Witam, koledzy mam problem z prądnicą p20d i regulatorem rg15d w ursusie 4011. Po podłączeniu prawidłowym ( setki razy sprawdzanym ze schematem i oznaczeniami na korpusie) w instalacji ciągnika pojawia się zwarcie. Znalazłem też przyczynę owego zwarcia: po odłączenia kabla od zacisku nr 16 na prądnicy i odizolowaniu go zwarcie ustaje, kable się nie palą, nie topią (szczególnie ten od kontrolki ładowania). Przed wymianą instalacji prądnica okropnie się nagrzewała a z regulatora napięcia leciał dym ( przez co paliły się kable) lecz po wymianie na nowe i poprawnym podłączeniu jest to samo. Prądnice oddawałem do warsztatu regenerującego rozruszniki i alternatory i fachowiec powiedział że prądnica i regulator są w porządku - ale przecież nie mogą być bo wszystko się pali! Po rozebraniu i dokładnym wyczyszczeniu prądnicy nie widać oznak przepalenia lub zwarcia, na regulatorze również (regulator nowy). Gdy akumulatory są podłączone do ciągnika a kluczyk włożony w stacyjkę i odłączone są te dwa kable od prądnicy (nie wiem który jest prądowy a który od wzbudzenia) to zwarcia w instalacji jakby nie ma, ale nagrzewa się jedno z dwóch uzwojeń (chyba oporowych) na odwrotnej zewnętrznej części regulatora. Reszta instalacji jest na 200% sprawna- żadnych zwarć więc obwiniałbym prądnice lub regulator? a może jedno i drugie? Nie mam już sił do tego, tracę zmysły, tylko proszę mi nie pisać abym zmienił na alternator, ma być oryginał ale nie umiem sobie z nim poradzić.
Tak przy okazji: o co chodzi z magnesowaniem prądnic? Czemu to służy i jak sprawdzić czy trzeba to przeprowadzić? Czy ktoś zna warsztaty zajmujące się takimi specjalnościami?
Z góry dzięki i sory że odgrzebałem trupa...