Witam,
Podłączyłem dziś Opel tech 2 na silniku widnieję takie błędy:
CYTAT
P1220
P1345
P0725
P1335
Przyznam się, że dla testu zanim podłączyłem Opel Techa odłączyłem z ciekawości na chwilę (na odpalenie) czujnik położenia wału żeby sprawdzić czy w tym silniku będzie palić bez niego czy nie.
Samochód to Opel Vectra 2.2 DTI (Y22DTR) 2001rok.
Problem jest tego typu, podczas jazdy zaczęło auto szarpać przy przyspieszaniu, ustało na jakiś czas więc pomyślałem jakiś syf może w baku czy coś, któregoś pięknego dnia pojechałem na zakupy wsiadam do auta ruszam i szarpie wrzuciłem na luz zgasło i już nie odpaliło. Próby odpalenia auta kończyły się zakasłaniem takim i zgaśnięciem po sekundzie. Auto na hol pod domem jeszcze próba i auto pali (masakra) kilka dni jazdy do pracy akurat te mrozy takie i wszystko działa jak ta lala. Lecz 3ciego dnia rano już nie odpaliło, zapaliło chodziło strasznie nierówno jak na 2 czy 3 cylindry i gasło. (wtedy w ramach testu odczepiłem czujnik położenia wału żeby zobaczyć czy coś to zmienia). Dnia dzisiejszego przy sczytaniu błędów auto znów odpaliło i chodzi jakby nigdy nic, wykasowałem po sczytaniu błędy. Nie wiem co dalej znając życie pojadę gdzieś w trasę i wrócę na holu. A może przy tych mrozach winą było zalane paliwo (oszczędności Tirowców) miałem też 20l letniego paliwa jeszcze które na pewno nie zawierało tych dodatków od mrozu, bo tego dowiedziałem się przy kupnie. Dolałem przy okazji dziś wynalazku który likwiduje odłożoną parafinę która się podobno wydziela w niskiej temperaturze.
Gdzie szukać problemu co sprawdzić, czy już przesądzone, że pompa padła czy pada?
Czy odłożona parafina mogła spowodować wykazanie takich błędów na kompie?
Pozdrawiam
Podłączyłem dziś Opel tech 2 na silniku widnieję takie błędy:
CYTAT
P1220
P1345
P0725
P1335
Przyznam się, że dla testu zanim podłączyłem Opel Techa odłączyłem z ciekawości na chwilę (na odpalenie) czujnik położenia wału żeby sprawdzić czy w tym silniku będzie palić bez niego czy nie.
Samochód to Opel Vectra 2.2 DTI (Y22DTR) 2001rok.
Problem jest tego typu, podczas jazdy zaczęło auto szarpać przy przyspieszaniu, ustało na jakiś czas więc pomyślałem jakiś syf może w baku czy coś, któregoś pięknego dnia pojechałem na zakupy wsiadam do auta ruszam i szarpie wrzuciłem na luz zgasło i już nie odpaliło. Próby odpalenia auta kończyły się zakasłaniem takim i zgaśnięciem po sekundzie. Auto na hol pod domem jeszcze próba i auto pali (masakra) kilka dni jazdy do pracy akurat te mrozy takie i wszystko działa jak ta lala. Lecz 3ciego dnia rano już nie odpaliło, zapaliło chodziło strasznie nierówno jak na 2 czy 3 cylindry i gasło. (wtedy w ramach testu odczepiłem czujnik położenia wału żeby zobaczyć czy coś to zmienia). Dnia dzisiejszego przy sczytaniu błędów auto znów odpaliło i chodzi jakby nigdy nic, wykasowałem po sczytaniu błędy. Nie wiem co dalej znając życie pojadę gdzieś w trasę i wrócę na holu. A może przy tych mrozach winą było zalane paliwo (oszczędności Tirowców) miałem też 20l letniego paliwa jeszcze które na pewno nie zawierało tych dodatków od mrozu, bo tego dowiedziałem się przy kupnie. Dolałem przy okazji dziś wynalazku który likwiduje odłożoną parafinę która się podobno wydziela w niskiej temperaturze.
Gdzie szukać problemu co sprawdzić, czy już przesądzone, że pompa padła czy pada?
Czy odłożona parafina mogła spowodować wykazanie takich błędów na kompie?
Pozdrawiam