, są nadal wielkie co do trwałości.
Przede wszystkim zbadałbym stabilność stabilizatora D601 UL1550. Włączyć zimne radio i do czasu nagrzania nie powinno odpłynąć napięcie 30-33V na końcówkach tej kompensowanej diody więcej niż 0,1-0,2V.
Jeżeli napięcie na samym stabilizatorze między stanem zimnym a ciepłym trzyma się sztywno to kolejny rzut zrobiłbym na odpięcie bloku strojenia głowicy (zespołu potencjometrów) i zapiął na tor napięcia warikapowego osobny potencjometr testowy i sprawdził czy pływanie nie jest czasem skutkiem jakiegoś defektu w heterodynie głowicy i czy czasem to sama heterodyna sobie nie zaczyna pływać. Może być zaśniedziały np. trymerek.
Jeżeli sama heterodyna przy oddzielnym torze zasilania warikapowego trzyma stabilnie to szukałbym w podkówkach ustalających górny i dolny próg napięcia warikapowego (typowo 3V i 25V).
Warto sprawdzić też samo napięcie zasilania głowicy czy tam czasami nie dzieje się coś złego.
Na pocieszenie mogę napisać, że w nowszej konstrukcji jaką jest Tosca AWS307 pływanie jest wkalkulowane w konstrukcję Wybitny projektant umiejscowił potencjometry wieloobrotowe przy transformatorze, który je pięknie podgrzewa i jak się już nagrzeją zmienia się im rezystancja i stacje w tak nagrzewania bloku potencjometrów pięknie sobie płyną. I jeszcze jedno warto sprawdzić prąd toru warikapów - przy "gołej" linii warikapowej (wykluczając ewentualną upływność kondensatorów blokujących i filtrujących to napięcie, które mogą się tam znajdować). Przy podłączeniu w szeregu mikroamperomierza z podawanym napięciem strojenia prąd ten praktycznie ma być niemierzalny (na typowym zakresie 200uA). Zdarza się sporadycznie, że warikap ulega uszkodzeniu i zaczyna go przebijać wsteczne napięcie pracy i wtedy można dostrzec prąd upływu nawet kilka uA. Miałem kiedyś taki przypadek w głowicy. Obstawiałem trymer a to się okazał uszkodzony warikap - jakiś feler w strukturze krzemowej miała i skokowo zmieniała się częstotliwość o kilkadziesiąt kHz.
Nic takiego nie pisałem wyjmij sobie elektrolita 2x4700uF z toski. Gwarantuję Ci, że mimo tych 20 lat i grzania go przez transformator on nadal ma te swoje 4700uF z zapasem - pod warunkiem, że to polski duży elektrolit. Na składzie mam 10000uF w zasilaczu +5V. Data produkcji 1979. Do dziś ma z zapasem swoje 10000uF.
Dobre po polskie. Było za dobre i dlatego trzeba było zniszczyć, maszyny sprzedać za grosze i zasypać chińskimi śmieciami. Te "chińskie" po roku ze 100uF potrafią mieć..... 2nF DRAMAT. Dzisiejszy świat zbudowany jest na lipie.
Odgrzebuje trochę temat ale może komuś się przyda. U mnie usterka jak w temacie. Problemem był C125 (10nF) w głowicy, przez co zmieniało się napięcie na warikapie D107 i powodowało pływanie częstotliwości.
Miałem podobny przypadek - winny był kondensator ceramiczny (nie pamiętam który) o wartości rzędu nF. Zaczynał puszczać prąd i obciążał napięcie strojenia.