Witam. Mam do Was nurtujące mnie od kilku dni pytanie. Na elektrodzie panuje opinia, że bezsensu jest usuwać usterki wymieniając elektrolity we wzmacniaczu. Stałem się 4 dni temu szczęśliwym posiadaczem Radmora 5100 od natrixa, który ma wymienione wszystkie elektrolity i to wcale nie na jakieś górnolotne. Odebrałem sprzęt osobiście i rozmawiałem z nim, mówił, że radmory ,których pozbywają się ludzie to syf ,który po podłączeniu do aparatury nie trzyma parametrów (np. symetria kanałów, dekoder stereo). Mówił, że robotę zaczyna od wymiany wszystkich elektrolitów we wzmacniaczu i dopiero zaczyna go badać tak naprawdę, gdyż nie spotkał jeszcze np płytki ppn mieszczącej się w normach fabrycznych z 30letnimi Elwami. To samo tyczy się stereodekodera, który uważany jest za kiepską na dzisiejsze czasy konstrukcje. Mam porównanie, gdyż w jednym Radmorze mam dekoder oparty na ul1621, a w drugim oryginał zestrojony przez natrixa. Panowie, mówcie co chcecie, ale Radmor od natrixa gra nieporównywalnie do moich pozostałych Radmorów, które mają oryginalne elektrolity, jeden jest w mojej rodzinie od nowości i stoi w ciepłym pomieszczeniu od nowości, jego dźwięk jest przytłumiony, a gała musi być wysoko nawet na niskim poziomie głośności. Napięcia i prądy są w nim ustawione. Mierząc Elwy faktycznie mają pojemność nieraz większą od nominalnej, ale naprawdę Radmor po porządnym remoncie miażdży te dziewicze 30-latki. Chciałbym ,żeby ktoś mi wytłumaczył dlaczego natrixnatrix jest uważany za najlepszego radmorowca w Polsce, a we wszystkich serwisowanych odbiornikach robi to, co cała elektroda potępia?