
Witam.
Postanowiłem pokazać tutaj końcówkę mocy jaka powstała jakiś czas temu. Powstała po prostu ze śmieci, z drobiazgów i części jakie miałem pod ręką. Sam się zdziwiłem że nawet kondensatorów kupować nie musiałem po przeglądnięciu wszystkich szafek:
Na początku odpaliłem ją w ramach testu na kawałku dechy:


Dwie końcówki Perun, zmostkowane, zasilane z transformatora 0,4kW. Filtracja to około 42000µF na gałąź zasilania. Głośnik który tym napędzam jest dość watożerny dlatego pojemności na zasilaniu mu nie żałowałem. Same końcówki poza przerobieniem ich na mostek bez odwracacza fazy zostały przerobione w stopniu mocy. Mianowicie są tam teraz dwie pary koplementarne 2SC5200 i 2SA1943:


Każda jedna taka para spokojnie 100W/4Ω wzmacniacz pociągnie. Płytki osadzone są jedna nad drugą, skierowane elementami do siebie. Dzięki temu w obudowie jest luźno i przewiewnie. Trochę zabawy było z zabezpieczeniem nad prądowym zrealizowanym w samej końcówce, ale wszystko do przejścia. Ogólnie przy testach już pokazał że jest wybitnie pancerny. Rezystorem 8 ochm bez problemu zagotował szklankę wody zanim drucik oporowy wyzionął ducha xD. Spory, toroidalny transformator od początku nie zyskał sympatii bezpieczników w moim mieszkaniu, średnio co 3 podłączenie kończyło się spacerem do skrzynki z bezpiecznikami (mam automaty, inaczej bym na topiki nie wyrobił


Wąska płytka zawiera 4 rezystory o łącznej mocy 20W i rezystancji jakieś 20Ω zwierane przekaźnikiem zasilanym z zasilacza beztransformatorowego. Sama końcówka mocy też potrzebowała jakiegoś opóźnionego załączania głośnika, inaczej oznajmiała swoje przebudzenie donośnym ŁUUP! Zdjęcie mi się ciut rozmazało... Ale ogólnie przekaźnik widać:

Standardowy tranzystor z RC na bazie sterujący cewkę. Zasilanie ma nie filtrowane dlatego rozłącza od razu po wyłączeniu zasilania, póki jeszcze końcówka gra z kondensatorów. Tak więc zarówno włączenie, jak i wyłączenie odbywa się jedynie z cichym cpykiem przekaźników.



Regulacja głośności końcówki to potencjometr dolutowany prawie do samego gniazda. Połączony z gałką za pomocą mosiężnego pręta. Mógłbym przysiąc że robiłem zdjęcie tego z bliska ale... zdjęcie mi gdzieś wsiąkło... Nie chce mi się teraz tego rozbierać dla jednej fotki. Kable prowizorycznie spiąłem w wiązki i związałem jakimś drutem. Otwory na tyle obudowy zaślepione są pomalowanym na czarno laminatem, bądź (w przypadku mocowań na kable głośnikowe) czarnym plastikiem. Zdziwiłem się jak ładnie to wyszło. Wyglądają prawie jak fabrycznie zaślepione nie licząc napisów.
Ogólnie koło tej końcówki stoi ten wzmacniacz https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=4558347#4558347 nad nim mój nowy nabytek Philips CD951 który dostałem martwy za darmo, a który okazał się mieć padnięty ledwie tranzystorek od silnika kręcącego płytą. Na nim Tuner Technics ST600L z głowicą wymienioną na porządną mosfetową. Wyżej stoi odtwarzacz Denon DCD-480 który stoi tam tylko dlatego że nie mam go gdzie postawić. Nie jest podłączony.
A tu jako ciekawostka maluszek który to napędza. Prawda jest taka, że ten STX chętnie pojadłby i więcej watów, ale na moje potrzeby starcza. Końcówka ma twarde zasilanie, z dobrą filtracją.






Ze względu na surowy stan subwoofera nie prezentuję go tu "oficjalnie", a jedynie daje zdjęcia jako dodatek do tematu o wzmacniaczu, prawdopodobnie kiedyś go względnie wykończę i wstawię tu już bardziej oficjalnie.
Ogólnie co mogę powiedzieć. Twardy dźwięk STX wynikający po części z samych właściwości STXa, a po części z całkiem nie najgorszej kontroli jak na tak niewielki wzmacniacz daje to co chciałem. Dźwięk jest dokładnie taki jaki chciałem uzyskać, prawdopodobnie kompletu nie zmienię jeszcze przez długi czas.
Cool? Ranking DIY