Witam,
Jestem kompletnym laikiem w tych sprawach, ale postaram się najjaśniej jak potrafię opisać mój problem.
Instalacja oparta na transformatorach toroidalnych, halogeny na 12V, włączniki schodowe.
"Fachowiec" wszystko podłączył, niby było ok. Transformatory są schowane pod sufitem i nie mam już do nich dostępu niestety, ale się okazało, że nie jest wszystko ok. Jedną strefę przy zapaleniu włącznikiem nr 1, dało się wyłączyć włącznikiem nr 2. Ale ponownie zapalić nr 1 już nie. Trzeba było zapalić nr 2 i zgasić nr 1 (i analogicznie odwrotnie, zawsze gasić innym niż się zapaliło i zapalać od nowa tym co się zgasiło - mam nadzieję, że jest to zrozumiałe). No to zacząłem grzebać przy włącznikach i kablach i się okazało, że w jednym z nich zamiast brązowego kabla, jego funkcję sprawuje żółty. Po podmiące wszystko zaczęło działać jak trzeba, włącza i wyłącza się skąd chce. Ale, co jakiś czas przy włączaniu tej strefy zaczęło wywalać bezpiecznik. "Fachowiec" powiedział, że to wina bezpiecznika, a bardziej trafo, pobiera za duży prąd na starcie, bezpiecznik nie wytrzymuje nieraz i strzela, zwiększyłem bezpiecznik, niestety nic nie dało. Drugi "fachowiec" powiedział, że to wina złego podłączenia, masy do transformatora, i dlatego nieraz wywala, bo jak jest prąd zmienny i trafi przy włączeniu, w sinusoidę jak prąd jest "u góry" ("u dołu") wykresu to wtedy wywala bezpiecznik. Pytanie co jest? Co zrobić, żeby naprawić, rozbieranie sufitu nie wchodzi w rachubę. Słyszałem, że można wsadzić bezpiecznik o sygnaturze "S" on nie jest czuły na takie rzeczy i nie będzie go wywalać. Proszę o radę.
Pozdrawiam.
Jestem kompletnym laikiem w tych sprawach, ale postaram się najjaśniej jak potrafię opisać mój problem.
Instalacja oparta na transformatorach toroidalnych, halogeny na 12V, włączniki schodowe.
"Fachowiec" wszystko podłączył, niby było ok. Transformatory są schowane pod sufitem i nie mam już do nich dostępu niestety, ale się okazało, że nie jest wszystko ok. Jedną strefę przy zapaleniu włącznikiem nr 1, dało się wyłączyć włącznikiem nr 2. Ale ponownie zapalić nr 1 już nie. Trzeba było zapalić nr 2 i zgasić nr 1 (i analogicznie odwrotnie, zawsze gasić innym niż się zapaliło i zapalać od nowa tym co się zgasiło - mam nadzieję, że jest to zrozumiałe). No to zacząłem grzebać przy włącznikach i kablach i się okazało, że w jednym z nich zamiast brązowego kabla, jego funkcję sprawuje żółty. Po podmiące wszystko zaczęło działać jak trzeba, włącza i wyłącza się skąd chce. Ale, co jakiś czas przy włączaniu tej strefy zaczęło wywalać bezpiecznik. "Fachowiec" powiedział, że to wina bezpiecznika, a bardziej trafo, pobiera za duży prąd na starcie, bezpiecznik nie wytrzymuje nieraz i strzela, zwiększyłem bezpiecznik, niestety nic nie dało. Drugi "fachowiec" powiedział, że to wina złego podłączenia, masy do transformatora, i dlatego nieraz wywala, bo jak jest prąd zmienny i trafi przy włączeniu, w sinusoidę jak prąd jest "u góry" ("u dołu") wykresu to wtedy wywala bezpiecznik. Pytanie co jest? Co zrobić, żeby naprawić, rozbieranie sufitu nie wchodzi w rachubę. Słyszałem, że można wsadzić bezpiecznik o sygnaturze "S" on nie jest czuły na takie rzeczy i nie będzie go wywalać. Proszę o radę.
Pozdrawiam.