Witam,
Od niedawna mam ,,okazję'' mieć taką starą lodówkę w domu - problem z nią jest taki, że włączy się agregat i nie ma ochoty przestać. Cały czas pracuje - 24h/dobę. Pracuje dość głośno, tak, że niezbyt miło się śpi w okolicy.
Ciekawe jest to, że jeśli przekręcę termostat na zero to się wyłaczy, wtedy przekręcam na np. połowę i... nie włącza się od razu tylko po pewnym czasie. Wygląda tak jakby termostat częściowo działał - załącza dopiero po pewnym okresie (chyba, że jest inne wytłumaczenie). Kiedy się właczy, pochodzi chwile, i gdy znów ustawiam na zero to się wyłaczy, ustawiam na połowę i znów właczy się dopiero po kilku(nastu) minutach.
Jakieś pomysły dlaczego się nie wyłącza i co z nią można by spróbować zrobić zanim wezwę ,,fachowca''? Fachowiec może więcej wziąść niż ta lodówka jest warta.
Dodatkowo parę pytań:
- od termostatu wychodzi bodaj miedziany drut, który wędruje na tył komory lodówki, a potem w górę i jego koniec wisi pomiędzy parownikiem, a półką (z otworem na wodę przy rozmrażaniu). Czy ten drut powinien sobie tak wisieć czy może jednak gdzieś być przymocowany? Póki co wygiąłem go lekko, żeby lepiej dotykał parownika ale idealnie to on nie przylega.
- czy termostat sam w sobie w tego typu starych lodówkach załącza/rozłącza prąd czy może steruje jakimś przekaźnikiem i dopiero ten odcina zasilanie agregatu? Pytam bo może termostat mam sprawny tylko coś z takim potencjalnym przekaźnikiem nie tak?
- z tyłu od razu przy agregacie w puszce jest cewka i jakiś element umożliwiający regulację - niestety nie wiem czego regulację?
- gdyby jednak to był termostat to pewnie można go wyczyścić? (a może jednak prosto do wymiany bo to sensu nie ma, a łatwiej popsuć niż naprawić)?
Pozdrawia lodówkowy laik.
Od niedawna mam ,,okazję'' mieć taką starą lodówkę w domu - problem z nią jest taki, że włączy się agregat i nie ma ochoty przestać. Cały czas pracuje - 24h/dobę. Pracuje dość głośno, tak, że niezbyt miło się śpi w okolicy.
Ciekawe jest to, że jeśli przekręcę termostat na zero to się wyłaczy, wtedy przekręcam na np. połowę i... nie włącza się od razu tylko po pewnym czasie. Wygląda tak jakby termostat częściowo działał - załącza dopiero po pewnym okresie (chyba, że jest inne wytłumaczenie). Kiedy się właczy, pochodzi chwile, i gdy znów ustawiam na zero to się wyłaczy, ustawiam na połowę i znów właczy się dopiero po kilku(nastu) minutach.
Jakieś pomysły dlaczego się nie wyłącza i co z nią można by spróbować zrobić zanim wezwę ,,fachowca''? Fachowiec może więcej wziąść niż ta lodówka jest warta.
Dodatkowo parę pytań:
- od termostatu wychodzi bodaj miedziany drut, który wędruje na tył komory lodówki, a potem w górę i jego koniec wisi pomiędzy parownikiem, a półką (z otworem na wodę przy rozmrażaniu). Czy ten drut powinien sobie tak wisieć czy może jednak gdzieś być przymocowany? Póki co wygiąłem go lekko, żeby lepiej dotykał parownika ale idealnie to on nie przylega.
- czy termostat sam w sobie w tego typu starych lodówkach załącza/rozłącza prąd czy może steruje jakimś przekaźnikiem i dopiero ten odcina zasilanie agregatu? Pytam bo może termostat mam sprawny tylko coś z takim potencjalnym przekaźnikiem nie tak?
- z tyłu od razu przy agregacie w puszce jest cewka i jakiś element umożliwiający regulację - niestety nie wiem czego regulację?
- gdyby jednak to był termostat to pewnie można go wyczyścić? (a może jednak prosto do wymiany bo to sensu nie ma, a łatwiej popsuć niż naprawić)?
Pozdrawia lodówkowy laik.