Witam Wszystkich Użytkowników Forum.
Projektuję dosyć wyrafinowany wzmacniacz mikrofonowy do celów wzmacniania słabych dźwięków z większych odległości. Na wejściu jest dwukońcówkowy mikrofon elektretowy. Po wstępnych próbach okazało się, że nie są problemem szumy, ale trzaski jakie odbiera mikrofon. Trzaski te poczynając od słabych , pochodzących np z szeleszczących materiałów, do silniejszych powodują przesterowania, które w efekcie brzmią nieciekawie. Nie eliminuje ich limiter nawet jeśli ustawię minimalny czas ataku.
Wszelkie limitery wobec trzasków są bezradne, bo trzask ma znacznie krótszy czas narastania, z kolei proste ograniczniki na diodach nie umożliwiają regulacji, i wymagają już sporych sygnałów, a więc muszą znajdować się przynajmniej za pierwszym wzmacniaczem, a to jest juz za daleko. Sądzę, że eliminacja trzasków powinna następować bezpośrednio na wyjściu tranzystora polowego mikrofonu. Dzięki temu będzie można zareagować szybciej niż nawet za kondensatorem separującym mikrofon. Układ takiego eliminatora powinien zablokować przepływ sygnału do wzmacniacza na pewien krótki czas w ułamku milisekundy, bez względu czy mamy do czynienia z wzrastającym czy z opadającym charakterem napięcia na drenie tranzystora polowego. Jednocześnie układ nie powinien być źródłem szumów, ani zniekształceń, ani ograniczać pasma przenoszenia. Głowię się nad tym od tygodnia. Oczywiście mam pewne przemyślenia i pomysły. Niestety wydają mi się wciąż zbyt rozbudowane, a tu potrzeba czegoś prostego działającego prawie tylko na prawach fizyki. Nie chciałbym jednak tu na początku nikomu sugerować mojej drogi, bo może ktoś z Was wpadnie na jakiś bardziej genialny sposób. Bardzo proszę o Wasze pomysły koledzy.
Majmak
Projektuję dosyć wyrafinowany wzmacniacz mikrofonowy do celów wzmacniania słabych dźwięków z większych odległości. Na wejściu jest dwukońcówkowy mikrofon elektretowy. Po wstępnych próbach okazało się, że nie są problemem szumy, ale trzaski jakie odbiera mikrofon. Trzaski te poczynając od słabych , pochodzących np z szeleszczących materiałów, do silniejszych powodują przesterowania, które w efekcie brzmią nieciekawie. Nie eliminuje ich limiter nawet jeśli ustawię minimalny czas ataku.
Wszelkie limitery wobec trzasków są bezradne, bo trzask ma znacznie krótszy czas narastania, z kolei proste ograniczniki na diodach nie umożliwiają regulacji, i wymagają już sporych sygnałów, a więc muszą znajdować się przynajmniej za pierwszym wzmacniaczem, a to jest juz za daleko. Sądzę, że eliminacja trzasków powinna następować bezpośrednio na wyjściu tranzystora polowego mikrofonu. Dzięki temu będzie można zareagować szybciej niż nawet za kondensatorem separującym mikrofon. Układ takiego eliminatora powinien zablokować przepływ sygnału do wzmacniacza na pewien krótki czas w ułamku milisekundy, bez względu czy mamy do czynienia z wzrastającym czy z opadającym charakterem napięcia na drenie tranzystora polowego. Jednocześnie układ nie powinien być źródłem szumów, ani zniekształceń, ani ograniczać pasma przenoszenia. Głowię się nad tym od tygodnia. Oczywiście mam pewne przemyślenia i pomysły. Niestety wydają mi się wciąż zbyt rozbudowane, a tu potrzeba czegoś prostego działającego prawie tylko na prawach fizyki. Nie chciałbym jednak tu na początku nikomu sugerować mojej drogi, bo może ktoś z Was wpadnie na jakiś bardziej genialny sposób. Bardzo proszę o Wasze pomysły koledzy.
Majmak