
Jakiś czas temu padła mi fabryczna maszyna do metalizacji otworów - popaliło ścieżki na głównej płycie z elektroniką i za nic nie mogłem dojść co było przyczyną. Naprawa to koszt kilka tyś. zł więc postanowiłem wszystko zrobić od początku. Sterowanie (czyli procesor, LCD i kilka przycisków to banalna sprawa więc zostawiłem to "na deser" i jeszcze tego nie zrobiłem)
W oryginale było duże toroidalne trafo 250W dające 2 napięcia a na głównej płycie i jeszcze jakaś przetwornica. Postanowiłem zastosować zasilacz impulsowy. Do tej pory robiłem proste przetwornice typu flyback.
Moc potrzebna do zasilania urządzenia to ok. 230W (25V 6,5A - zasilanie grzałki; 15V 4A - do impulsowego źródła prądowego 15A pracującego na zwarciu przy kąpieli galwanizującej; 5V 0,5A - część cyfrowa; -12V 50mA - do wzmacniaczy operacyjnych).
Stwierdziłem że najlepiej nadawać się będzie przetwornica w topologii 2-tranzystorowego forwarda ze starym poczciwym UC3844 (wiem, że są lepsze kontrolery ale akuram miałem kilka sztuk w zapasach). Zasilacz zawiera dodatkowo malutką pomocniczą przetwornicę flyback (slave) służącą do zasilania głównego wyłącznika na panelu czołowym maszyny (W oryginale panuje tam stale napięcie 24V - nawet gdy wszystko jest wyłączone. Włącznik ten zasilał przekaźnik podający 230V na główne trafo). W moim zasilaczu zasila ona dodatkowo układ UC3844.
Przy uruchamianiu nie odbyło się bez "efektów pirotecznicznych" a to dlatego, że na wyjściu trafa sterującego bramkami mosfetów zastosowałem DC restoration circuit, który ma tą wadę (zupełnie o tym zapomniałem) że powoduje długie włączenie bramek tranzystorów gdy PWM nagle zaniknie lub zmniejszy się. Efekt był taki, że słychać było nieregularne głośne stukanie w rdzeniu głównego trafa (nasycał się). Gdy nagle podłączyłem większe obciążenie, sypnęło iskrami z UC3844 (dosłownie rozpadł się na 2 części), jeden z rezystorów dołownie stopił się (od palącego się łuku), w jendym miejsu lekko zwęglił się laminat. Po przeczytaniu pewnej noty aplikacyjnej usunąłem ten błąd. Na szczęście polegało to tylko na usunięciu zbędnych kondensatorów i zwarciu pozostałych zbędnych elementów. Teraz układ pracował w miarę poprawnie. "W miarę" bo jeszcze sporo czasu zajęło dobranie elemntów do kompensacji częstotliwościowej (to istny koszar). Kolejnym problemem był zbyt duży spadek napięcia na głównym wyjściu przy obciążeniu. Prąd 6,5A powodował spadek z 25V do 19V. Okazało się że winny jest zbyt czuły transoptor. Pomogło radykalne zmniejszenie rezystora dołączonego do diody nadawczej. Niestety przy pełnym obciążeniu nadal słychać pewien "szumek" w trafo i na razie nie mam pojęcia jak to zlikwidować (to nadal wina niezbyt dobrej kompensacji lub złego poprowadzenia ścieżek na PCB).
Płytka zasilacza niestety nie wygląda najlepiej po tych wszystkich "przejściach" z ciągłym wymienianiem elementów podczas uruchamiania i regulacji.
Cool? Ranking DIY