Witam!
Mam Fiata Panda (prawdziwa kanciata) z roku 1993 z silnikiem FIRE 999ccm, wyposażonym w jednopunktowy wtrysk paliwa WEBER / Marelli IAW 6F.SH (jednak nieco innym niż w Seicento 899 czy 1108). Latem założyłem w aucie instalację gazową LPG formy Landi Renzo o następującej specyfikacji:
1. Reduktor EC 04
2. Elektrozawór gazowy Med
3. Układ sterujący LCS
4. Zbiornik zewnętrzny pełny firmy STAKO (53L)
5. Zawór tankowania Landirenzo
6. Wielozawór Tomasetto
7. Obudowa wielozaworu Tomasetto.
Osiąga przy zasilaniu gazem następujące wyniki emisji toksycznych składników spalin:
CO/HC przy prędkości obrotowej biegu jałowego (%/ppm): 0,170/97
CO/HC przy podwyższonej prędkości obrotowej biegu jałowego: 0,010/54
oraz współczynniki powietrza odpowiednio: 1,011 / 1,009
Ponoć super... (?) - nie znam się...
I wszystko byłoby cudownie i wspaniale gdyby nie jeden fakt.
Otór znatychmiast po montażu zajechałem na stację LPG (Lukoil) gdzie zatankowałem do pełna... Przełączam na gaz... jedzie.. bardzo ładnie.
Pojechałem zatem na regulację.
Wyregulowano i niby wszystko OK.
Po kilkunastu km zaczęło się takie coś:
Po osiągnięciu właściwej temp. pracy silnika (93*C) obroty biegu jałowego nie wracają do poziomu 800 obr /min ale wahają się w przedziale od 1500 do 2000 obr/min.
Czyli silnik pracuje jakby był na ssaniu.
Pojechałem, rozebrali wtrysk, w papierowej podkładce ponoć była zbyt mała dziurka dolotu powietrza do krokowca. Zrobiono podkładkę z aluminiowej blaszki (z puszki od piwa) z "odpowiednią" dziurką. Po odpaleniu silnik nieco gwiżdżę ale to pikuś. Nie przeszkadza.. nawet fajne.. Problem w tym, że obroty schodziły choć nieco wolniej tylko do końca dnia.
Silnik schodził z obrotów normalnie. Przy 800obr/min miał jeszcze jakby mały dołek po czym windował obroty do 1100/1200 obr/min i powolutku schodził do 800. Długo ale schodził.
Następnego ranka po rozgrzaniu silnika problem z trzymaniem obrotów wrócił. I znów 2000.
Pojechałem znów i znów mi poregulowano... Za kilka godzin znów to samo. Od tamtego dnia każda wizyta w "gazowni" wywołuje alergię u pracowników...
A to nie ma czasu a to dużo pracy a to pojutrze.. a w tak w ogóle to problem jest w samochodzie bo oni zrobili wszystko jak trza. Czyli standard.
Byłem raz jeszcze po miesiącu. Ponoć wadliwy byl krokowiec. Kupiłem nowy oryginalny, założyłem.. to samo. A więc "gaziarz" po regulacjach doprowadził do tego że silnik zszedł na 800 obr/min po czym odpiął wtyczkę krokowca. Silnik zaczął pracować jak "szwajcar". Równiutko, bez zająknięć. Obroty spadają jak w nowym autku. Czy jak przy jeździe na benzynie. Ideał. No ale jednak cośjest nie tak skoro odpięty jest krokowiec.
Miałem kiedyś Corsę B z gazem BRC (też jednopunkt) i nic takiego się nie działo. Pracowała idealnie.
Mój znajomy ma taką samą instalację Landirenzo w Seicento 899cc z niemal takim samym wtryskiem jak mój i też nic się nie dzieje.
Póki było ciepło to odpięty krokowiec kompletnie mi nie przeszkadzał. Odpalał może jakoś inaczej ale za pierwszym razem i zawsze. Spalanie na LPG nie przekracza 7-7,5 L / 100km przy pustym aucie (miasto - trasy) oraz nie przekracza 9L/100km przy max. obciążeniu i dużym boxie na dachu (autostrada + miasta). Twierdzę zatem, że z tego punktu widzenia wszystko jest fajnie.
Problemy znów powróciły pod koniec września kiedy temperatura nocami zaczęła spadać poniżej 10*C. Rano odpalam go po kilka razy. Załączenie krokowca przywraca problemy z obrotami na jałowym biegu i znów trzeba czekać aby trafić na 800obr/min aby go odłączyć.
Mam takie wrażenie jakby krokowiec wtrysku nie za bardzo "lubił" się z krokowcem od LPG.
A może to jakiś feler sondy lambda...?
Proszę poradźcie co z tym zrobić. Nie mam już kasy na jeżdzenie po warsztatach ani ochoty na tekst: "ten tym tak ma" bo wiem że nie ma.
Nadmienię, że Panda była sprowadzona z Niemiec rok temu. Tam jeździła jako "mopedcar" 25km/h. Miała blokadę mechaniczną biegu 3, 4 i 5. Jazda na 1, 2 i wstecznym. Miała tez jakąś blokadę elektroniczną ograniczającą moc silnika do 12KM! Przebieg 30tys. km. od nowości.
Ktoś kto ją do Polski przywiózł dał ja na zdjęcie (legalne - są na to kwity) blokad. Wszystkie zostały zdjęte w jakiejś autoryzowanej stacji na co mam kwity.
Pytanie : a może ktoś coś "pojarał" w centralce przy okazji..? Nie wiem...
Na benzynie autko chodziło bardzo ładnie.
Pozdrawiam i czekam na jakieś dobre wieści...
Mam Fiata Panda (prawdziwa kanciata) z roku 1993 z silnikiem FIRE 999ccm, wyposażonym w jednopunktowy wtrysk paliwa WEBER / Marelli IAW 6F.SH (jednak nieco innym niż w Seicento 899 czy 1108). Latem założyłem w aucie instalację gazową LPG formy Landi Renzo o następującej specyfikacji:
1. Reduktor EC 04
2. Elektrozawór gazowy Med
3. Układ sterujący LCS
4. Zbiornik zewnętrzny pełny firmy STAKO (53L)
5. Zawór tankowania Landirenzo
6. Wielozawór Tomasetto
7. Obudowa wielozaworu Tomasetto.
Osiąga przy zasilaniu gazem następujące wyniki emisji toksycznych składników spalin:
CO/HC przy prędkości obrotowej biegu jałowego (%/ppm): 0,170/97
CO/HC przy podwyższonej prędkości obrotowej biegu jałowego: 0,010/54
oraz współczynniki powietrza odpowiednio: 1,011 / 1,009
Ponoć super... (?) - nie znam się...
I wszystko byłoby cudownie i wspaniale gdyby nie jeden fakt.
Otór znatychmiast po montażu zajechałem na stację LPG (Lukoil) gdzie zatankowałem do pełna... Przełączam na gaz... jedzie.. bardzo ładnie.
Pojechałem zatem na regulację.
Wyregulowano i niby wszystko OK.
Po kilkunastu km zaczęło się takie coś:
Po osiągnięciu właściwej temp. pracy silnika (93*C) obroty biegu jałowego nie wracają do poziomu 800 obr /min ale wahają się w przedziale od 1500 do 2000 obr/min.
Czyli silnik pracuje jakby był na ssaniu.
Pojechałem, rozebrali wtrysk, w papierowej podkładce ponoć była zbyt mała dziurka dolotu powietrza do krokowca. Zrobiono podkładkę z aluminiowej blaszki (z puszki od piwa) z "odpowiednią" dziurką. Po odpaleniu silnik nieco gwiżdżę ale to pikuś. Nie przeszkadza.. nawet fajne.. Problem w tym, że obroty schodziły choć nieco wolniej tylko do końca dnia.
Silnik schodził z obrotów normalnie. Przy 800obr/min miał jeszcze jakby mały dołek po czym windował obroty do 1100/1200 obr/min i powolutku schodził do 800. Długo ale schodził.
Następnego ranka po rozgrzaniu silnika problem z trzymaniem obrotów wrócił. I znów 2000.
Pojechałem znów i znów mi poregulowano... Za kilka godzin znów to samo. Od tamtego dnia każda wizyta w "gazowni" wywołuje alergię u pracowników...
A to nie ma czasu a to dużo pracy a to pojutrze.. a w tak w ogóle to problem jest w samochodzie bo oni zrobili wszystko jak trza. Czyli standard.
Byłem raz jeszcze po miesiącu. Ponoć wadliwy byl krokowiec. Kupiłem nowy oryginalny, założyłem.. to samo. A więc "gaziarz" po regulacjach doprowadził do tego że silnik zszedł na 800 obr/min po czym odpiął wtyczkę krokowca. Silnik zaczął pracować jak "szwajcar". Równiutko, bez zająknięć. Obroty spadają jak w nowym autku. Czy jak przy jeździe na benzynie. Ideał. No ale jednak cośjest nie tak skoro odpięty jest krokowiec.
Miałem kiedyś Corsę B z gazem BRC (też jednopunkt) i nic takiego się nie działo. Pracowała idealnie.
Mój znajomy ma taką samą instalację Landirenzo w Seicento 899cc z niemal takim samym wtryskiem jak mój i też nic się nie dzieje.
Póki było ciepło to odpięty krokowiec kompletnie mi nie przeszkadzał. Odpalał może jakoś inaczej ale za pierwszym razem i zawsze. Spalanie na LPG nie przekracza 7-7,5 L / 100km przy pustym aucie (miasto - trasy) oraz nie przekracza 9L/100km przy max. obciążeniu i dużym boxie na dachu (autostrada + miasta). Twierdzę zatem, że z tego punktu widzenia wszystko jest fajnie.
Problemy znów powróciły pod koniec września kiedy temperatura nocami zaczęła spadać poniżej 10*C. Rano odpalam go po kilka razy. Załączenie krokowca przywraca problemy z obrotami na jałowym biegu i znów trzeba czekać aby trafić na 800obr/min aby go odłączyć.
Mam takie wrażenie jakby krokowiec wtrysku nie za bardzo "lubił" się z krokowcem od LPG.
A może to jakiś feler sondy lambda...?
Proszę poradźcie co z tym zrobić. Nie mam już kasy na jeżdzenie po warsztatach ani ochoty na tekst: "ten tym tak ma" bo wiem że nie ma.
Nadmienię, że Panda była sprowadzona z Niemiec rok temu. Tam jeździła jako "mopedcar" 25km/h. Miała blokadę mechaniczną biegu 3, 4 i 5. Jazda na 1, 2 i wstecznym. Miała tez jakąś blokadę elektroniczną ograniczającą moc silnika do 12KM! Przebieg 30tys. km. od nowości.
Ktoś kto ją do Polski przywiózł dał ja na zdjęcie (legalne - są na to kwity) blokad. Wszystkie zostały zdjęte w jakiejś autoryzowanej stacji na co mam kwity.
Pytanie : a może ktoś coś "pojarał" w centralce przy okazji..? Nie wiem...
Na benzynie autko chodziło bardzo ładnie.
Pozdrawiam i czekam na jakieś dobre wieści...