Uważam, że świetnym pomyśłem jest, by za egzamin pobierać symboliczne opłaty zwracające koszty ponoszone na obsługę (to nie tylko druki lecz obsługa, pomieszczenia, ewidencja i archiwizacja).
Popieram pomysł, by egzaminatorzy pracowali bezpłatnie. Traktując swoje zadanie nie jako zarobek lecz pewną misję dopuszczania do wykonywania zawodu nowych adeptów. Egzamin stałby sie rozmową - w pewnym sencie późniejszych partnerów - a nie źródłem dodatkowego zorobkowania egzaminatorów.
Na temat naszych naukowców nie będę się wypowiadał, bo w wiekszości przypadków mam o nich podobne zdanie. Należy jednak pamiętać, że obecni prof. na uczelniach, to często najgorsze spady lat 60 i 70-tych, bo najzdolniejsi w większości poszli wtedy do przemysłu (czasami otrzymując mieszkania) i zarabiając już na stażu 2-3 razy więcej. Staż na uczelni trwał wtedy 2-5 lat za 900 zł, a w przemysle 0,5 -2 lat za 1400 - 1800 zł. Później przemysł płacił ok 3 x więcej niż na uczelni. Stąd wzięły się te słynne "korepetycje" dawane przez asystentów.
Dam jeden konkretny przykład (trochę nie związany z tematem ale jakze wymowny) mozliwości intelektualnych, moralnych i zawodowych naszuch "naukowców". Przypomnę tym z Krakowa słynny most powłokowy przez Wisłę na końcu ulicy Starowiślnej z 1975 r. Ten bardzo tani most ale piekielnie trudny w wykonawstwie zaprojektował dr Szulc. Jeden z wybitnych polskich konstruktorów i jeden z najwybitniejszych od konstrukcji powłokowych (mnóstwo światowych patentów). W trakcie jego wykładów zagranicą, polscy naukowcy, którzy Go nie cierpieli, natychmiast przystąpili do ataku i most zamknęli dla ruchu tramwajowego, bo podobno miał ulec katastrofie. Niektórzy Krakowianie ten horror może nawet pamiętają. Gdy po kilkunastu miesiacach twórca wrócił, natychmiast określił powód problemu i po usunieciu ewidentnych usterek wykonawczych ten most służy do dzisiaj. "Naukowcy" nie potrafili tego wykryć mając do dyspozycji laboratoria, a pracownik "przemysłu" wykrył przyczynę natychmiast.
Oczywiście są świetlane wyjątki wśród "naukowców", tylko szkoda, że mniejszościowe lub już zdązyły zostać wykupione przez obcych.