na oficjalnej (? )stronie tygodnika „Wprost”:
zamieszczono apel:
„Chcemy, by Komisja Europejska wycofała dyrektywę zabraniającą sprzedaży tradycyjnych żarówek”.
podpisują się pod tym z nazwiska:
Tomasz Teluk http://www.wprost.pl/autorzy/?A=669
Tomasz Molga http://www.wprost.pl/autorzy/?A=1645
we współpraca z Martyną Foremną http://www.wprost.pl/autorzy/?A=1827
Nie wiem jak ścisły jest związek między stroną a tygodnikiem "Wprost", niezależnie od tego zamieszczam tu moje uwagi (początkowo chciałem w forum "na wesoło", ale zmieniłem zdanie).
Normalną czcionką cytaty z artykułu (czasami ze skrótami) a kursywą moje komentarze.
Uwaga ogólna:
Prawdą jest, że: „operacja żarówka" całkowicie pominęła prawo konsumenta do wolnego wyboru i o to prawo można walczyć.
Apel jak apel, może słuszny może nie, nie mam zdania czy miało miejsce naruszenie praw konsumenta. W końcu np. ustanowienie norm czystości spalin też ogranicza prawa obywateli i znacząco wpłynęło na rynek produkcji aut.
Problem widzę w argumentacji, która zawiera kuriozalne elementy (bo przecież nie argumenty):
„...żarówka elektryczna, symbol postępu technicznego XX wieku, została uznana za produkt nielegalny”.
Nieprawda, nie jest to produkt nielegalny, żarówki można swobodnie posiadać , sprzedawać i eksploatować zakazana została produkcja nowych (dopuszczam myśl, że się ”czepiam” co być może wynika z mojej „ nieznajomości retoryki”).
„Pod koniec 2012 r. żarówki zobaczymy tylko w muzeum”
To nadużycie, zapewne żarówki konwencjonalne znajdą się w muzeum ale dopiero za 30-50 lat. Zaczynam podejrzewać autorów o tendencyjność.
„Niewykluczone, że po tym terminie staną się one kolejnym elementem bitwy pomiędzy celnikami a przemytnikami - obok papierosów, alkoholu, narkotyków”.
Może tak, może nie ale moja podejrzliwość rośnie.
„Świetlówki kompaktowe, są kilkadziesiąt razy droższe od zwykłych „setek", Dalej czytamy „setka" w markecie budowlanym kosztuje 1,47 zł, podczas gdy jej energooszczędna wersja 19,99 zł.”
(obliczmy: 19,99/1,47=13,6 ) i znowu niby drobna sprawa ale 13,6 to raczej kilkanaście a nie kilkadziesiąt, moja podejrzliwość się potęguje. Skoro autorzy nie wiedzą co znaczy kilkadziesiąt jakimi „rewelacjami” będą raczyć czytelnika dalej.
A poza tym świetlówki dają nieprzyjemne zimne światło.
Półprawda. Jedne świetlówki dają światło niebieskawe (zwykle te w cenie poniżej 10 zł) ale są białe dzienne i białe ciepłe, wybór należy do kupującego. Nie ma wątpliwości, pisane tendencyjnie.
„Niektórzy klienci kupują kartony konwencjonalnych żarówek, zdając sobie sprawę, że to ostatnia okazja do przygotowania zapasu na nadchodzące ciemne i energooszczędne wieki”.
Wieki energooszczędne zgoda ale dlaczego ciemne?
„Żarówkowy szwindel”
Określenia „szwindel” jest "ni przypiął ni przyłatał", być może na którymś etapie miał on miejsce, w końcu w grę wchodzą olbrzymie pieniądze i interesy dużych producentów, ale dziennikarska przyzwoitość nakazuje objaśnić jak konsumenci zostaną oszukani. (Stracą producenci żarówek konwencjonalnych, którzy nie przestawią się na energooszczędne ale przecież treścią artykułu nie jest walka pomiędzy producentami).
Najbardziej zadziwiające jest jednak to, że „operacja żarówka" całkowicie pominęła dobro konsumenta i jego prawo do wolnego wyboru produktu.
Wbrew sugestiom autorów ustawa pomija tylko prawo konsumenta do wolnego wyboru produktu. O dobro konsumenta, rozumiane jako dostarczenie lepszego i tańszego produktu, to Unia właśnie dba (konkrety będą w dalszej części).
Można dyskutować czy dobrze jest, że klient jest zmuszany do dobrego.
Jest oczywiste że konsument ma prawo w swej subiektywnej ocenie uznać wyższość żarówki konwencjonalnej, ale w dyskusji na te tematy nie można przytoczyć żadnego z argumentów które padły w niniejszym artykule.
Prof. ***** wyjaśnia, że kompaktowe świetlówki dają światło niebieskawe, przez większość osób odbierane jako zimne i nieprzyjemne.
Powtórzę: są świetlówki o odcieniu niebieskim, białym dziennym i białym ciepłym, wybór należy do konsumenta (niebieska kosztuje kilka złotych ale do przeprowadzonej dalej kalkulacji opłacalności przyjmiemy 19,99 zł a za tą kwotę w 2009 roku kupimy już „białą ciepłą”)..
Tymczasem żarówka świeci światłem najbardziej zbliżonym do słonecznego.
To oczywista nieprawda. OBIEKTYWNIE oceniając to właśnie światło żarówki kompaktowej „białej dziennej” jest bardziej zbliżone do naturalnego oświetlenia słonecznego niż światło żarówki konwencjonalnej. Widać to wyraźnie na zdjęciach wykonanych w świetle dziennym i sztucznym (przy takim samym ustawieniu aparatu. Zdjęcia przy żarówkach konwencjonalnych mają wyraźnie żółtoczerwony odcień, przy świetlówkach też, choć zauważalnie mniej, (sztuczne oświetlenie najbardziej zbliżone do światła dziennego to lampa błyskowa).
Urzędowo jesteśmy przymuszani do kupowania produktów psujących .... samopoczucie.
W realnym świecie w znakomitej większości biur, sklepów, zakładów produkcyjnych mamy od wielu lat oświetlenie świetlówkami i jakoś do tej pory nie było na to wielu skarg. Inspekcja pracy nie kwestionowała warunków pracy, nie mówiąc o tym, że właściciele zakładów są zainteresowani aby pracownicy dobrze się czuli w miejscu pracy (bo to zwiększa wydajność). Oczywiście Autorzy mają prawo do oceny subiektywnej ale uczciwe jest łagodne sformułowanie „są ludzie którym światło kompaktowe psuje samopoczucie” .
Świetlówki nie nadają się do oświetlania pomieszczeń, w których bywa zimno, bo przy niskiej temperaturze świecą bardzo słabo. Oznacza to, że rolnik, który w oborze zainstaluje energooszczędne światło, chcąc w mroźny poranek wydoić krowy, i tak będzie musiał przyświecać sobie świeczką.
W tym momencie czuję, że autor robi ze mnie idiotę, bo argumentuje, że świetlówka świeci ciemniej niż świeczka, dodatkowo(choć nie wprost) podważa kompetencje projektantów, którzy do oświetlenia ulic wybrali świetlówki. (W tym momencie odeszła mi ochota od dalszego czytania , ale złość, która mnie ogarnęła skłoniła do sprawdzenia czy nie znajdę kolejnych bzdur).
Nikt także nie wspomniał przy ustalaniu treści nowej dyrektywy, że przewaga świetlówki nad żarówką uwidacznia się dopiero po godzinie świecenia, ponieważ potrzebuje ona znacznie więcej czasu, by jaśnieć pełnym blaskiem.
Nieprawda nie po godzinie tylko po kilku minutach.
Urzędowo jesteśmy przymuszani do kupowania produktów psujących ....stan naszego portfela .......Aspekt oszczędnościowy rewolucji żarówkowej jest bardzo wątpliwy. Według kalkulatora oszczędzania energii firmy Osram, oświetlając pokój zwykłą żarówką 100 W, zapłacimy przez rok ok. 42 zł, a używając jej odpowiednika, czyli energooszczędnej świetlówki 21 W, zapłacimy niecałe 9 zł. Ponad 30 zł oszczędności na jednej żarówce to brzmi pięknie. Ale według danych Krajowej Agencji Poszanowania Energii, fakt ten ma małe znaczenie dla domowego budżetu.
Poziom argumentu powala. Nie chodzi o to jak wielki ten zysk jest tylko CZY zysk jest? Odpowiedź brzmi TAK ZYSK JEST, w tym momencie wszystkie utyskiwania na Unię, która obciąża (oszukuje) społeczeństwo kosztami wdrożenia świetlówek są jak kulą w płot. (Dodatkowo zaglądam do słownika, żeby sprawdzić czy dobrze rozumiem znaczenie słowa "szwindel") a w internecie znajduję inną kalkulację (tendencyjną bo producenta świetlówek) ale na 80zł oszczędności (kalkulacja na rok 2007)
http://www.apollolighting.eu/pliki/kwartalnik_Light.pdf
Porównując dającą podobną ilość światła świetlówkę energooszczędną firmy ***, np. 13 W ze zwykłą żarówką (60 W), mimo różnicy w cenie – oszczędzamy. Potrzebujemy bowiem około sześciu żarówek, aby świeciły porównywalną, do świetlówek energooszczędnych liczbę godzin. W tym samym czasie (6000 godzin) zwykła żarówka zużyje 390 kW energii, a świetlówka energooszczędna tylko 78 kW. Mnożąc te liczby przez cenę energii elektrycznej (ok. 0,34 zł/kW. ) otrzymujemy kwotę 26,52 zł używając świetlówek energooszczędnych **** i 122,4 zł przy zwykłych żarówkach. Doliczając do tej kwoty cenę źródeł światła (ok. 9 zł świetlówka ***** i ok. 1 zł – żarówka) po takim samym czasie użytkowania (6000 godzin) mamy sumę 123,4 zł w przypadku zwykłych żarówek i tylko 35,52 zł w przypadku energooszczędnej świetlówki firmy ***!
I na koniec w artykule kilka przykładów gdzie można zaoszczędzić i to więcej.
Ponownie argumenty jak „kulą w płot”.
Jest oczywiste że oszczędzać należy gdzie się da. „Duże” oszczędności nie wykluczają” małych” (i odwrotnie). Jeżeli autorzy posługują się argumentami że gdzieś są większe oszczędności, to znaczy że dyskutujemy na poziomie przedszkola gdzie mały Jasio na zwróconą przez wychowawczynię uwagę, że bije koleżankę znajduje usprawiedliwienie „a Kazio też bije”.
Oryginał na stronie:
http://www.wprost.pl/ar/170295/Nie-zabierajcie-nam-zarowek/
zamieszczono apel:
„Chcemy, by Komisja Europejska wycofała dyrektywę zabraniającą sprzedaży tradycyjnych żarówek”.
podpisują się pod tym z nazwiska:
Tomasz Teluk http://www.wprost.pl/autorzy/?A=669
Tomasz Molga http://www.wprost.pl/autorzy/?A=1645
we współpraca z Martyną Foremną http://www.wprost.pl/autorzy/?A=1827
Nie wiem jak ścisły jest związek między stroną a tygodnikiem "Wprost", niezależnie od tego zamieszczam tu moje uwagi (początkowo chciałem w forum "na wesoło", ale zmieniłem zdanie).
Normalną czcionką cytaty z artykułu (czasami ze skrótami) a kursywą moje komentarze.
Uwaga ogólna:
Prawdą jest, że: „operacja żarówka" całkowicie pominęła prawo konsumenta do wolnego wyboru i o to prawo można walczyć.
Apel jak apel, może słuszny może nie, nie mam zdania czy miało miejsce naruszenie praw konsumenta. W końcu np. ustanowienie norm czystości spalin też ogranicza prawa obywateli i znacząco wpłynęło na rynek produkcji aut.
Problem widzę w argumentacji, która zawiera kuriozalne elementy (bo przecież nie argumenty):
„...żarówka elektryczna, symbol postępu technicznego XX wieku, została uznana za produkt nielegalny”.
Nieprawda, nie jest to produkt nielegalny, żarówki można swobodnie posiadać , sprzedawać i eksploatować zakazana została produkcja nowych (dopuszczam myśl, że się ”czepiam” co być może wynika z mojej „ nieznajomości retoryki”).
„Pod koniec 2012 r. żarówki zobaczymy tylko w muzeum”
To nadużycie, zapewne żarówki konwencjonalne znajdą się w muzeum ale dopiero za 30-50 lat. Zaczynam podejrzewać autorów o tendencyjność.
„Niewykluczone, że po tym terminie staną się one kolejnym elementem bitwy pomiędzy celnikami a przemytnikami - obok papierosów, alkoholu, narkotyków”.
Może tak, może nie ale moja podejrzliwość rośnie.
„Świetlówki kompaktowe, są kilkadziesiąt razy droższe od zwykłych „setek", Dalej czytamy „setka" w markecie budowlanym kosztuje 1,47 zł, podczas gdy jej energooszczędna wersja 19,99 zł.”
(obliczmy: 19,99/1,47=13,6 ) i znowu niby drobna sprawa ale 13,6 to raczej kilkanaście a nie kilkadziesiąt, moja podejrzliwość się potęguje. Skoro autorzy nie wiedzą co znaczy kilkadziesiąt jakimi „rewelacjami” będą raczyć czytelnika dalej.
A poza tym świetlówki dają nieprzyjemne zimne światło.
Półprawda. Jedne świetlówki dają światło niebieskawe (zwykle te w cenie poniżej 10 zł) ale są białe dzienne i białe ciepłe, wybór należy do kupującego. Nie ma wątpliwości, pisane tendencyjnie.
„Niektórzy klienci kupują kartony konwencjonalnych żarówek, zdając sobie sprawę, że to ostatnia okazja do przygotowania zapasu na nadchodzące ciemne i energooszczędne wieki”.
Wieki energooszczędne zgoda ale dlaczego ciemne?
„Żarówkowy szwindel”
Określenia „szwindel” jest "ni przypiął ni przyłatał", być może na którymś etapie miał on miejsce, w końcu w grę wchodzą olbrzymie pieniądze i interesy dużych producentów, ale dziennikarska przyzwoitość nakazuje objaśnić jak konsumenci zostaną oszukani. (Stracą producenci żarówek konwencjonalnych, którzy nie przestawią się na energooszczędne ale przecież treścią artykułu nie jest walka pomiędzy producentami).
Najbardziej zadziwiające jest jednak to, że „operacja żarówka" całkowicie pominęła dobro konsumenta i jego prawo do wolnego wyboru produktu.
Wbrew sugestiom autorów ustawa pomija tylko prawo konsumenta do wolnego wyboru produktu. O dobro konsumenta, rozumiane jako dostarczenie lepszego i tańszego produktu, to Unia właśnie dba (konkrety będą w dalszej części).
Można dyskutować czy dobrze jest, że klient jest zmuszany do dobrego.
Jest oczywiste że konsument ma prawo w swej subiektywnej ocenie uznać wyższość żarówki konwencjonalnej, ale w dyskusji na te tematy nie można przytoczyć żadnego z argumentów które padły w niniejszym artykule.
Prof. ***** wyjaśnia, że kompaktowe świetlówki dają światło niebieskawe, przez większość osób odbierane jako zimne i nieprzyjemne.
Powtórzę: są świetlówki o odcieniu niebieskim, białym dziennym i białym ciepłym, wybór należy do konsumenta (niebieska kosztuje kilka złotych ale do przeprowadzonej dalej kalkulacji opłacalności przyjmiemy 19,99 zł a za tą kwotę w 2009 roku kupimy już „białą ciepłą”)..
Tymczasem żarówka świeci światłem najbardziej zbliżonym do słonecznego.
To oczywista nieprawda. OBIEKTYWNIE oceniając to właśnie światło żarówki kompaktowej „białej dziennej” jest bardziej zbliżone do naturalnego oświetlenia słonecznego niż światło żarówki konwencjonalnej. Widać to wyraźnie na zdjęciach wykonanych w świetle dziennym i sztucznym (przy takim samym ustawieniu aparatu. Zdjęcia przy żarówkach konwencjonalnych mają wyraźnie żółtoczerwony odcień, przy świetlówkach też, choć zauważalnie mniej, (sztuczne oświetlenie najbardziej zbliżone do światła dziennego to lampa błyskowa).
Urzędowo jesteśmy przymuszani do kupowania produktów psujących .... samopoczucie.
W realnym świecie w znakomitej większości biur, sklepów, zakładów produkcyjnych mamy od wielu lat oświetlenie świetlówkami i jakoś do tej pory nie było na to wielu skarg. Inspekcja pracy nie kwestionowała warunków pracy, nie mówiąc o tym, że właściciele zakładów są zainteresowani aby pracownicy dobrze się czuli w miejscu pracy (bo to zwiększa wydajność). Oczywiście Autorzy mają prawo do oceny subiektywnej ale uczciwe jest łagodne sformułowanie „są ludzie którym światło kompaktowe psuje samopoczucie” .
Świetlówki nie nadają się do oświetlania pomieszczeń, w których bywa zimno, bo przy niskiej temperaturze świecą bardzo słabo. Oznacza to, że rolnik, który w oborze zainstaluje energooszczędne światło, chcąc w mroźny poranek wydoić krowy, i tak będzie musiał przyświecać sobie świeczką.
W tym momencie czuję, że autor robi ze mnie idiotę, bo argumentuje, że świetlówka świeci ciemniej niż świeczka, dodatkowo(choć nie wprost) podważa kompetencje projektantów, którzy do oświetlenia ulic wybrali świetlówki. (W tym momencie odeszła mi ochota od dalszego czytania , ale złość, która mnie ogarnęła skłoniła do sprawdzenia czy nie znajdę kolejnych bzdur).
Nikt także nie wspomniał przy ustalaniu treści nowej dyrektywy, że przewaga świetlówki nad żarówką uwidacznia się dopiero po godzinie świecenia, ponieważ potrzebuje ona znacznie więcej czasu, by jaśnieć pełnym blaskiem.
Nieprawda nie po godzinie tylko po kilku minutach.
Urzędowo jesteśmy przymuszani do kupowania produktów psujących ....stan naszego portfela .......Aspekt oszczędnościowy rewolucji żarówkowej jest bardzo wątpliwy. Według kalkulatora oszczędzania energii firmy Osram, oświetlając pokój zwykłą żarówką 100 W, zapłacimy przez rok ok. 42 zł, a używając jej odpowiednika, czyli energooszczędnej świetlówki 21 W, zapłacimy niecałe 9 zł. Ponad 30 zł oszczędności na jednej żarówce to brzmi pięknie. Ale według danych Krajowej Agencji Poszanowania Energii, fakt ten ma małe znaczenie dla domowego budżetu.
Poziom argumentu powala. Nie chodzi o to jak wielki ten zysk jest tylko CZY zysk jest? Odpowiedź brzmi TAK ZYSK JEST, w tym momencie wszystkie utyskiwania na Unię, która obciąża (oszukuje) społeczeństwo kosztami wdrożenia świetlówek są jak kulą w płot. (Dodatkowo zaglądam do słownika, żeby sprawdzić czy dobrze rozumiem znaczenie słowa "szwindel") a w internecie znajduję inną kalkulację (tendencyjną bo producenta świetlówek) ale na 80zł oszczędności (kalkulacja na rok 2007)
http://www.apollolighting.eu/pliki/kwartalnik_Light.pdf
Porównując dającą podobną ilość światła świetlówkę energooszczędną firmy ***, np. 13 W ze zwykłą żarówką (60 W), mimo różnicy w cenie – oszczędzamy. Potrzebujemy bowiem około sześciu żarówek, aby świeciły porównywalną, do świetlówek energooszczędnych liczbę godzin. W tym samym czasie (6000 godzin) zwykła żarówka zużyje 390 kW energii, a świetlówka energooszczędna tylko 78 kW. Mnożąc te liczby przez cenę energii elektrycznej (ok. 0,34 zł/kW. ) otrzymujemy kwotę 26,52 zł używając świetlówek energooszczędnych **** i 122,4 zł przy zwykłych żarówkach. Doliczając do tej kwoty cenę źródeł światła (ok. 9 zł świetlówka ***** i ok. 1 zł – żarówka) po takim samym czasie użytkowania (6000 godzin) mamy sumę 123,4 zł w przypadku zwykłych żarówek i tylko 35,52 zł w przypadku energooszczędnej świetlówki firmy ***!
I na koniec w artykule kilka przykładów gdzie można zaoszczędzić i to więcej.
Ponownie argumenty jak „kulą w płot”.
Jest oczywiste że oszczędzać należy gdzie się da. „Duże” oszczędności nie wykluczają” małych” (i odwrotnie). Jeżeli autorzy posługują się argumentami że gdzieś są większe oszczędności, to znaczy że dyskutujemy na poziomie przedszkola gdzie mały Jasio na zwróconą przez wychowawczynię uwagę, że bije koleżankę znajduje usprawiedliwienie „a Kazio też bije”.
Oryginał na stronie:
http://www.wprost.pl/ar/170295/Nie-zabierajcie-nam-zarowek/