
Krótki wstęp:
Nie bez przyczyny tytuł tematu "Wzmacniacz z konieczności". Otóż tak się zdarzyło, że swego czasu zrobiłem (z nadzieją na domowe stereo) wzmacniacz w którym użyłem w torze przedwzmacniacza układów TDA 7318D i TDA 7317 sterowanych z procków szyną I2C. Całość z KiT'a N.E. Nr 313k i 135k. Przyznaję, że zrobiłem tak z czystego lenistwa i trochę z chęci sprawdzenia czy peany na cześć tych układów są prawdziwe...
Powstała nawet obudowa, złożone wszystko elegancko i... Pochlebne opinie na temat tych układów wydają się być mocno przesadzone.
Wzmacniacz (działający, ale nie brzmiący) poszedł na kilka lat "do lamusa", a ja zacząłem się po pewnym czasie zastanawiać co z nim zrobić...rozebrać na śrubki - żal, wyrzucić - tym bardziej, użytkować - no nie, aż taki desperat to ja nie jestem...W końcu trafił mi do głowy pomysł na wypróbowanie innych TDA. A mianowicie TDA 1074 i TDA 1029.
W zasadzie myślałem o nich już dużo wcześniej, ale jakoś tak się złożyło, że brak czasu, ochoty, czy kasy skutecznie oddalały realizację pomysłu w praktyce.
Kiedy więc po raz kolejny potknąłem się o zapomniany, leżący w kąciku wyrób chwili lenistwa, pomysł powrócił.
Dosłownie - powrócił do realizacji.
Konstrukcja:
Z całego wzmacniacza pozostał w zasadzie jedynie transformator (250 VA toroid 2x28V~) i płytka wzmacniacza mocy wraz z płytą tylną i spodem, oraz wierzchem z blachy Al oklejonej folią samoprzylepną z fakturą ... powiedzmy "farby strukturalnej".





Co bardziej wnikliwi obserwatorzy moich poczynań konstruktorskich zapewne rozpoznali znaną skądinąd płytkę końcówki mocy - tym razem zaprzęgniętą do pracy w domowym wzmacniaczu -
Po wnikliwym przestudiowaniu planów (TDA 1074 miał swój odpowiednik i produkcji krajowej - UL 1074N) zabrałem się do projektowania płytki i koncepcyjnego myślenia nad tym jak całość "zaszczepić" w już istniejące wnętrze obudowy, tak, aby jak najmniej (znów lenistwo






Wyszło z tego coś mniej więcej takiego:

i płytka do tego...


A tak wygląda w "realu" :

Można zapytać "czemu dwa TDA?" - ano temu, ponieważ jeden realizuje funkcję (opisaną w zamieszczonych wyżej materiałach) regulacji barwy, zaś drugi zawiaduje wzmocnieniem i regulacją fizjologiczną (kontur, a raczej loudnes) - można aplikację odszukać w sieci.
Czemu tak bardzo rozpisuje się na ten temat?
Otóż tak jak sparzyłem się na TDA 7317 i 18 , to w wypadku TDA 1074 jestem naprawdę bardzo zadowolony. Stosunkowo wysokie napięcie zasilania daje dużą dynamikę, a sama "kostka" jest nadzwyczaj mało szumiąca. Przy tym sterowanie wszystkimi funkcjami odbywa się napięciem stałym, tak więc odpada kłopot z przenikaniem zakłóceń na kable pomiędzy gniazdami, a potencjometrami (jak widać płytka jest praktycznie zaraz przy samych gniazdach). Dodatkowo łatwo można zrobić np. MUTE -20dB - jak w moim wypadku. Wystarczy przełącznikiem dołożyć do napięcia z potencjometru głośności dodatkowy dzielnik napięcia... Co prawda, przyznaję, że trzeba było nieco popracować nad zakresami regulacji barwy, ale w porównaniu z brakiem innych kłopotów to już była fraszka. Zresztą nie jest powiedziane, że komuś nie spodoba się taka barwa jaka jest (wg. aplikacji) - ja po prostu uznałem, że może być lepiej, a ponieważ wszystko czytelnie jest w aplikacji wyjaśnione...

Pozostaje jeszcze kilka spraw do omówienia:
Płytka przełącznika wejść to z kolei typowa, katalogowa aplikacja TDA 1029, również bardzo łatwa do wykorzystania - niestety rysunki tej płytki zaginęły bez wieści wraz z innymi danymi z dysku w trakcie "stawiania systemu" po jednej z awarii. Ponieważ jednak jest to bardzo prosty układ (zaledwie kilkanaście łatwo "ustawialnych" elementów, więc każdy sobie na pewno poradzi we własnym zakresie.

Płytka przełącznika (również sterowana napięciowo) schowana jest pod płytką regulatorów przedwzmacniacza.
Kłopot miałem jedynie z dopasowaniem pod już istniejące otwory na gniazda płytki z nowymi gniazdami, ale co to dla harcerza...

Właśnie - wejścia...jak każdy wnikliwy obserwator zauważy gniazd w porównaniu do ilości wejść oferowanych przez pojedynczy TDA 1029 jest jakby za dużo...No właśnie : do ilości oferowanych przez POJEDYNCZY TDA...ponieważ miałem zamiar rozszerzyć możliwości tego wzmacniacza o funkcję "odsłuchu po taśmie" zmuszony byłem zastosować drugi TDA 1029 i tak (niewątpliwie sprytnie) połączyć, że ilość wejść została rozszerzona do 5-ciu.

Ponieważ zmuszony byłem wraz z częściową wymianą "bebechów" zmienić płytę czołową, postanowiłem zaszaleć - i właśnie do tej konstrukcji powstał kolejny projekcik (pewnie też już rozpoznawalny z innych tematów) - wskaźnika wysterowania na LED'ach , ale ułożonych "po okręgu" (a raczej jego wycinku):


Zarówno schemat, jak i rysunek płytki (wraz z poprawkami) zainteresowani znajdą na Forum w temacie traktującym o wskaźniku wysterowania na LM 3914. Nie byłbym sobą, gdybym nie pokusił się żeby zmieścić się z samą płytką (jej wielkością i wielkością "okienka" na LED'y) w wielkości wskaźnika wysterowania z np. magnetofonu M8010, lub wszystkich pochodnych z "wycieraczkami". Tak więc istnieje taka możliwość, aby zainplantować LED'y zamiast tradycyjnego wskaźnika wysterowania.
Sama płyta czołowa (według mojej opinii) zyskała dzięki takiemu rozwiązaniu ( wskaźniki ) nieco "bajeru", a przy tym całość wygląda bardzo efektownie.
Pozostałe elementy regulacyjne zostały umieszczone bardzo ascetycznie, bez "rozwiązłości" , a jednocześnie starałem się aby było wszystko czytelne i intuicyjne w obsłudze. Mam nadzieję, że się udało...

Byłbym zapomniał - wszystkie (również sieciowy) wyłączniki i przełączniki to albo u-switche, albo u-przełączniki o krótkim skoku (nie pamiętam dokładnie jak się konkretnie nazywają...) z założonymi takimi samymi klawiszami (trochę trwało, zanim udało się znaleźć takie akurat, żeby pasowały do wszystkiego, a przy okazji nie były zbyt małe). Dzięki temu wszystkie elementy regulacyjne sprawiają wrażenie fabrycznej konstrukcji - a o to właśnie chodzi...

Niestety - pociągnęło to za sobą konieczność sterowania włącznikiem sieciowym przekaźnikiem zasilanym z niskiego napięcia :

To ta płyteczka po prawej - z lewej przekaźnik opóźnionego załączania głośników - nie konieczna, ale przydatna do odłączania głośników w momencie wpinania słuchawek...




Po kolei : gniazda wejściowe i zaciski głośnikowe, spód z pozostałościami po poprzednim "wcieleniu" (REZOTEX grubości 3mm), stabilizowany zasilacz przedwzmacniaczy (+ 21,5V), oraz cichobieżne wentylatory do chłodzenia stopnia mocy ( 2x60 W w sinusie/ 8 Ohm, więc czasem się przydają).
Jak to brzmi...
Powiem tak; Nieporównywalnie potężniej, niż wygląda...
Barwa jest co najmniej zadawalająca, klarowność szczegółów i czytelność materiału muzycznego - również. Przy tym, wbrew pozorom, te 2x60W robi swoje...W zasadzie nie sposób wytrzymać w pokoju (20m2) i kolumnach o efektywności ok.92 dB dłużej niż 10 minut... i zapewne dla tego nie jest to cacko używane na co dzień, a jedynie stoi sobie dalej w kąciku i się kurzy...Do słuchania na co dzień bowiem zbudowałem coś zupełnie innego, w dodatku na znienawidzonych (przez co niektórych) kościach Z serii TDA 7294... ale to już inna bajka...
Pozdrawiam.

Cool? Ranking DIY