Sprawy wyglądają następująco...
Olej roślinny (np. rzepakowy) nadaje się jako paliwo do silników diesla, w formie nieprzerobionej. Wtedy konieczna jest instalacja do jego podgrzewania plus drugi zbiornik paliwa -- rozruch i wyłączenie silnika plus parę km przed nim odbywają się na oleju napędowym.
Ten sam olej można lać też w mieszaninach z olejem napędowym, gdzieś tak do 20% można dolewać bez problemu. Jeśli zastosuje się mieszanie z preparatem smarującym (w proporcjach: litr preparatu (95 zeta netto) na 320 litrów oleju rzepakowego) wtedy można dolewać oleju rzepakowego aż 75%.
Trzecim i chyba najlepszym sposobem jest przerobienie oleju roślinnego na biodiesel. Za pomocą oleju roślinnego, NaOH (lub KOH) oraz metanolu (który wbrew pozorom można kupić łatwiej niż się wydaje) i prostej reakcji chemicznej otrzymuje się tzw. estr metylowy, który już nadaje się do samodzielnego spalania w silniku diesla. Jeśli dolać do niego oleju napędowego, wtedy otrzymujemy tzw. biodiesel.
Oczywiście w żadnym wypadku nie można stosować oleju prosto z frytkownicy. Wprawdzie do przerobienia czy spalenia nadaje się olej surowy jak i posmażalniczy, ale wpierw trzeba go oczyścić!
Więcej informacji na ten temat, między innymi:
- dokładniejszy opis procesu produkcji biodiesla,
- odnośniki do sklepów, gdzie można kupić preparat smarujący,
- linki do innych dokumentów na ten temat,
znajdziecie na mojej stronie internetowej pod adresem
http://www.drewnozamiastbenzyny.pl/biodiesel.php.
Nie sposób tego wszystkiego tu opisać...