witam
problem ma ciekawą historię, więc najpierw opowiem co i jak.
pewnego pięknego poranka zostałem ściągnięty z łóżka przez małżonkę, która nie mogła odpalić auta (nissan micra). rozrusznik się kręcił, jednak silnik nie zaskakiwał. małżonka dodatkowo stwierdziła, że przestał działać autoalarm i centralny zamek. rzeczywiście - micra nie reagowała na pilota, kontrolka od alarmu nie świeciła się, a otworzenie/zamknięcie drzwi kierowcy kluczykiem skutkowało jedynie odblokowaniem/zablokowaniem tych jednych drzwi, zamiast jak do tej pory wszystkich.
doszedłem do wniosku, że alarm szlag trafił, ale to co przeżyło cały czas sądzi że system jest załączony i odcina zapłon. ściągnąłem z tego forum instrukcję do avitala, wydłubałem z centralki alarmu i zaizolowałem szary kabelek (wg. instrukcji - 'przekaźnik odcinający starter', choć wg. mnie to odcięcie zapłonu) i voila. auto zapaliło. cała reszta (zamki, piloty), nadal nie działała, ale auto jeździło.
jeździło tydzień.
dziś ruszając sprzed marketu ze zdziwieniem skonstatowałem, że po przekręceniu kluczyka w stacyjce wszystkie drzwi się zamknęły. wyłączyłem zapłon - drzwi się otworzyły. sprawdziłem pilotem - działał. kontrolka od alarmu znów zaczęła świecić. spróbowałem zastartować silnik - włączyła się syrena.
wróciłem do marketu, zakupiłem za 3pln śrubokręt, wróciłem do auta, dogrzebałem się do centralki, załączyłem na powrót szary kabelek (może system go sprawdzał) - i, niestety, wuj. przekręcam kluczyk, rozrusznik nawet nie kaszlnie, światła na desce rozdzielczej przygasają, syrena wyje jak długo trzymam kluczyk w pozycji rozruchowej.
bawiłem się kwadradrans, z marnym rezultatem. wreszcie wynająłem paru panów odprowadzających wózki by mnie popchnęli. z pychu auto ruszyło, dzięki czemu mogę teraz pisać te słowa, zamiast czekać na holowanie.
podsumowując: załączenie rozrusznika powoduje taki efekt, jakbym doprowadził gdzieś do zwarcia. alarm traci zasilanie i zaczyna wyć. co może być spiepsute? słaby/stary/niewydajny akumulator? na razie podłączyłem go pod prostownik, bierze 4A już godzinkę i mu prąd ładowania nie spada... co o tym sądzicie?
problem ma ciekawą historię, więc najpierw opowiem co i jak.
pewnego pięknego poranka zostałem ściągnięty z łóżka przez małżonkę, która nie mogła odpalić auta (nissan micra). rozrusznik się kręcił, jednak silnik nie zaskakiwał. małżonka dodatkowo stwierdziła, że przestał działać autoalarm i centralny zamek. rzeczywiście - micra nie reagowała na pilota, kontrolka od alarmu nie świeciła się, a otworzenie/zamknięcie drzwi kierowcy kluczykiem skutkowało jedynie odblokowaniem/zablokowaniem tych jednych drzwi, zamiast jak do tej pory wszystkich.
doszedłem do wniosku, że alarm szlag trafił, ale to co przeżyło cały czas sądzi że system jest załączony i odcina zapłon. ściągnąłem z tego forum instrukcję do avitala, wydłubałem z centralki alarmu i zaizolowałem szary kabelek (wg. instrukcji - 'przekaźnik odcinający starter', choć wg. mnie to odcięcie zapłonu) i voila. auto zapaliło. cała reszta (zamki, piloty), nadal nie działała, ale auto jeździło.
jeździło tydzień.
dziś ruszając sprzed marketu ze zdziwieniem skonstatowałem, że po przekręceniu kluczyka w stacyjce wszystkie drzwi się zamknęły. wyłączyłem zapłon - drzwi się otworzyły. sprawdziłem pilotem - działał. kontrolka od alarmu znów zaczęła świecić. spróbowałem zastartować silnik - włączyła się syrena.
wróciłem do marketu, zakupiłem za 3pln śrubokręt, wróciłem do auta, dogrzebałem się do centralki, załączyłem na powrót szary kabelek (może system go sprawdzał) - i, niestety, wuj. przekręcam kluczyk, rozrusznik nawet nie kaszlnie, światła na desce rozdzielczej przygasają, syrena wyje jak długo trzymam kluczyk w pozycji rozruchowej.
bawiłem się kwadradrans, z marnym rezultatem. wreszcie wynająłem paru panów odprowadzających wózki by mnie popchnęli. z pychu auto ruszyło, dzięki czemu mogę teraz pisać te słowa, zamiast czekać na holowanie.
podsumowując: załączenie rozrusznika powoduje taki efekt, jakbym doprowadził gdzieś do zwarcia. alarm traci zasilanie i zaczyna wyć. co może być spiepsute? słaby/stary/niewydajny akumulator? na razie podłączyłem go pod prostownik, bierze 4A już godzinkę i mu prąd ładowania nie spada... co o tym sądzicie?