Użycie uP nie jest najprostsze, a dla nie-elektronika mocno skomplikowane.
Najprościej chyba będzie tak: do tego, co się obraca, przyczepić jakiś magnes (tylko nie
takie badziewie, jakie bywa w szkole na lekcjach fizyki, a raczej ferrytowy z zamka do
szafki), i gdzieś blisko umieścić cewkę na nabiegunniku (dobrze byłoby, żeby pole tego
magnesu jakoś się zamykało, jak jest koło cewki) - powinna mieć choć z 1000 zwojów.
(ale najpierw, to co to ma być, bo jak silnik w samochodzie, to tam zwykle jest alternator,
który zawiera taki magnes i cewkę, tylko jest zrobiony bardziej fachowo i trwale)
Jeszcze jedna alternatywa: zwykły silniczek (taki z komutatorem i magnesem w środku)
na prąd stały, przewidziany na odpowiednie obroty - taki silniczek, jak się nim kręci,
działa jak prądnica - wytwarza napięcie proporcjonalne do obrotów.
Kiedy to się będzie kręcić, w cewce będzie wytwarzać się napięcie zmienne.
Trzeba dać jakąś diodę (a można mostek) i za nią kondensator. I zobaczyć, jakie
napięcie będzie na kondensatorze zależnie od obrotów.
I wtedy skonstruować układ, który coś robi zależnie od tego napięcia. Najprościej
byłoby podłączyć dwa przekaźniki (jak się uda takie dobrać), z których jeden załączy
przy tych 3.5 tysiącach obrotów, a drugi rozłączy przy 6.8 tysiąca, i sprawa z głowy.
Ma to oczywiście pewne wady: przekaźnik włącza się (zwykle jedne styki wlącza,
inne rozłącza - drugi musi być taki, który jakieś rozłącza) przy pewnym napięciu,
a wyłącza sie przy mniejszym - czyli np. włączy przy 3.5tys. obrotów, ale nie wyłączy,
jak obroty spadną poniżej 3.5tys., a np. dopiero przy 2.5tys. - można próbować tę
różnicę zmniejszyć dołączając opornik do przekażnika.
Ale jeśli napięcie lub prąd z cewki nie wystarczą do tego, by zadziałał przekażnik,
to trzeba będzie zrobić jakiś wzmacniacz, dać mu jakieś zasilanie... to może być coś
prostego, nawet na jednym tranzystorze, ale jak już jest potrzebna elektronika, to
bym sugerował układ, który będzie sterował _jednym_ przekaźnikiem.
Napisz, jakie napięcie uda Ci się uzyskać z cewki, to się zastanowimy nad układem.
Małe uzupełnienie: nie musi być koniecznie tak, że magnes się kręci - jeśli weźmiesz
taki magnes od szafki, to tam są jeszcze dwie blachy, które są nabiegunnikami, oraz
zwora, którą ten magnes przyciąga. Zworę przyklejasz do tego, co się obraca, cewkę
nawijasz w ósemkę wokół nabiegunników, i montujesz w takim miejscu, żeby przy
obrocie zwora przechodziła blisko nabiegunników, ale oczywiście nie zaczepiała o nie.
Jeszcze a propos tachometrów: kiedyś to robiono tak, że w metalowej puszcze wirował
magnes (lub odwrotnie: puszka wokół magnesu), i wskutek prądów wirowych powstawała
siła, z jaką działały między sobą (powiedzmy, że to magnes był obracany przez silnik,
a ta siła próbowała obrócić puszkę). Do tego była sprężynka przeciwdziałająca tej sile -
w rezultacie puszka obracała się o kąt proporcjonalny do obrotów magnesu, to tego była
jeszcze wskazówka na tachometrze, na której się odczytywało szybkość jazdy.
Tak było kiedyś, dzisiaj pewnie jest w tym więcej elektroniki - pewnie zamiast przenosić
ruch z puszki na wskazówkę przesyła się prąd przez kabel - może ta jakoś wykorzystać?
Będzie kosztować pewnie sporo więcej, niż magnes od szafki, ale solidniejsze wykonanie.