Witam,
Z gory przepraszam za dlugi opis, ale staralem sie ujac wszystko jaknajdokladniej, z racji ze problem jest troche nietypowy.
Kociol Viessmann - Vitogas 100, GS1, sterownik KC2 (Vitotronic 100), termostat F, calosc okolo 7 lat. W instalacji rowniez Vitocell100 160l. Mam z kotlem problem od jakiegos czasu, przy czym rozne teorie dotyczace przyczyny bledu byly kolejno eliminowane.
Kociol wlacza sie poprawnie (zaplon, pozniej palnik) i po pewnym dosc dowolnym czasie podczas pracy nastepuje wylaczenie i zapala sie usterka palnika (na palniku i pozniej na sterowniku). Wylaczenie miewa rozne objawy - czasem slychac ze przestaje leciec gaz na pojedyncze sekundy, po czym zaczyna spowrotem "syczec" i pracuje dalej. Czasem slychac ze 'pyka' zaplon, jakby kociol od nowa probowal wystartowac. Czasem nastepuje cisza po prostu. Jak wspomnialem wczesniej - kociol potrafi po takim "czknieciu" pracowac dalej, ale potrafi rowniez przejsc w stan usterki. Niestety ubogi sterownik zglasza wszystko jako usterka palnika. Po zresetowaniu potrafi dzialac poprawnie, ale potrafi tez wylaczyc sie zanim dobrze wyjde z kotlowni.
Usterka pojawiala sie sporadycznie juz w zeszlym roku, ale raptem kilka razy podczas sezonu, i mialem wrazenie ze pomoglo czyszczenie elektrody (ogolnie przeglad), byly sugestie ze moze slaby gaz chwilowo, albo cofa ciag z zdmuchuje plomien.
W tym roku kociol chodzil dzielnie bez problemow i zaczal nagle szwankowac 2 tygodnie temu (jak zrobilo sie zimno, czyli zaczal czesciej pracowac). Od kilku dni trzeba kasowac usterke kilka(nascie) razy dziennie, wiec w zasadzie juz nie ma mowy o normalnej pracy.
Sprawdzony (i troche poprawiony) zostal komin, bo bylo przypuszczenie ze to wina zlego ciagu (nie ma czujnika ciagu tylko zworka... ), ale mimo drobnych poprawek kominiarz i spec od wkladu (alufol) twierdza ze to nie powinno bylo miec wplywu.
Rowniez doplyw powietrza wydaje sie poprawny - zetka + uchylone okna w sasiednych pomieszczeniach piwnicy, brak drzwi.
Dzisiaj kociol odwiedzil serwistant (autoryzowany viessmana) i zrobil gruntowny przeglad polaczony z szukaniem usterki.
Oczyszczony dokladnie palnik, elektroda (wzrokowo nie upalona ani troche - lekko zardzewiala blaszka mocujaca), pomierzone prady jonizacji mieszcza sie w normie. Wymieniony zostal na probe kabel do elektrody (ten specjalny do jonizacji). Sprawdzone cisnienie gazu przed i za regulatorem. Wszystko wydaje sie w porzadku, ale (na szczescie) przy serwisancie kociol zaczal po swojemu fiksowac.
Czasem kociol chodzi godzinami bez problemu, a czasem wylacza sie co chwile. Po resecie startuje normalnie i zazwyczaj chwile pochodzi, ale tutaj rowniez nie ma reguly, potrafi np nie otworzyc sie zawor gazu i palnik nie odpala sie (objawy jak przy braku gazu - pykanie bez zaplonu). Generalnie nie ma regul ani czasowych, ani objawowych - wyglada jakby raz palnik gasl sam z siebie, innym razem odcinany byl gaz. Jest tez wrazenie ze kociol wylacza sie czesciej jesli ustawiona jest wyzsze temperatura grzania wody w kotle (np 60st zamiast 55), ale innym razem np przy cwu temperatura dochodzi do 65st i nic sie nie dzieje. Podobnie wczesniej probowalem sie dopatrywac zaleznosci czasowych - kociol wylaczal sie regularnie wczesnie rano, po poludniu, poznym wieczorem, ale praktycznie zawsze dziala poprawnie przez cala noc. Ze moze cisnienie gazu, albo wahania napiecia w sieci, albo zmiana cisnienia czy temperatury na dworze i w efekcie cos z ciagiem (stad ruchy przy kominie)
Normalnie czary...
Serwisant zasugerowal ze przyczyna moze byc aparat zaplonowy - np jakies zimne luty przy przekaznikach. Przez moment wydawalo sie ze udalo sie wygenerowac gasniecie i zapalanie pieca poprzez naciskanie na obudowe tego aparatu i delikatne wduszanie blachy na ktore aparat jest zamocowany - tak jakby cos mechanicznie przestawalo stykac w zaleznosci od polozenia. ale za chwile mimo ruszania wszystko dzialalo poprawnie, wiec ciezko powiedziec. Aparat (pudelko) ma normalna temperature, nie jest jakos wyraznie narazony na podgrzanie przy pracy kotla.
Serwistan mial troche watpliwosci co do pradu na elektrodzie - podczas pracy prady byly ok - najpierw mniejszy potem wiekszy, powyzej granicy wskazanej w instrukcjach. Natomiast zanim jeszcze pojawial sie plomien zaplonu, amperomierz wykazywal juz jakis (niski) prad i gosc nie byl pewny czy tak powinno byc. Tutaj mile widzane opinie.
Udalo sie zlapac awarie przy podlaczonym mierniku i prad spadl do zera, ale wygladalo to raczej ze najpierw zgasl palnik, a potem dopiero zniknal prad jonizacji, a nie odwrotnie (po wyjeciu kabelka z elektrody palnik gasl jakby z delikatnym opoznieniem). Czyli wyglada ze to nie elektroda szwankuje.
Zakladajac ze to aparat zaplonowy - czy istnieja jakies schematy do tego (w dostepnych oficjalnie serwisowkach nie ma, tylko schemat podlaczenia)? Czego w srodku sie spodziewac a czego nie dotykac? Umiem wymienic rezystor czy poprawic lut, natomiast elementy aktywne to rozumiem ze ewentualnie wymieniac od razu bez wnikania (jakies tranzystory, triaki czy co tam bedzie)? Z tego co rozumialem to serwis nie naprawia tylko wymienia, wiec ewentualna naprawa we wlasnym zakresie (moge najwyzej oddac gdzies do zlotej raczki). Cena nowego aparatu zaplonowego z oficjalnej dystrybucji to spodziewam sie ze mnie powali, a luzem to pewnie tego nikt nie sprzedaje, chyba ze jakies poserwisowe, lub ze zlomowanych kotlow (nie mam pojecia, na niemieckim ebay czasem widuje elementy luzem, u nas nie bardzo).
Z elektrycznych rzeczy to jest jeszcze takie male cos podpiete do drugiego konca elektrody (cewka zaplonowa?) i dalej chyba do reduktora gazu - tam tez jest jakas elektronika do sprawdzenia lub potencjalnej wymiany?
Konczac - czytalem ostatni watek potepiajacy udzielanie rad naprawczych w sprzecie dotykajacym gazu, ale licze ze nie podpadam jeszcze
Jesli ktos mialby wlasne sugestie dotyczace przyczyny usterki to poprosze - co jeszcze mozna sprawdzic, zmierzyc, przetestowac?
Wszelkie uzyteczne komentarze i propozycje mile widzanie.
pozdrawiam
Bruno
Z gory przepraszam za dlugi opis, ale staralem sie ujac wszystko jaknajdokladniej, z racji ze problem jest troche nietypowy.
Kociol Viessmann - Vitogas 100, GS1, sterownik KC2 (Vitotronic 100), termostat F, calosc okolo 7 lat. W instalacji rowniez Vitocell100 160l. Mam z kotlem problem od jakiegos czasu, przy czym rozne teorie dotyczace przyczyny bledu byly kolejno eliminowane.
Kociol wlacza sie poprawnie (zaplon, pozniej palnik) i po pewnym dosc dowolnym czasie podczas pracy nastepuje wylaczenie i zapala sie usterka palnika (na palniku i pozniej na sterowniku). Wylaczenie miewa rozne objawy - czasem slychac ze przestaje leciec gaz na pojedyncze sekundy, po czym zaczyna spowrotem "syczec" i pracuje dalej. Czasem slychac ze 'pyka' zaplon, jakby kociol od nowa probowal wystartowac. Czasem nastepuje cisza po prostu. Jak wspomnialem wczesniej - kociol potrafi po takim "czknieciu" pracowac dalej, ale potrafi rowniez przejsc w stan usterki. Niestety ubogi sterownik zglasza wszystko jako usterka palnika. Po zresetowaniu potrafi dzialac poprawnie, ale potrafi tez wylaczyc sie zanim dobrze wyjde z kotlowni.
Usterka pojawiala sie sporadycznie juz w zeszlym roku, ale raptem kilka razy podczas sezonu, i mialem wrazenie ze pomoglo czyszczenie elektrody (ogolnie przeglad), byly sugestie ze moze slaby gaz chwilowo, albo cofa ciag z zdmuchuje plomien.
W tym roku kociol chodzil dzielnie bez problemow i zaczal nagle szwankowac 2 tygodnie temu (jak zrobilo sie zimno, czyli zaczal czesciej pracowac). Od kilku dni trzeba kasowac usterke kilka(nascie) razy dziennie, wiec w zasadzie juz nie ma mowy o normalnej pracy.
Sprawdzony (i troche poprawiony) zostal komin, bo bylo przypuszczenie ze to wina zlego ciagu (nie ma czujnika ciagu tylko zworka... ), ale mimo drobnych poprawek kominiarz i spec od wkladu (alufol) twierdza ze to nie powinno bylo miec wplywu.
Rowniez doplyw powietrza wydaje sie poprawny - zetka + uchylone okna w sasiednych pomieszczeniach piwnicy, brak drzwi.
Dzisiaj kociol odwiedzil serwistant (autoryzowany viessmana) i zrobil gruntowny przeglad polaczony z szukaniem usterki.
Oczyszczony dokladnie palnik, elektroda (wzrokowo nie upalona ani troche - lekko zardzewiala blaszka mocujaca), pomierzone prady jonizacji mieszcza sie w normie. Wymieniony zostal na probe kabel do elektrody (ten specjalny do jonizacji). Sprawdzone cisnienie gazu przed i za regulatorem. Wszystko wydaje sie w porzadku, ale (na szczescie) przy serwisancie kociol zaczal po swojemu fiksowac.
Czasem kociol chodzi godzinami bez problemu, a czasem wylacza sie co chwile. Po resecie startuje normalnie i zazwyczaj chwile pochodzi, ale tutaj rowniez nie ma reguly, potrafi np nie otworzyc sie zawor gazu i palnik nie odpala sie (objawy jak przy braku gazu - pykanie bez zaplonu). Generalnie nie ma regul ani czasowych, ani objawowych - wyglada jakby raz palnik gasl sam z siebie, innym razem odcinany byl gaz. Jest tez wrazenie ze kociol wylacza sie czesciej jesli ustawiona jest wyzsze temperatura grzania wody w kotle (np 60st zamiast 55), ale innym razem np przy cwu temperatura dochodzi do 65st i nic sie nie dzieje. Podobnie wczesniej probowalem sie dopatrywac zaleznosci czasowych - kociol wylaczal sie regularnie wczesnie rano, po poludniu, poznym wieczorem, ale praktycznie zawsze dziala poprawnie przez cala noc. Ze moze cisnienie gazu, albo wahania napiecia w sieci, albo zmiana cisnienia czy temperatury na dworze i w efekcie cos z ciagiem (stad ruchy przy kominie)
Normalnie czary...
Serwisant zasugerowal ze przyczyna moze byc aparat zaplonowy - np jakies zimne luty przy przekaznikach. Przez moment wydawalo sie ze udalo sie wygenerowac gasniecie i zapalanie pieca poprzez naciskanie na obudowe tego aparatu i delikatne wduszanie blachy na ktore aparat jest zamocowany - tak jakby cos mechanicznie przestawalo stykac w zaleznosci od polozenia. ale za chwile mimo ruszania wszystko dzialalo poprawnie, wiec ciezko powiedziec. Aparat (pudelko) ma normalna temperature, nie jest jakos wyraznie narazony na podgrzanie przy pracy kotla.
Serwistan mial troche watpliwosci co do pradu na elektrodzie - podczas pracy prady byly ok - najpierw mniejszy potem wiekszy, powyzej granicy wskazanej w instrukcjach. Natomiast zanim jeszcze pojawial sie plomien zaplonu, amperomierz wykazywal juz jakis (niski) prad i gosc nie byl pewny czy tak powinno byc. Tutaj mile widzane opinie.
Udalo sie zlapac awarie przy podlaczonym mierniku i prad spadl do zera, ale wygladalo to raczej ze najpierw zgasl palnik, a potem dopiero zniknal prad jonizacji, a nie odwrotnie (po wyjeciu kabelka z elektrody palnik gasl jakby z delikatnym opoznieniem). Czyli wyglada ze to nie elektroda szwankuje.
Zakladajac ze to aparat zaplonowy - czy istnieja jakies schematy do tego (w dostepnych oficjalnie serwisowkach nie ma, tylko schemat podlaczenia)? Czego w srodku sie spodziewac a czego nie dotykac? Umiem wymienic rezystor czy poprawic lut, natomiast elementy aktywne to rozumiem ze ewentualnie wymieniac od razu bez wnikania (jakies tranzystory, triaki czy co tam bedzie)? Z tego co rozumialem to serwis nie naprawia tylko wymienia, wiec ewentualna naprawa we wlasnym zakresie (moge najwyzej oddac gdzies do zlotej raczki). Cena nowego aparatu zaplonowego z oficjalnej dystrybucji to spodziewam sie ze mnie powali, a luzem to pewnie tego nikt nie sprzedaje, chyba ze jakies poserwisowe, lub ze zlomowanych kotlow (nie mam pojecia, na niemieckim ebay czasem widuje elementy luzem, u nas nie bardzo).
Z elektrycznych rzeczy to jest jeszcze takie male cos podpiete do drugiego konca elektrody (cewka zaplonowa?) i dalej chyba do reduktora gazu - tam tez jest jakas elektronika do sprawdzenia lub potencjalnej wymiany?
Konczac - czytalem ostatni watek potepiajacy udzielanie rad naprawczych w sprzecie dotykajacym gazu, ale licze ze nie podpadam jeszcze

Jesli ktos mialby wlasne sugestie dotyczace przyczyny usterki to poprosze - co jeszcze mozna sprawdzic, zmierzyc, przetestowac?
Wszelkie uzyteczne komentarze i propozycje mile widzanie.
pozdrawiam
Bruno