Witam.
Tak się jakoś złożyło, że zaoferowałem się przyjaciółce zbudować nieduży zestaw audio do domu. Projekt jest prosty, lecz nie codziennie buduje się dziewczynom sprzęty audio i trzeba brać trochę więcej aspektów konstrukcyjnych pod uwagę, niż przy sprzętach dla żądnych basu napaleńców w dresach. Zanim zabrałem się za robotę na poważnie, kilka dni zastanawiałem się nad tym jak dokładnie miałby wyglądać ten sprzęt i co od niego powinienem oczekiwać, a właściwie inaczej: czego może ode mnie oczekiwać przyszła właścicielka owego zestawu. Tak więc od początku.
ZAŁOŻENIA KONSTRUKCYJNE:
1 – Wygląd i estetyka:
Bądź, co bądź, sprzęt przeznaczony dla dziewczyny przez co ten aspekt dodatkowo nabiera na znaczeniu – dlatego opisuje jako pierwszy. Ale trzeba myśleć racjonalnie! Dziewczyna ma pokój o niedużej kubaturze, tak więc sprzęt nie może być nieporęczny i MUSI zmieścić się na biurku wraz z monitorem komputera, jednocześnie pozwalając na to żeby biurko nadal było biurkiem do odrabiania lekcji, a nie stolikiem do audio. Doszedłem do wniosku, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem będzie zbudowanie aktywnej satelity z wbudowanymi końcówkami mocy dla wszystkich elementów zestawu – czyli tak jak było zrobione w jej poprzednim „audio” (plastikowe grajki „jajka” komputerowe na ok. 6cm szerokopasmówkach podłączonych pod wzmaka o mocy w porywach do około 2x0,5W). Dzięki temu nie musi się przyzwyczajać do nowego audio – obsługa pozostaje taka jak była, nie licząc gałki od subwoofera.
Wykończenie właściwie nasunęło się samo, ponieważ zostało mi z innej konstrukcji sporo forniru jesionowego, polakierowany przyjmuje ładny kolorek i wzorek z wyraźnie widocznymi słojami jedynymi dla każdej ściany, co jest przecież sednem używania forniru zamiast okleiny z OBI
. Chciałem jednak dodać trochę kontrastu, stąd czarna maskownica i stalowe panele. Był jednak problem który wyszedł dopiero w czasie konstrukcji. A mianowicie fornir był za wąski na boczne ściany suba. Postanowiłem jednak pójść dalej i połączyć nieuniknione z pożytecznym! Łączenie forniru, po wygładzeniu szpachlówką i papierem o gradacji 200 zostało pomalowane na czarno (czarne pasy na tyle). Dlaczego jest to „pożyteczne”? Dodaje konstrukcji kontrastu, tak jak maskownica no i urozmaica koncepcję stylistyczną. Dodatkowym plusem jest to, że wzrok człowieka oglądającego sprzęt skupia się na jasnym fornirze i sprzęty wydaje się na pierwszy rzut oka „smuklejszy” niż w jest w rzeczywistości. No i najważniejsze - dzięki temu że we wszystkich jest czarny tył, radiator na satelicie ze wzmakiem nie rzuca się tak bardzo w oczy.
Stalowe, szczotkowane panele pryśnięte lakierem bezbarwnym nadają sprzętowi charakterku
.
Kształt – tu miałem większą zagadkę, ponieważ nie chciałem dać jej równoległobocznych klocków... To by był brak oryginalności i lenistwo. Od razu pomyślałem o kształcie „łezek”, ale nadal czułem niedosyt
. Więc pochyliłem je lekko do tyłu, jednocześnie umieszczając środki ciężkości (magnesy średnio-niskotonowców) mniej więcej na środku podstawy. Przy tak małych projektach to dość przydatny szczegół.
Gdy rachunek sumienia był gotowy, na jakiejś nudnawej lekcji układów analogowych, gdy profesorka katowała jeszcze niedobitki z zagrożeniami przelałem moją koncepcję na papier.
Wersja nie ostateczna jak widać, niektóre szczegóły (pomalowany tył) zmieniały się wraz z budową.
2 – Względy elektroniczne:
Założeniami dla wzmacniacza, był właściwie brak założeń
. Poprzedni sprzęt miał 2x0,5W (moooże) i grał tak, że robiło się niedobrze, nowy wzmacniacz miał mieć moc i parametry porównywalne do przeciętnych, nie najgorszych wież. W dodatku tak jakoś się złożyło, że miałem kilka szt. TDA2030. Nic więc dziwnego że zdecydowałem się właśnie na nie. Wzmacniacz osiąga moc około 2x4W 8ohm i 1x13W 4ohmy. Przy zestawie do komputera jest jak najbardziej OK. Nikt przecież nie będzie tym sali 100m^2 nagłaśniał...
3 – Względy akustyczne:
Tu już było trochę gorzej. Pierwszą i podstawową sprawą było to, że satelity będą stać bardzo blisko ucha słuchaczki (na wyciągnięcie ręki dosłownie). Może jakieś młokosy się teraz zaśmieją, ale satelity NIE MAJĄ PRAWA PRZENOSIĆ BASU. W innym wypadku, powodowałyby migrenę po godzinie słuchania, wiedzą coś o tym ludzie którym zdarza się naprawiać wieże i radyjka siedząc przy nich... Nieprzyjemne uczucie. Subwoofer też nie mógł być taki sobie byle jaki
. Muszę tylko napisać, że zejście, ani moc nie były priorytetami. Dziewczyna lubi posłuchać dobrego rocka, więc mulący BR nie wchodził w grę, ale również przepada za hip-hopem, więc troszkę tego basu musi być jeśli trzeba, stąd właśnie konstrukcja 2+1. No i najważniejsze i jednocześnie już wspomniane wyżej: obudowy nie mogą być duże! Z takimi założeniami przejrzałem swoje pieczołowicie chomikowane od wieków skarby i skompletowałem coś takiego:
Na subwoofer poszedł niemiecki głośnik basowy firmy RFT o którego parametrach... nie wiem nic. Jednak mam go już jakiś czas i robiłem z nim dziesiątki eksperymentów, dawno temu grał jako mój własny subwoofer, potem odszedł w zapomnienie.
Spełniał wszystkie założenia dotyczące tego konkretnego subwoofera. Ma dość ciężki układ drgający i dość wysoką cewkę w stosunku do nabiegunnika, no i jest względnie miękko zawieszony. Karze to sugerować, że ma dość wysokie/średnio-wysokie Qts, a więc najlepiej będzie się czuł w obudowie zamkniętej. Ponieważ trochę już z nim robiłem, wiem że zachowa się jak należy w obudowie ok. 10-15l czyli śmiesznie małej! Miał całkiem przyzwoite opóźnienia grupowe, pukał szybko i dość precyzyjnie, choć faktycznie – nie ma mowy o głębokich 25Hz pomrukach na nim. Ale że pokój mały, a jak pamiętacie zejście nie było priorytetem - to nie problem. No i co najważniejsze ma baaardzo ładny napęd! Rozbierałem go kiedyś z konieczności, szczelina magnetyczna jest bardzo wąska, dobrze spasowana z cewką (miałem problemy z jego wycentrowaniem...). Magnes jak widać na niektórych zdjęciach niczego sobie – ma ładną efektywność. Konkretnie nie powiem ile, ale szacuje że 90-92dB. To powoduje że na tych kilkunastu W bas bywa nawet lekko wyczuwalny
.
Wspominałem, że satelity nie mogą przenosić basu. O tych głośnikach również nie wiem zbyt wiele poza średnicą 12cm, dlatego obudowę wyznaczyłem starym sposobem z rurą PCV. Wkładam głośnik do rury i przesuwam wycięty z drewna „tłok” uszczelniany taśmą. W ten sposób, wspierając się uchem i generatorem sin. ustaliłem że wymagania spełnia przy mocno tłumionej budzie objętości ok. 1,5l. W takiej właśnie budzie gra praktycznie liniowo do około 160-180Hz, 130Hz jest już na oko połowę ciszej, 100Hz i niżej już wiadomo. No dobra, sub już ustalony precyzyjnie, dolna część satelit też, więc czas na „górę”. Moc podawana na satelity wynosi około 4W, więc większość syków jest w stanie to przetrwać. Jak wiadomo GDWK7/50 jest nadzwyczaj delikatnym tworem i naprawdę nie trudno go zajechać, dlatego mi zalegał od dość dawna, bo bałem się go pchać gdziekolwiek. Ale tu sytuacja jest inna, syk będzie chodził pod małą mocą i dość wysoko cięty – był wprost idealny zwłaszcza że go miałem
. No i przy wysokim cieciu ilość piachu sypana przez niego będzie odpowiednio mniejsza. Rozważałem nawet koncepcje jednodrożnych satelit. Te średnio-niskotonowe grają dostatecznie wysoko, ale jakość tych wysokich tonów pozostawia wiele do życzenia... Dźwięk był mało wyrazisty, po prostu nie powalał stąd 2drożne. Zwrotnica liczona jakim tam podrzędnym kalkulatorem, po nawinięciu cewki korygowana za pomocą generatora i cięcia syka. Syk w przeciwfazie.
BUDOWA:
Ponieważ dzień w którym wziąłem się za projekt na poważnie był niedzielą, nie mogłem wziąć się za nic hałaśliwego. Wziąłem się więc za elektronikę. Nie było sensu odpalać programów komputerowych do PCB do tak śmiesznie prostych schematów – zajęło by to ładnych parę godzin dłużej. Płytki projektowałem od razu na laminacie. Oto końcówki mocy, umieszczone na tylnej ścianie satelity.
Jak widać (sam nie wiem czemu) płytka końcówki ma poważny błąd... Nie martwcie się, sprostowany. Później regulacje głośności i STB. Zdecydowałem się na włączanie przez mikrozestyk „o tak o”, dla bajeru
To chyba najbrzydsza płytka w mojej karierze, ale spełniała wszystko co miała spełniać, więc niech będzie i taka.
STB miał być zasilany z beztransformatorowego zasilacza, ale po testach okazało się że wcina bez przerwy ponad 20W... Dlatego padło na trafko TS2/15 które musiałem trochę przerobić, a mianowicie odwinąć trochę zwoi na wtórnym, dla uzyskania około 7,5V DC na wejściu liniaka 7805. Szkoda tylko że płytkę musiałem od nowa robić, bo tamta jakoś estetyczniej wyszła. Jak widać – oszczędzam nadsiarczan
. Później potencjometry zaekranowałem kawałkiem nie grubej stalowej blachy.
Miałem problem z transformatorem zasilającym końcówki, potrzebowałem około 2x13,5V AC i moc min około 30W. NIGDZIE nie mogłem zdobyć takiego (oczywiście sklepy, allegro itp. omijałem szerokim łukiem, czekałem na coś z demobilu). W końcu się zniecierpliwiłem i przewinąłem 50W toroida na potrzebne mi napięcia, po czym owinąłem go jeszcze stalową blachą w ramach ekranu (jest w bezpośrednim kontakcie z końcówkami i kablami sygnałowymi, więc nie dziwcie się tak), a szczelinkę między uzwojeniami a ekranem zalałem szkłem wodnym, po utwardzeniu owinąłem taśmą. Nic nie bzyczy, ani nie sieje zakłóceniami gdzie nie powinien.
Dobra, elektronika jako, tako. Trzeba by się za budy brać! Kształt jaki chciałem uzyskać opisałem wyżej, więc nie będę się powtarzał. Zanim jednak wziąłem się za to, musiałem rozwiązać inny problem. Chyba nie muszę tłumaczyć jaki...:
Rozwiązanie nie było szczególnie trudne.
Magnes syka nie wpływał na monitor w takim odstępie jaki zapewnia obudowa. Dawcą magnesów do ekranowania zostały jakieś pierdziawki samochodowe.
Czas stolarki. Oto wierni towarzysze konstrukcji
Mój zestaw szlifierski.
Zacząłem od suba. Na wstęp odrobina geometrii na kartce papieru, potem na płytach.
Problem polegał na tym, aby uzyskać założoną objętość przy możliwie najmniejszych wymiarach. Zdecydowałem się na bardzo ryzykowne rozwiązanie które zaoszczędzi 3-4l, ostatecznie jednak nie żałuje, bo w brew pozorom wcale nie jest łatwo doprowadzić to do drżenia
.
Na tak przygotowany szkielet naciągałem i przykleiłem dodatkowo wspomagając malutkimi gwoździkami 3 warstwy dykty. Dykta sama z siebie jest elastyczna i nie nadaje się na audio. Ale nagięcie jej pod takim łukiem znacznie ją usztywnia, a sklejenie 3 takich warstw daje w brew pozorom solidną ścianę + jeszcze wzmocnienia i rozpórka. Odstępy między pionowymi wspórkami mają trochę ponad 6cm, czyli nieduża powierzchnia do drżenia.
Teraz przydał by się płytki frez.
Teraz fornirowanie.
No i miejsce na panel. Na stalicie ze wzmacniaczem musi być, więc na innych też dałem żeby się nie wybijała.
Konstrukcja satelit przebiegała bardzo podobnie. Są 2 komorowe, żeby oddzielić flaki od części grającej.
Użyłem tyłka subwoofera jako wzornika, żeby wszystkie kąty wyszły takie same.
Teraz czas na boczne ścianki satelit.
W międzyczasie trzeba by poskładać do kupy i wstępnie odpalić elektronikę.
Powrót do obudów.
Plątanina kabli po umiejscowieniu wszystkiego została oczywiście poskromiona przez przycięcie kabli do minimalnej długości.
Fornirowanie satelit
Mniej więcej na tym etapie poskładałem zwrotnice.
No dobra. No ale przecież gdzieś trzeba umieścić gniazda!
Całość zaczęła nawet przypominać zestaw audio, ale fornir potrzebuje jakiejś ochrony - czas na malowanie!
Taak... Wiem.. Wyszedłem jak orangutan...
Ok. No ale przecież syk ze starych space86 za chol##e nie pasuje stylistycznie do reszty konstrukcji! Trzeba było go trochę oczernić.
Na zdjęciu błyszczy się, bo jest świeża farba. Wszystko co malowałem na czarno, dostawało jeszcze 2 warstwy bezbarwnego nadającego świetny połysk. Ale same przetworniki nie mają nic błyszczącego, więc stwierdziłem że błyszczący syk nie pasowałby - dlatego został matowy.
Teraz jeszcze trochę kosmetyki.
Satelity są tłumione odrobiną materiału przypominającego filc, tylko miększego i znacznie grubszego. Do tego wyłożone profilowaną gąbką widoczną na zdjęciu. Sub ma raczej przewagę filcu i trochę zwykłej gąbki - szkoda profilowanej skoro tam i tak tylko niskie tony.
Nawet to jakoś zaczęło wyglądać.
No ale nadal nie ma maskownic i paneli... Jak to się ładnie mówi, do pracy rodacy!
Odnośnie tych zdjęć, napiszę tylko że przyjaciółka ma 2 młodszych braci z czego 1 od niedawna chodzi - więc myślę że nie muszę tłumaczyć po kiego grzyba te pręty... Gdyby nie rodzeństwo, to by pewnie nawet maskownic nie było. Teraz panele. Jest to kawałek starej pralki pocięty wyrzynarką, zarównany szlifierką oscylacyjną papierami najpierw 100, potem 240 i ostatecznie pryśnięty tym samym bezbarwnym lakierem co same kolumny.
Tak oto w bólach i cierpieniach trwających około 7tygodni powstał zestaw prezentujący się następująco:
Jak widać na bokach powstały minimalne fałdki
. Problem polega na tym, że fornirowałem go w czasie suszy, a jakiś tydzień potem wilgotność powietrza wróciła po paru deszczach i fornir lekko się rozciągnął... Ratowałem to jak mogłem za pomocą strzykawki z klejem. Nawet coś to dało, ale nie powiem - SZLAG MNIE TRAFIŁ jak to zobaczyłem. Zaraz po fornirowaniu było gładko jak d##pcia niemowlaka... Na szczęście nie rzuca się w oczy i właścicielka też uznała że jest pięknie - więc trudno... Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło, a nie jest to moja pierwsza fornirowana konstrukcja.
Aby oszczędzić pytań o wymiary, daje zdjęcie porównujące do ZG15-C i suba na 12".
Huh... Już mnie ręce bolą od pisania... Zacząłem to pisać przed 8 rano..
Będę powoli kończył to biadolenie, na koniec tylko standardowe teksty.
Dźwięk jest taki jakiego się spodziewałem. Nie powala szczegółowością (nie wymagajmy za wiele) ale jest w miarę szybki i nie męczy. Sub bardzo dobrze sobie radzi przy tej mocy z tym pokojem. Zamknięta obudowa, w połączeniu z dobrym napędem oraz solidne zasilanie końcówki (50W toroid oraz 6800uF/stronę filtracji) nadrabiają niedosyt jaki daje użycie TDA2030 do jego napędu - w brew pozorom membrana jest w miarę trzymana na uwięzi. Mam jeszcze jeden problem który ujawnił się dopiero po oddaniu... Tak wiem, wstyd - ale po prostu przeoczyłem go wcześniej... Niedługo będę musiał go skorygować na miejscu.
Trzeba by napisać coś o kosztach.
Bolce do maskownic - 5zł
Kable - 7zł
1 dodatkowy liść forniru - 9zł
Szpulki na nić do maszyny do szycia (karkasy do cewek) - 2zł
Filcowe podkładki - 1,50.
Gumowe stopki do suba - na stanie
Przetworniki - na stanie
Wytłumienie - na stanie
Drewno i dykta - na stanie
Lakiery, kleje, szpachla, papiery ścierne, wkręty - standardowe wyposażenie mojego warsztatu - można nie liczyć.
Części do elektroniki (końcówki, drobnica, radiatory, kable, druty, trafo) - na stanie
Straty materialne => 24.50zł
Zyski moralne => Zadowolenie w oczach przyjaciółki i buziak w ramach "dziękuję" - EKSTREMALNIE BEZCENNE !!!

Tak się jakoś złożyło, że zaoferowałem się przyjaciółce zbudować nieduży zestaw audio do domu. Projekt jest prosty, lecz nie codziennie buduje się dziewczynom sprzęty audio i trzeba brać trochę więcej aspektów konstrukcyjnych pod uwagę, niż przy sprzętach dla żądnych basu napaleńców w dresach. Zanim zabrałem się za robotę na poważnie, kilka dni zastanawiałem się nad tym jak dokładnie miałby wyglądać ten sprzęt i co od niego powinienem oczekiwać, a właściwie inaczej: czego może ode mnie oczekiwać przyszła właścicielka owego zestawu. Tak więc od początku.
ZAŁOŻENIA KONSTRUKCYJNE:
1 – Wygląd i estetyka:
Bądź, co bądź, sprzęt przeznaczony dla dziewczyny przez co ten aspekt dodatkowo nabiera na znaczeniu – dlatego opisuje jako pierwszy. Ale trzeba myśleć racjonalnie! Dziewczyna ma pokój o niedużej kubaturze, tak więc sprzęt nie może być nieporęczny i MUSI zmieścić się na biurku wraz z monitorem komputera, jednocześnie pozwalając na to żeby biurko nadal było biurkiem do odrabiania lekcji, a nie stolikiem do audio. Doszedłem do wniosku, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem będzie zbudowanie aktywnej satelity z wbudowanymi końcówkami mocy dla wszystkich elementów zestawu – czyli tak jak było zrobione w jej poprzednim „audio” (plastikowe grajki „jajka” komputerowe na ok. 6cm szerokopasmówkach podłączonych pod wzmaka o mocy w porywach do około 2x0,5W). Dzięki temu nie musi się przyzwyczajać do nowego audio – obsługa pozostaje taka jak była, nie licząc gałki od subwoofera.
Wykończenie właściwie nasunęło się samo, ponieważ zostało mi z innej konstrukcji sporo forniru jesionowego, polakierowany przyjmuje ładny kolorek i wzorek z wyraźnie widocznymi słojami jedynymi dla każdej ściany, co jest przecież sednem używania forniru zamiast okleiny z OBI

Stalowe, szczotkowane panele pryśnięte lakierem bezbarwnym nadają sprzętowi charakterku

Kształt – tu miałem większą zagadkę, ponieważ nie chciałem dać jej równoległobocznych klocków... To by był brak oryginalności i lenistwo. Od razu pomyślałem o kształcie „łezek”, ale nadal czułem niedosyt

Gdy rachunek sumienia był gotowy, na jakiejś nudnawej lekcji układów analogowych, gdy profesorka katowała jeszcze niedobitki z zagrożeniami przelałem moją koncepcję na papier.

Wersja nie ostateczna jak widać, niektóre szczegóły (pomalowany tył) zmieniały się wraz z budową.
2 – Względy elektroniczne:
Założeniami dla wzmacniacza, był właściwie brak założeń

3 – Względy akustyczne:
Tu już było trochę gorzej. Pierwszą i podstawową sprawą było to, że satelity będą stać bardzo blisko ucha słuchaczki (na wyciągnięcie ręki dosłownie). Może jakieś młokosy się teraz zaśmieją, ale satelity NIE MAJĄ PRAWA PRZENOSIĆ BASU. W innym wypadku, powodowałyby migrenę po godzinie słuchania, wiedzą coś o tym ludzie którym zdarza się naprawiać wieże i radyjka siedząc przy nich... Nieprzyjemne uczucie. Subwoofer też nie mógł być taki sobie byle jaki


Na subwoofer poszedł niemiecki głośnik basowy firmy RFT o którego parametrach... nie wiem nic. Jednak mam go już jakiś czas i robiłem z nim dziesiątki eksperymentów, dawno temu grał jako mój własny subwoofer, potem odszedł w zapomnienie.

Spełniał wszystkie założenia dotyczące tego konkretnego subwoofera. Ma dość ciężki układ drgający i dość wysoką cewkę w stosunku do nabiegunnika, no i jest względnie miękko zawieszony. Karze to sugerować, że ma dość wysokie/średnio-wysokie Qts, a więc najlepiej będzie się czuł w obudowie zamkniętej. Ponieważ trochę już z nim robiłem, wiem że zachowa się jak należy w obudowie ok. 10-15l czyli śmiesznie małej! Miał całkiem przyzwoite opóźnienia grupowe, pukał szybko i dość precyzyjnie, choć faktycznie – nie ma mowy o głębokich 25Hz pomrukach na nim. Ale że pokój mały, a jak pamiętacie zejście nie było priorytetem - to nie problem. No i co najważniejsze ma baaardzo ładny napęd! Rozbierałem go kiedyś z konieczności, szczelina magnetyczna jest bardzo wąska, dobrze spasowana z cewką (miałem problemy z jego wycentrowaniem...). Magnes jak widać na niektórych zdjęciach niczego sobie – ma ładną efektywność. Konkretnie nie powiem ile, ale szacuje że 90-92dB. To powoduje że na tych kilkunastu W bas bywa nawet lekko wyczuwalny

Wspominałem, że satelity nie mogą przenosić basu. O tych głośnikach również nie wiem zbyt wiele poza średnicą 12cm, dlatego obudowę wyznaczyłem starym sposobem z rurą PCV. Wkładam głośnik do rury i przesuwam wycięty z drewna „tłok” uszczelniany taśmą. W ten sposób, wspierając się uchem i generatorem sin. ustaliłem że wymagania spełnia przy mocno tłumionej budzie objętości ok. 1,5l. W takiej właśnie budzie gra praktycznie liniowo do około 160-180Hz, 130Hz jest już na oko połowę ciszej, 100Hz i niżej już wiadomo. No dobra, sub już ustalony precyzyjnie, dolna część satelit też, więc czas na „górę”. Moc podawana na satelity wynosi około 4W, więc większość syków jest w stanie to przetrwać. Jak wiadomo GDWK7/50 jest nadzwyczaj delikatnym tworem i naprawdę nie trudno go zajechać, dlatego mi zalegał od dość dawna, bo bałem się go pchać gdziekolwiek. Ale tu sytuacja jest inna, syk będzie chodził pod małą mocą i dość wysoko cięty – był wprost idealny zwłaszcza że go miałem

BUDOWA:
Ponieważ dzień w którym wziąłem się za projekt na poważnie był niedzielą, nie mogłem wziąć się za nic hałaśliwego. Wziąłem się więc za elektronikę. Nie było sensu odpalać programów komputerowych do PCB do tak śmiesznie prostych schematów – zajęło by to ładnych parę godzin dłużej. Płytki projektowałem od razu na laminacie. Oto końcówki mocy, umieszczone na tylnej ścianie satelity.



Jak widać (sam nie wiem czemu) płytka końcówki ma poważny błąd... Nie martwcie się, sprostowany. Później regulacje głośności i STB. Zdecydowałem się na włączanie przez mikrozestyk „o tak o”, dla bajeru



STB miał być zasilany z beztransformatorowego zasilacza, ale po testach okazało się że wcina bez przerwy ponad 20W... Dlatego padło na trafko TS2/15 które musiałem trochę przerobić, a mianowicie odwinąć trochę zwoi na wtórnym, dla uzyskania około 7,5V DC na wejściu liniaka 7805. Szkoda tylko że płytkę musiałem od nowa robić, bo tamta jakoś estetyczniej wyszła. Jak widać – oszczędzam nadsiarczan

Miałem problem z transformatorem zasilającym końcówki, potrzebowałem około 2x13,5V AC i moc min około 30W. NIGDZIE nie mogłem zdobyć takiego (oczywiście sklepy, allegro itp. omijałem szerokim łukiem, czekałem na coś z demobilu). W końcu się zniecierpliwiłem i przewinąłem 50W toroida na potrzebne mi napięcia, po czym owinąłem go jeszcze stalową blachą w ramach ekranu (jest w bezpośrednim kontakcie z końcówkami i kablami sygnałowymi, więc nie dziwcie się tak), a szczelinkę między uzwojeniami a ekranem zalałem szkłem wodnym, po utwardzeniu owinąłem taśmą. Nic nie bzyczy, ani nie sieje zakłóceniami gdzie nie powinien.

Dobra, elektronika jako, tako. Trzeba by się za budy brać! Kształt jaki chciałem uzyskać opisałem wyżej, więc nie będę się powtarzał. Zanim jednak wziąłem się za to, musiałem rozwiązać inny problem. Chyba nie muszę tłumaczyć jaki...:

Rozwiązanie nie było szczególnie trudne.


Magnes syka nie wpływał na monitor w takim odstępie jaki zapewnia obudowa. Dawcą magnesów do ekranowania zostały jakieś pierdziawki samochodowe.
Czas stolarki. Oto wierni towarzysze konstrukcji

Mój zestaw szlifierski.

Zacząłem od suba. Na wstęp odrobina geometrii na kartce papieru, potem na płytach.

Problem polegał na tym, aby uzyskać założoną objętość przy możliwie najmniejszych wymiarach. Zdecydowałem się na bardzo ryzykowne rozwiązanie które zaoszczędzi 3-4l, ostatecznie jednak nie żałuje, bo w brew pozorom wcale nie jest łatwo doprowadzić to do drżenia






Na tak przygotowany szkielet naciągałem i przykleiłem dodatkowo wspomagając malutkimi gwoździkami 3 warstwy dykty. Dykta sama z siebie jest elastyczna i nie nadaje się na audio. Ale nagięcie jej pod takim łukiem znacznie ją usztywnia, a sklejenie 3 takich warstw daje w brew pozorom solidną ścianę + jeszcze wzmocnienia i rozpórka. Odstępy między pionowymi wspórkami mają trochę ponad 6cm, czyli nieduża powierzchnia do drżenia.






Teraz przydał by się płytki frez.


Teraz fornirowanie.




No i miejsce na panel. Na stalicie ze wzmacniaczem musi być, więc na innych też dałem żeby się nie wybijała.




Konstrukcja satelit przebiegała bardzo podobnie. Są 2 komorowe, żeby oddzielić flaki od części grającej.


Użyłem tyłka subwoofera jako wzornika, żeby wszystkie kąty wyszły takie same.


Teraz czas na boczne ścianki satelit.

W międzyczasie trzeba by poskładać do kupy i wstępnie odpalić elektronikę.


Powrót do obudów.


Plątanina kabli po umiejscowieniu wszystkiego została oczywiście poskromiona przez przycięcie kabli do minimalnej długości.



Fornirowanie satelit







Mniej więcej na tym etapie poskładałem zwrotnice.





No dobra. No ale przecież gdzieś trzeba umieścić gniazda!



Całość zaczęła nawet przypominać zestaw audio, ale fornir potrzebuje jakiejś ochrony - czas na malowanie!



Taak... Wiem.. Wyszedłem jak orangutan...
Ok. No ale przecież syk ze starych space86 za chol##e nie pasuje stylistycznie do reszty konstrukcji! Trzeba było go trochę oczernić.


Na zdjęciu błyszczy się, bo jest świeża farba. Wszystko co malowałem na czarno, dostawało jeszcze 2 warstwy bezbarwnego nadającego świetny połysk. Ale same przetworniki nie mają nic błyszczącego, więc stwierdziłem że błyszczący syk nie pasowałby - dlatego został matowy.
Teraz jeszcze trochę kosmetyki.




Satelity są tłumione odrobiną materiału przypominającego filc, tylko miększego i znacznie grubszego. Do tego wyłożone profilowaną gąbką widoczną na zdjęciu. Sub ma raczej przewagę filcu i trochę zwykłej gąbki - szkoda profilowanej skoro tam i tak tylko niskie tony.
Nawet to jakoś zaczęło wyglądać.

No ale nadal nie ma maskownic i paneli... Jak to się ładnie mówi, do pracy rodacy!




Odnośnie tych zdjęć, napiszę tylko że przyjaciółka ma 2 młodszych braci z czego 1 od niedawna chodzi - więc myślę że nie muszę tłumaczyć po kiego grzyba te pręty... Gdyby nie rodzeństwo, to by pewnie nawet maskownic nie było. Teraz panele. Jest to kawałek starej pralki pocięty wyrzynarką, zarównany szlifierką oscylacyjną papierami najpierw 100, potem 240 i ostatecznie pryśnięty tym samym bezbarwnym lakierem co same kolumny.



Tak oto w bólach i cierpieniach trwających około 7tygodni powstał zestaw prezentujący się następująco:



Jak widać na bokach powstały minimalne fałdki


Aby oszczędzić pytań o wymiary, daje zdjęcie porównujące do ZG15-C i suba na 12".


Huh... Już mnie ręce bolą od pisania... Zacząłem to pisać przed 8 rano..
Będę powoli kończył to biadolenie, na koniec tylko standardowe teksty.
Dźwięk jest taki jakiego się spodziewałem. Nie powala szczegółowością (nie wymagajmy za wiele) ale jest w miarę szybki i nie męczy. Sub bardzo dobrze sobie radzi przy tej mocy z tym pokojem. Zamknięta obudowa, w połączeniu z dobrym napędem oraz solidne zasilanie końcówki (50W toroid oraz 6800uF/stronę filtracji) nadrabiają niedosyt jaki daje użycie TDA2030 do jego napędu - w brew pozorom membrana jest w miarę trzymana na uwięzi. Mam jeszcze jeden problem który ujawnił się dopiero po oddaniu... Tak wiem, wstyd - ale po prostu przeoczyłem go wcześniej... Niedługo będę musiał go skorygować na miejscu.
Trzeba by napisać coś o kosztach.
Bolce do maskownic - 5zł
Kable - 7zł
1 dodatkowy liść forniru - 9zł
Szpulki na nić do maszyny do szycia (karkasy do cewek) - 2zł
Filcowe podkładki - 1,50.
Gumowe stopki do suba - na stanie
Przetworniki - na stanie
Wytłumienie - na stanie
Drewno i dykta - na stanie
Lakiery, kleje, szpachla, papiery ścierne, wkręty - standardowe wyposażenie mojego warsztatu - można nie liczyć.
Części do elektroniki (końcówki, drobnica, radiatory, kable, druty, trafo) - na stanie
Straty materialne => 24.50zł
Zyski moralne => Zadowolenie w oczach przyjaciółki i buziak w ramach "dziękuję" - EKSTREMALNIE BEZCENNE !!!



Cool? Ranking DIY