Awaria Nissan Almera 98 2.0D. Samochód mam dopiero 3 miesiące- jako pierwsze autko dla kobiety. W tym krótkim czasie nic się nie działo, aż do teraz. Samochód z rana zrobił z 20 km . Częste zatrzymania przy sklepach. Potem normalnie wygaszenie silnika. Cały dzień postój. Wieczorem po włączeniu zapłonu wszystkie lampki kontrolek "wariują", a z przekaźnika (prawdopodobnie świec żarowych - umiejscowiony koło akumulatora) słychać tylko "prykanie" - odgłos jak brzęczyk . Po przekręceniu kluczyka na zapłon - cisza. Kontrolki gasną, nic się nie dzieje. Żadnego odgłosu jakiejkolwiek rekcji rozrusznika.
Ponoć w czasie jazdy dobiegały nieregularnie spod maski lekkie „pyknięcia” - dźwięk jakby pojedynczy kamyczek uderzył w nadkole. Ale to nie ja jechałem, tylko moja kobieta i nie wiem czy faktycznie coś stukało, czy to tylko wymysł jej paniki.
Samochód „padł” dość daleko od domu i nie wiem, czy to błahostka, czy ściągać lawetę. Tym bardziej, że akurat samochody, to nie moja „działka”.
Z góry dziękuję za jakieś sugestie.
Ponoć w czasie jazdy dobiegały nieregularnie spod maski lekkie „pyknięcia” - dźwięk jakby pojedynczy kamyczek uderzył w nadkole. Ale to nie ja jechałem, tylko moja kobieta i nie wiem czy faktycznie coś stukało, czy to tylko wymysł jej paniki.
Samochód „padł” dość daleko od domu i nie wiem, czy to błahostka, czy ściągać lawetę. Tym bardziej, że akurat samochody, to nie moja „działka”.
Z góry dziękuję za jakieś sugestie.