Witam mam już dość mocno wyslużonego Radmora 5412 gral juz na niejednej imprezie lecz wciaz daje rade.
Od pewnego czasu trapi go problem:
Jak go włączam wskaznik poziomu mocy wyjsciowej na kanale prawym zapala sie aż do czerwonej diody i tak sie świeci puki nie wyłączy sie zabezpieczenie. Wtedy wskaznik natychmiast gasnie a w glosnikach słychac taki "strzał, trzask". Po okolo 2 - 3 sekundach slychac w prawym głośniku jakby ... coś się ładowało takie "brrrrryyy" słysze to głównie w głosniku niskotonowym te "ładowanie" trwa od 3 do 5sekund.
Powiem szczeze kiedyś tego nie było.
Jak wzmacniacz jest juz "rozgrzany" wyłącze go i zaraz włącze to zapala sie tylko jedna dioda od poziomu mocy i jak zaskoczy przekaźnik to odrazu ta dioda gaśnie. Oczywiscie nie ma wtedy tego dzwięku ładowania.
Dodam jeszcze ze po za tymi "usterkami" wzmacniacz gra w 100% poprawnie.
Co moze być przyczyną tego zjawiska i czy musze to naprawiac szybko czy moze to poczekać.
Od pewnego czasu trapi go problem:
Jak go włączam wskaznik poziomu mocy wyjsciowej na kanale prawym zapala sie aż do czerwonej diody i tak sie świeci puki nie wyłączy sie zabezpieczenie. Wtedy wskaznik natychmiast gasnie a w glosnikach słychac taki "strzał, trzask". Po okolo 2 - 3 sekundach slychac w prawym głośniku jakby ... coś się ładowało takie "brrrrryyy" słysze to głównie w głosniku niskotonowym te "ładowanie" trwa od 3 do 5sekund.
Powiem szczeze kiedyś tego nie było.
Jak wzmacniacz jest juz "rozgrzany" wyłącze go i zaraz włącze to zapala sie tylko jedna dioda od poziomu mocy i jak zaskoczy przekaźnik to odrazu ta dioda gaśnie. Oczywiscie nie ma wtedy tego dzwięku ładowania.
Dodam jeszcze ze po za tymi "usterkami" wzmacniacz gra w 100% poprawnie.
Co moze być przyczyną tego zjawiska i czy musze to naprawiac szybko czy moze to poczekać.