Trafił mi się do naprawy zasilacz jak w temacie, płytka na układzie 2003.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to żaden rarytas i najlepiej byłoby wyjąć z niego co tam może być sprawne i resztę wyrzucić, jednak w ramach samokształcenia chciałbym przywrócić go do życia. W innym temacie przeczytałem, że po dodaniu kilku brakujących dławików i kondensatorów jest nawet całkiem niezły, więc tym chętniej widziałbym go sprawnego
Zasilacz trafił do mnie ze spalonym dławikiem na linii +3,3V oraz otwartym kondensatorem za nim. Podobno wyłączał się po chwili pod obciążeniem.
Nawet go nie włączałem, policzyłem zwoje na dławiku i nawinąłem taki sam na nowym rdzeniu, wymieniłem; kondensator również.
Zasilacz uruchamiałem początkowo przez żarówkę - nie wykazywał objawów uszkodzeń po stronie pierwotnej, więc z żarówki zrezygnowałem i przystąpiłem do pomiarów po stronie wtórnej.
Zasilacz nieobciążony lub z niewielkim obciążeniem (po kilka W na każdej linii) pracuje normalnie. Napięcia są zgodne z normą ATX.
Problemy zaczynają się przy wyższych obciążeniach. Obciążenie linii +5 lub +12V odpowiednio żarówkami 6V/50W oraz 12V/50W powoduje znaczny spadek obu tych napięć, mniej więcej do 4,5V oraz 11V.
Napięcia przy tym zaczynają skakać o 0,2-0,3V bez wyraźnego powodu.
Obciążenie linii +3,3V chociażby żarówką 6V/50W (czyli około 4-4,5A przy tym napięciu) powoduje natomiast coś dziwnego - zasilacz dalej pracuje, żarówka świeci, świecą również inne jeśli podepnę pod +5/+12V.
Natomiast cyfrowy multimetr głupieje i nie jest w stanie zmierzyć żadnego napięcia na wyjściu - pokazuje 0 lub ciągle skacze między różnymi wartościami. Interesujące jest to, że dotknięcie w tym momencie palcem radiatora na którym znajdują się wszystkie duodiody likwiduje problemy z odczytem napięć na multimetrze, jednak pozostają one zaniżone.
Sprawdziłem wszystkie półprzewodniki za wyjątkiem układu 2003, którego na chwilę obecną na podmianę nie mam, nie znalazłem nic uszkodzonego.
Z grubsza posprawdzałem też inne elementy, wszystko wydaje się ok., a przetwornica pomocnicza dostarcza poprawnych napięć.
Gdzie dalej powinienem szukać uszkodzenia, a może czas wyjąć oscyloskop i posprawdzać przebiegi w kluczowych punktach?
EDIT:
Na chwilę obecną jestem o krok czy dwa bliżej sprawnego zasilacza.
Podziękowałem za współpracę kondensatorom elektrolitycznym z obwodu pomocniczej przetwornicy. Efekt - stabilne napięcia, zasilacz pozwala podpinać nawet zimne żarówki (wcześniej się wyłączał), chodzi dobrze pod dużym obciążeniem - starałem się nie przeginać, bo czuję że parametry z tabliczki są mocno ściemniane, ale po 50W na każdej z dodatnich linii pociągnął bez problemu.
W tym momencie działa na tyle dobrze, że uruchomiłem na nim komputer który chodzi już ponad godzinę w 100% obciążony primegridem (oczywiście złom komputerowy, którego w razie czego nie szkoda stracić).
Zostały jeszcze dwie kwestie:
1) Pływanie napięć na multimetrze pod obciążeniem.
Zauważyłem, że w modelu tym brak kondensatora sprzęgającego masę wtórną z pierwotną, jest natomiast na niego miejsce.
Czy możliwe, że jego brak może być powodem powstawania takich dziwnych zakłóceń?[/b] Myliłem się, pisząc wcześniej, że dotknięcie radiatora diod eliminuje problem. Wystarczy dotknąć gdziekolwiek masy strony wtórnej.
2) W kwestii ulepszenia - jakie dławiki wstawić w miejsce zworek ? Muszą to być jakieś konkretne wartości, czy mogę po prostu zajrzeć do płytek zasilaczy-trupów i wybrać z nich coś na oko?
Dodatkowe kondensatory na, które są miejsca także wstawię rozumiem, że podwojenie pojemności nie spowoduje żadnych komplikacji?
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to żaden rarytas i najlepiej byłoby wyjąć z niego co tam może być sprawne i resztę wyrzucić, jednak w ramach samokształcenia chciałbym przywrócić go do życia. W innym temacie przeczytałem, że po dodaniu kilku brakujących dławików i kondensatorów jest nawet całkiem niezły, więc tym chętniej widziałbym go sprawnego

Zasilacz trafił do mnie ze spalonym dławikiem na linii +3,3V oraz otwartym kondensatorem za nim. Podobno wyłączał się po chwili pod obciążeniem.
Nawet go nie włączałem, policzyłem zwoje na dławiku i nawinąłem taki sam na nowym rdzeniu, wymieniłem; kondensator również.
Zasilacz uruchamiałem początkowo przez żarówkę - nie wykazywał objawów uszkodzeń po stronie pierwotnej, więc z żarówki zrezygnowałem i przystąpiłem do pomiarów po stronie wtórnej.
Zasilacz nieobciążony lub z niewielkim obciążeniem (po kilka W na każdej linii) pracuje normalnie. Napięcia są zgodne z normą ATX.
Problemy zaczynają się przy wyższych obciążeniach. Obciążenie linii +5 lub +12V odpowiednio żarówkami 6V/50W oraz 12V/50W powoduje znaczny spadek obu tych napięć, mniej więcej do 4,5V oraz 11V.
Napięcia przy tym zaczynają skakać o 0,2-0,3V bez wyraźnego powodu.
Obciążenie linii +3,3V chociażby żarówką 6V/50W (czyli około 4-4,5A przy tym napięciu) powoduje natomiast coś dziwnego - zasilacz dalej pracuje, żarówka świeci, świecą również inne jeśli podepnę pod +5/+12V.
Natomiast cyfrowy multimetr głupieje i nie jest w stanie zmierzyć żadnego napięcia na wyjściu - pokazuje 0 lub ciągle skacze między różnymi wartościami. Interesujące jest to, że dotknięcie w tym momencie palcem radiatora na którym znajdują się wszystkie duodiody likwiduje problemy z odczytem napięć na multimetrze, jednak pozostają one zaniżone.
Sprawdziłem wszystkie półprzewodniki za wyjątkiem układu 2003, którego na chwilę obecną na podmianę nie mam, nie znalazłem nic uszkodzonego.
Z grubsza posprawdzałem też inne elementy, wszystko wydaje się ok., a przetwornica pomocnicza dostarcza poprawnych napięć.
Gdzie dalej powinienem szukać uszkodzenia, a może czas wyjąć oscyloskop i posprawdzać przebiegi w kluczowych punktach?
EDIT:
Na chwilę obecną jestem o krok czy dwa bliżej sprawnego zasilacza.
Podziękowałem za współpracę kondensatorom elektrolitycznym z obwodu pomocniczej przetwornicy. Efekt - stabilne napięcia, zasilacz pozwala podpinać nawet zimne żarówki (wcześniej się wyłączał), chodzi dobrze pod dużym obciążeniem - starałem się nie przeginać, bo czuję że parametry z tabliczki są mocno ściemniane, ale po 50W na każdej z dodatnich linii pociągnął bez problemu.
W tym momencie działa na tyle dobrze, że uruchomiłem na nim komputer który chodzi już ponad godzinę w 100% obciążony primegridem (oczywiście złom komputerowy, którego w razie czego nie szkoda stracić).
Zostały jeszcze dwie kwestie:
1) Pływanie napięć na multimetrze pod obciążeniem.
Zauważyłem, że w modelu tym brak kondensatora sprzęgającego masę wtórną z pierwotną, jest natomiast na niego miejsce.
Czy możliwe, że jego brak może być powodem powstawania takich dziwnych zakłóceń?[/b] Myliłem się, pisząc wcześniej, że dotknięcie radiatora diod eliminuje problem. Wystarczy dotknąć gdziekolwiek masy strony wtórnej.
2) W kwestii ulepszenia - jakie dławiki wstawić w miejsce zworek ? Muszą to być jakieś konkretne wartości, czy mogę po prostu zajrzeć do płytek zasilaczy-trupów i wybrać z nich coś na oko?
Dodatkowe kondensatory na, które są miejsca także wstawię rozumiem, że podwojenie pojemności nie spowoduje żadnych komplikacji?