Co do ładowania kondensatorów to zrobcie takie doświadczenie:
Podniescie rozładowany kondensator i kilkakrotnie upuście na ziemie. Naładuje sie nieznacznie ale sie naładuje.
Zalezy kto jak sobie zjawisko tłumaczy jedni przez elektrostatyke inni przez energię z grawitacji no róznie to bywa.
Burze to raczej atmosferę rozładowują, a z tego co mi wiadomo to ładuje ją choćby tarcie przy konwekcyjnych ruchach mas powietrza o różnej temperaturze i wilgotności :?
Jeśli Pan wie, co tak naprawdę ładuje atmosferę, to wie Pan więcej od naukowców, bo oni
jak dotąd mają tylko teorie... zasadniczo przyjmuje się, że krople deszczu spadające w polu
elektrycznym ładują się tak, że spadając powiększają to pole, i dzieje się to podczas burzy.
(tarcie to nie te ilości ładunku, chmura burzowa daje prąd kilku amperów przy napięciu wielu
milionów woltów - takie prądy i napięcia są potrzebne do wyładowań, jakie widzimy).
Poszczególne chmury burzowe potrafią się ładować zarówno dodatnio, jak i ujemnie, ale
średnio jest duża asymetria, co powoduje, że jakiś ładunek pozostaje w atmosferze, i spływa
po trochu wszędzie, również tam, gdzie jest piękna pogoda.
Zaobsewowano też, że: kropla wody, jeśli zostanie rozbita przez wiatr, daje kropelki, które
są naładowane elektrycznie; oraz że woda z domieszką soli parując z gorącej płyty zabiera
ładunek elektryczny (to ostatnie powoduje, że przy wybuchu wulkanu mogą być pioruny bez
wysokich chmur; zwykle potrzebne są do tego chmury o wysokości dobrych kilku kilometrów).
Zdarzają się też burze z piorunami przy opadach śniegu, chociaż raczej rzadko.
A może dałoby się wykorzystać parowanie słonej wody do wytwarzania prądu?
(samo zjawisko jest opisane w książce Duncana Blancharda "Od kropli deszczu...")
Nemo wrote:
To nie ma nic wspólnego z elektrostatyką, a z jonizacją promieniowaniem kosmicznym.
Jonizacja promieniowaniem może, rzecz jasna, wytwarzać prąd. Około attoampera na
decymetr kwadratowy, jak się użyje całej powierzchni dachu małego domku, to nawet
da się uzbierać kilka femtoamperów. Przy dobrej izolacji da to parę nanowatów.
kniksc wrote:
całkowicie darmową energię z fal radiowych
Wytwarzanie fal radiowych kosztuje znacznie drożej, niż wytwarzanie energii, którą sprzedają
nam zakłady energetyczne; jeśli ktoś pobiera energię z fal radiowych, to trzeba zwiększyć moc
nadajnika, albo inni, którzy są dalej, będą mieli gorszy odbiór. Tak że ona darmowa nie jest...
toms5 wrote:
Woda ma dość durze ciepło właściwe i tu jest jej plus, ale miedź ma ponad 2 razy większe.
Cu 0,095
Al. 0.2
stal 0,11
woda 0.04
Przede wszystkim jednak woda ma małą przewodność cieplną.
Po pierwsze, woda ma ciepło własciwe 1 cal/g/stopień, więc znacznie więcej, niż metale.
Po drugie, woda jako ciecz przenosi ciepło przez unoszenie, znacznie lepiej od miedzi.
euromatic wrote:
lepiej wbijcie w cytrynę dwa druty, żelazny i miedziany
W ten sposób zużywa się żelazo, i cytryny, i samo żelazo będzie kosztować więcej, niż
uzyskanie takiej samej ilości energii w tradycyjnej elektrowni węglowej; nie uda się
też zmniejszyć skażenia środowiska, bo jakaś huta musi to żelazo wytwarzać.
Quaki wrote:
kolega napisal ze ogniwa peltiera sa odracalne
Owszem, są. Problemy mogą być tylko z zakresem temperatur pracy. Wydajność - w takich
temperaturach, w jakich mogą pracować - powinny mieć znacznie lepszą od elektrowni -
ale elektrownia z turbinami parowymi działa w wyższych temperaturach, i z tego powodu
ma lepszą wydajność. Można by ich używać jako dodatkowego sposobu wytwarzania energii
- jak mamy w domu piec, i ogrzewamy nim dom, to przyłożyć do niego takie ogniwa, i będzie
prąd za darmo (ogrzewania, jeśli policzymy ciepło uzyskana z tego prądu, będzie tyle samo).
Kiedyś - za czasów, gdy nie było odbiorników tranzystorowych - były takie termoogniwa,
które zakładało się na lampę naftową, i można było z tego zasilać radio lampowe.
Zdaje się, że opracowano to w ZSRR, żeby na Syberii w miejscach, dokąd nie sięgała
sieć energetyczna, można było słuchać radia.
czy do ww układu <bateria fal radiowych> to diody musza być germanowe ??? ..czy moga byc zwykłe krzemowki ...jak germanowe to czy BYP 680R to germanównka ?? ..hyhy nie mam starszych podręką
coś mi się wydaje że mogą być jakiekolwiek, u mnie działa na zwykłych prostowniczych 1N4007 ale nie wiem czy to nie przez to że mam mase z bolca w gniazdku, jak sobie wkońcu zrobie niezależne uziemienie z prawdziwego zrarzenia to wkońcu będę miał obiektywne wyniki.
Burze to raczej atmosferę rozładowują, a z tego co mi wiadomo to ładuje ją choćby tarcie przy konwekcyjnych ruchach mas powietrza o różnej temperaturze i wilgotności :?
Jeśli Pan wie, co tak naprawdę ładuje atmosferę, to wie Pan więcej od naukowców, bo oni
jak dotąd mają tylko teorie...
Twoja forma wypowiedzi to czyste wykorzystanie erystyki w socjotechnice
A teraz do rzeczy (mógłbym napisać Ad meritum):
Jeżeli wyładowanie nastepuje pomiędzy atmosferą ,a ziemią
to znaczy że sumaryczna różnica potencjałów występuje włąśnie pomię-
dzy tymi ośrodkami i wyładowanie jest właśnie sposobem na jego
wyrównanie Nigdy nie twierdziłem że potencjał całej atmosfery jest
jednorodny i że pochodzenie tego jest wyłącznie elektrostatyczne
(w moim poscie jest słówko "choćby")
Czy ja gdzieś napisałem że samo wyładowanie nie wywołuje w
atmosferze żadnych zmian?
Zwrot "Jeśli Pan wie"traktuję na tym forum prawie jak duże litery
[quote=brodzik]BYP, to dioda krzemowa (litera "B" oznacza krzem), diody
germanowe miały oznaczenie A....[/quote]
Oj, jest to dużo bardziej skomplikowane: w Polsce produkowano diody germanowe
o oznaczeniach DOG (dioda ostrzowa germanowa), DG (dioda germanowa), DZG (dioda
złączowa germanowa), DMG (dioda mocy germanowa), później wprowadzono oznaczenia
AAP (według międzynarodowych standardów) dla diód DOG (np. DOG-53 -> AAP153);
zdaje się, że były jakieś diody krzemowe o oznaczeniu DK (DK10), później robiono
BAP (uniwersalne), BBP (pojemnościowe) , BYP (prostownicze - 1N400x to nasze
BYP401-napięcie; BYP680 to prostownicza 5A), BZP (stabilizacyjne - Zenera),
i parę jeszcze dziwniejszych typów.
Oznaczenia międzynarodowe są takie:
- pierwsza litera podaje materiał, według szerokości pasma zabronionego:
A:0.6-1.0eV (np. german), B:1.0-1.6eV (np. krzem), C:powyżej 1.3eV (np. GaAs),
D:poniżej 0.6eV (np. InSb), R-inne materiały;
- dodatkowa litera A,B,C oznaczało element do zastosowań specjalnych,
a X,Y,Z do profesjonalnych;
- jako ostatnią literę u nas dodawano zwykle P(oznaczało, że to polski element);
- potem były cyfry, a po nich np. litera R oznaczała odwrotną polaryzację.
I na przykład BAYP55 oznaczało diodę uniwersalną do zastosowań profesjonalnych,
a BYP680-50R diodę prostowniczą o odwróconej polaryzacji.
Materiał diody ma wpływ na jej napięcie przewodzenia: diody krzemowe potrzebują
o około 0.45V więcej, by przewodzić taki sam prąd; diód germanowych w zasadzie
już się nie produkuje, do celów wymagających niskiego napięcia przewodzenia
używa się diód Shottky, które mają napięcie przewodzenia zbliżone do diód
germanowych, a jeśli dioda ma pracować przy bardzo niskich napięciach - diód
odwróconych (z półprzewodnika mocno domieszkowanego, prawie jak w diodzie
tunelowej, tak by prąd tunelowy płynął tylko przy napięciu wstecznym) - takie
diody przewodzą "wstecz" przy dziesiątkach mV, a "wprzód" przy około 0.5V, są
stosowane jako detekcyjne do słabych sygnałów w zakresie mikrofal.
A dla użytkownika "tarnowski" informacja: pioruny są wyładowaniami pomiędzy
chmurami, lub pomiędzy chmurami a ziemią; sama atmosfera za mało przewodzi
prąd, by mogła uczestniczyć w nich jako elektroda (uczestniczy jako ośrodek);
a moje słowa, które cytował, wyrażały moje emocje, co zaznaczyłem.
Co do efektu Searla, o którym parę osób pisało: kiedyś w TV było o takiej
konstrukcji silnika, że kręcił się kosztem rozmagnesowania magnesów; były
próby wykorzystania tego jako magazynu energii, nie wiem z jakim skutkiem.
Natomiast wszelkie usiłowania, by zbudować silnik, który będzie się kręcił
i dostarczał energię, nie zużywając jej ze swoich elementów lub otoczenia,
nie mają szans powodzenia - prawo zachowania energii obowiązuje.
To nie ma nic wspólnego z elektrostatyką, a z jonizacją promieniowaniem kosmicznym.
Jonizacja promieniowaniem może, rzecz jasna, wytwarzać prąd. Około attoampera na
decymetr kwadratowy, jak się użyje całej powierzchni dachu małego domku, to nawet
da się uzbierać kilka femtoamperów. Przy dobrej izolacji da to parę nanowatów.
Jakbyś zajrzał do patentu i przeczytał poprzednie posty dowiesz się, że taką blaszkę trzeba wysoko podnieść do góry. To rozwiązuje problem mocy promieniowania kosmicznego.
Pozdrawiam.
działa ta bateryjka radiowa , dałem zwykłe krzemówki
btw na tamtej www znalazłem Gnerator Faradaya , hyhy pierwszy raz słysze o takim ustrojstwie ..a z opisu wynikało ze mozna dzeki niemu uzyskać ogromne prądy (1kA) , czy ten generator działa naprawde ?>? czy to taki wymysł
do czego podłączyłeś uziemienie? bo jak do gniazdka (tak jak ja) to wątpię żeby była to całkowicie darmowa energia (tak wiem, piszę to już 3 raz ale nikt nie odpowiedział)
To nie ma nic wspólnego z elektrostatyką, a z jonizacją promieniowaniem kosmicznym.
Jonizacja promieniowaniem może, rzecz jasna, wytwarzać prąd. Około attoampera na
decymetr kwadratowy, jak się użyje całej powierzchni dachu małego domku, to nawet
da się uzbierać kilka femtoamperów. Przy dobrej izolacji da to parę nanowatów.
Jakbyś zajrzał do patentu i przeczytał poprzednie posty dowiesz się, że taką blaszkę trzeba wysoko podnieść do góry. To rozwiązuje problem mocy promieniowania kosmicznego.
Pozdrawiam.
Znalazlem ("ogonki" na tym komputerze nie wchodza) jakies konkretne dane:
http://www.triumf.ca/safety/rpt/rpt_4/node3.html z tym, ze niestety promieniowanie jest w sievertach - czyli z uwzglednieniem
biologicznego oddzialywania; jakby sie chcialo liczyc energie, to wychodzi pare
razy mniej, i zalezy od czastek; lacznie jest tego 50uSv/h na duzej wysokosci,
czyli kilka nanowatow na kilogram masy pochlaniajacej promieniowanie;
do tego wydajnosc bedzie mala, bo promieniowanie na tych wysokosciach ma
wysokie energie, i dla dobrej wydajnosci trzeba by bylo uzyskiwac napiecia
rzedu miliarda woltow, co technicznie jest dosc trudne.
Wieksze wysokosci nie dadza lepszych wynikow, chyba zeby umiescic caly
uklad powyzej magnetosfery, ale to juz grube tysiace kilometrow wysokosci.
Tak, ze taki patent moze sobie byc na papierze, zastosowania nie znajdzie.
Uwagi co do przeliczania jednostek:
- http://online.unitconverterpro.com/fnradiation_-_exposure.html podaje
przeliczenie: 1 sievert = 2.16204 millicoulomb/kilogram
ale to nie ladunek, jaki sie z tego uzyska, tylko ladunek produkowanych jonow;
- http://www.unc.edu/~rowlett/units/dictS.html podaje:
"The equivalent dose, in sieverts, is equal to the actual dose, in grays,
multiplied by a "quality factor" which is larger for more dangerous forms of
radiation. An effective dose of one sievert requires 1 gray of beta or gamma
radiation but only 0.05 gray of alpha radiation or 0.1 gray of neutron radiation."
a 1 gray to J/kg (to mierzy dawke pochlonietego promieniowania).
avatar wrote:
btw na tamtej www znalazłem Gnerator Faradaya , hyhy pierwszy raz słysze o takim ustrojstwie
Ciekawe - wiekszosc elektrowni korzysta z generatora wynalezionego przez
Faradaya pod koniec XIX wieku; jest o tym anegdota, ze kiedy pokazal on
publicznie swoje odkrycie, owczesny minister finansow obecny na tym pokazie
zapytal "a jaka bedzie korzysc z panskiego odkrycia?", na co Faraday
odpowiedzial 'tego nie wiem, ale na pewno bedzie Pan z tego zbieral podatki";
przepowiednia Faradaya sprawdzila sie: kilka lat pozniej byly juz elektrownie...
Może dobrze byłoby zamiast rzucać samą nazwę coś o tym napisać.
Chodzi o silnik cieplny, w którym gaz roboczy jest na zmianę ogrzewany i chłodzony
przez kontakt czynnika roboczego na zmianę z dwoma temostatami. W podstawowej
wersji ma niską sprawność - dla uzyskania większej stosuje się wymienniki ciepła.
Wynaleziony na początku XIX wieku, początkowe konstrukcje odznaczały się niską
sprawnościa; jednak przy zastosowaniu odpowiednich materiałów konstrukcyjnych
możliwe jest uzyskanie dobrej sprawności przy małej różnicy temperatur (np. jeśli
stosunek temperatur jest 9:10, to silnik Stirlinga może uzyskać sprawność prawie 8%,
podczas gdy idealny cykl Carnota daje 10%). Ważną zaletą tego silnika jest prosta
konstrukcja, mało elementów ruchomych, dzięki której odznacza się on wysoką
niezawodnościa. Wadą - sprawność wolno rośnie ze wzrostem różnicy temperatur.
Niewątpliwie, jeśli silniki te będą produkowane seryjnie, będą tanie i będą miały
dobre parametry, będzie można je wykorzystać wszędzie tam, gdzie wytwarza się
ciepło i wydostaje się ono do środowiska, do odzyskania kilku, lub nawet kilkunastu
procent tego ciepła w postaci energii, z której można np. wytwarzać prąd. Być może
taki silnik będzie się montować przy kominie, by zamiast wypuszczać ciepło z dymem
uzyskiwać z niego dodatkową energię.
Aktualnie robi się zabawki - silnik, który wystarczy wziąć do ręki, żeby zaczął się
kręcić, wykorzystując ogrzanie przez dotknięcie rękami jako źródło energii.
Prace nad ulepszeniem silnika Stirlinga trwają od paru dziesiątek lat. Mimo prostej
idei optymalizacja konstrukcji silnika okazuje się być trudna i pracochłonna.
ciekawe ale raczej nie na większą skale, chociaż czy ja wiem mnie bardzo zaciekawił generator efektu Searla jednak po przeczytaniu o nieprawdopodobnych zjawiskach jakich pełno na stronach o ufo stwierdziłem że to bujdy na kiju, nawet jak ten generator zamienia energie cieplną na mechaniczną to napewno nie w taki sposób jak można gdzieniegdzie przeczytać np. "przy temp. bliskiej zeru abslutnemu wystrzelił w przestrzeń nigdy nie wracająć" wiadomo że taki generator się rozmagnesowuje jak działa, może mi ktos powiedzieć ile energii trzeba zużyć żeby zrobić takie magnesy?
http://ndw.v.pl/art.php?nr=613 -conieco (fantazji) o generatorze efektu Searla:)
dziekuje... teraz juz wiem o co tutaj chodzi... idea silnika ktory "z niczego robicos" bardzo mi sie podoba. popieram ekologiczne zrodla energiii, ale nie popieram lamp solar green sprzedawanych w telezakupach!!!
Jeśli chodzi o generator Searla, to nie znalazłem o tym nic sensownego... no, może
jeden tekst, którego autor stwierdził, że to działa tylko przy podgrzewaniu powyżej
temperatury Curie - rozumiem, że jak mamy układ magnesów, jeden podgrzejemy
tak, że przestanie być magnesem, to pole pozostałych może przesunąć cały układ;
teraz w miejscu podgrzewanym jest inny magnes, tamten stygnie, zmienia się pole
magnetyczne, i przesuwa układ dalej; w miarę prosta konstrukcja działająca na tej
zasadzie może wyglądać tak: pierścień z materiału ferromagnetycznego o niskiej
temperaturze Curie (jest jakiś materiał, którego temperatura Curie jest zbliżona do
pokojowej, chyba około 30 stopni, może nawet mniej - nie pamiętam co, musiałbym
zajrzeć do "CRC Handbook of Chemistry and Physics", tam jest opisane) zamocowany
tak, by mógł się obracać wokół swojej osi, i magnes stały, umieszczony tak, by w jego
polu znajdował się fragment pierścienia; część tego fragmentu trzeba ogrzewać - kiedy
jej temperatura przekroczy temperaturę Curie straci ona właściwości ferromagnetyczne
i wtedy pole magnetyczne przyciągnie na jej miejsce inny fragment pierścienia, który
w ten sposób zacznie się obracać; pytanie jaką to może mieć efektywność.
A oprócz tego mnóstwo bajek.... tylko nigdzie opisu jak to ma działać.
Być może to było tak: ktoś (pewnie sam Searl) wymyślił, że jak napisze, że pracuje
nad tym generatorem, to dostanie pieniądze na badania; dostał, pisze kolejne
sprawozdania o postępach w konstruowaniu generatora, i dostaje dalsze pieniądze;
nikomu się nie udało uzyskać pozytywnych rezultatów z takim generatorem - nawet
samemu Searlowi - ale póki idea tego generatora pozwala uzyskać finansowanie
badań, będą tacy co twierdzą, że coś z tego wychodzi; jest to efekt ekonomiczny.
A może to wygląda nieco inaczej: informacje o wynikach "badań" wpływają na kursy
akcji na giełdzie, ktoś z tego czerpie zyski i odpala dolę "badaczom"?
Co do silnika Stirlinga - małe uzupełnienie: nie ma w nim sterowania strumieniem
ciepła, zamiast tego czynnik roboczy styka się na zmianę z ciepłym i z zimnym
termostatem; z tego powodu daje się ga łatwo użyć wszędzie, gdzie jest różnica
temperatur. Wynaleziono taki prosty system: jezioro z dwiema warstwami wody,
dolna ma duże zasolenie, ogrzewa się od Słońca, ale ponieważ jest dużo cięższa,
więc się nie mieszają... aż się prosi wtawić silnik Stirlinga do takiego jesiora, do
niego podłączyć prądnicę, i mamy gotową elektrownię. Ma to niższą wydajność niż
fotoogniwa (może z 10%, fotoogniwa ponad 20%), ale za to jest tanie.
A swoją drogą: może dałoby się skonstruować coś jeszcze prostszego mechanicznie?
W silniku Stirlinga są dwa tłoki: jeden roboczy, poruszany przez zmiany ciśnienia
gazu wewnątrz silnika, drugi sterujący (znajduje się całkowicie wewnątrz, więc aby
go przesunąć trzeba tylko pokonać siły tarcia), którego przesunięcie przesuwa gaz
tak, że styka się albo z ciepłą, albo z zimną ścianką zbiornika z gazem.
Może da się zrobić układ bez części ruchomych, w którym gaz będzie płynął w kółko
- coś takiego jest w lodówce adsorbcyjnej (o ile jeszcze jakaś gdzieś jest...).
grzebiac w necie znalazlem taka oto strone : http://www.z-labs.prv.pl/ w dziale Technika>>Free energy >> silnik Adamsa
opis mnie rozbawił :> i to mocno ;] jak sie okazuje silniki krokowe maja nadzwyczajne wlasiwosci a "Badacze z całego świata zajmujący się tym silnikiem uzyskują zazwyczaj nadsprawność mechaniczną rzędu nawet 600%" nikgo nie dziwi sprawnosc 600% no i to ze dwa rzune bieguny odpychaja sie a nie przycigaja ;> Lipa namaxa
Szukacie po fatalnych stronach. Kompendium wiedzy o Free Energy można znaleźć na stronie:
www.keelynet.com Jest tam (niżej) sporo linków do ciekawych urządzeń. Nie będę się na razie wypowiadał o żadnym z nich. Podrzucę za to link z tej strony:
Samoładujący się system elektryczny Niestety, zagłębienie się w powyższe materiały wymaga znajomości języka angielskiego.
Pozdrawiam.
e tam czemu zaraz senne dyrdymały taki silnik cieplny to uniwersalne rozwiązanie ..połączenie właśnie z kolektorem słonecznym ...a o ile tansze w porównaniu z ogromnym kosztem ogniw słonecznych
kiedyś natknąłem się na fotkę całej elektrowni słonecznej właśnie opartej na tych silnikach styrlinga coś w rodzaju czasz luster i w ich ogniskach umieszczonych owych silników ...
wystarczy podgrzać jedną komorę i się kręci .. a tu mniejsza wersja
Wracając jednak do poprzednich wypowiedzi koledzy się chyba mylą co do sprawności tego silnika zresztą ja też się gubię bo znalazłem sporo opisów ale raczej na pewno powyżej 20%
tak czy siak to i tak więcej niż dawali koledzy
chociaż w wikipedii nie dają więcej niż 20%-myślę ze mają nie aktualne dane:)
z resztą biorąc pod uwagę także niską sprawność dostępnych na rynku ogniw słonecznych (także ich cenę) to kto wie czy aby nie było by bardziej wydajne połączenie właśnie silnika stirlinga z kolektorem dodatkowo mozna by zrobic jakis układ podgrzewania tej samej komory silnika np w zimie za pomocą jakiegoś pieca na jakiekolwiek paliwo :słomę brykiet drewno itp
tutaj daję linka do próby z takim silniczkiem i generatorem przymitywny ale dobry przykład:zasilany płomieniem swieczki:)
http://www.windstuffnow.com/main/stirling_generator.htm
ale jak to w praktyce najłatwiej gadać trzeba by się zabrać i zbudować coś na próbę
Wracając jednak do poprzednich wypowiedzi koledzy się chyba mylą co do sprawności tego silnika zresztą ja też się gubię bo znalazłem sporo opisów ale raczej na pewno powyżej 20%
tak czy siak to i tak więcej niż dawali koledzy
chociaż w wikipedii nie dają więcej niż 20%-myślę ze mają nie aktualne dane:)
z resztą biorąc pod uwagę także niską sprawność dostępnych na rynku ogniw słonecznych (także ich cenę) to kto wie czy aby nie było by bardziej wydajne połączenie właśnie silnika stirlinga z kolektorem dodatkowo mozna by zrobic jakis układ podgrzewania tej samej komory silnika np w zimie za pomocą jakiegoś pieca na jakiekolwiek paliwo :słomę brykiet drewno itp
tutaj daję linka do próby z takim silniczkiem i generatorem przymitywny ale dobry przykład:zasilany płomieniem swieczki:)
http://www.windstuffnow.com/main/stirling_generator.htm
ale jak to w praktyce najłatwiej gadać trzeba by się zabrać i zbudować coś na próbę
Po co wy sie tak męczycie popatrzcie sobie na poniższe pliki
---------------------------------------------
No i prąd prawie za darmo
---------------------------------------------
Ktoś wam znowu tu miesza w głowach - cięcie rór, kaloryfery malowane na czarno, dźwigane na dach.... i owszem ale tylko latem.
Zabawa w podchody, a tym czasem inni już zaczęli niektóre jak tu niektórzy nazywają "utopijne" metody wdrażać.
Istnieją dzisiaj sposoby, które nawet weszły już do produkcji co idealnie pokazuje pierwszy z powyższych plików "gas z wody" celowo napisany przez "s". Domyślni się domyślą a ci bez wyobraźni niech jeżdżą dalej za kasę i klepią biedę. Szkoda tylko że nasi "mędrcy" nie żucą nigdy na to okiem, a było by tak pięknie.
W tym "gas z wody" nie ma żadnych informacji, tylko link do filmu, który ktoś umieścił w sieci.
Ciekawe, czemu słuzy zamieszczanie takich informacji - może gdzieś jest link do materiałów,
które można ściągnąć tylko odpłatnie? Do niczego się nie przydadzą, ale jak ktoś liczy, że coś
z tego będzie, to zapłaci, i firma w ten sposób zarabia... na nakręcenie następnego filmu.
A może to jest po to, by sugerując ludziom, że są takie urządzenia i działają, zniechęcić
ich do prac nad takimi, które by naprawdę działały - żeby eliminować konkurencję?
Bajek o tym, że z wody uzyskuje się paliwo, i w ten sposób można za darmo napędzać
samochód, widziałem już kilka. I wszystko, co sprawdziłem, okazało się tylko bajką.
A "Prąd prawie za darmo", to kilka obrazków bez wyjaśnień o co na nich chodzi.
Tak, że nie bardzo jest na co rzucić okiem, chyba że kolorki przypadną do gustu.
Dzisiaj w wiadomościach pokazywali japończyka który opracował ogniwo któremu wystarczy mała kropla wody żeby zaczeło wytwarzać prąd. Pokazywał małą rurkę do której kropnął wody i potem zasilał komórkę i radyjko. Ciekawe czy to rzeczywiście taki mały "silnik" na wodę, podobny do ogniwa paliwowego na wodór czy kolejna ściema.
Sceptycyzm i owszem czasami jest wskazany, ale jeśli pokazują w TV w poważnym programie informacyjnym iż Japończycy zrobili sobie samochód na wodę a za jakiś czas iż ci sami Japończycy z kropili wody uzyskali jakąś tam energię to w tym momencie należał by się zastanowić skąd się bierze nieuzasadniony sceptycyzm i komu ma zaszkodzić lub kogo zniechęcić. Jeśli ktoś faktycznie by szukał to wytarczy wpisać w przeglądarkę google taki tekst i nacisnąć enter: GAS FROM WATER
lub FUEL FROM WATER i za chwilę wszystko będzie jasne. Przeciwnicy wszelakiego dobra dla obywatela polskiego i inni fanatycy "aniszów" itp.
Zrobią dużo aby to społeczeństwo bardziej przypominało niewolników niż cywilizowane i bogate społeczeństwo, i to tyle
Można się domyślać, że to, co pokazano w wiadomościach, to ogniwo chemiczne do zalewania.
Nie pamiętam od jak dawna są wytwarzane takie ogniwa, na pewno były przed II wojną światową,
a od parudziesięciu lat są do celów ratownictwa morskiego ogniwa, które wystarczy zalać wodą
morską, i ono daje prąd - nawet całkiem sporo w proporcji do swojej wagi.
Przypuszczalnie to, co było w tym nowością, to miniaturyzacja... komórka zużywa trochę prądu.
Oczywiście energia nie jest z tej kropli wody, tylko z tego, co w niej się rozpuści.
Nie wiem, co chcesz rozumieć przez samochód na wodę, być może jest to coś takiego, że wlewasz
wody, podłączasz do prądu żeby wyprodukować wodór, który magazynujesz w zbiorniku, i potem na
tym wodorze jeździsz... może i wygodne, chociaż "tankowanie" z sieci jest dość długotrwałe - ale
gdzie tylko masz prąd tam można używać auta, i nie trzeba mieć na wyspie stacji benzynowej -
a jeszcze można mieć elektrownię słoneczną czy wiatrową i jeździć za darmo.
Ale w Europie planuje się raczej stosowanie ogniw cynkowo-powietrznych do napędu samochodów.