witam wszystkich forumowiczow. Moj problem wyglada nastepujaco.
Mam Rovera 214 i mam problem z alternatorem , otoz pewnego dnia gdy chcialem odpalic autko nie dalo rady po ogledzinach wyszlo ze moj alternator ma peknieta obudowe i cosgo blokuje ,usterka zostala naprawiona autko odpala ale alternator po krotkiej chwili grzeje sie tak ze nie mozna go dotknac
dodam ze gdy cos go blokowalo to za pierwszym razem jeszcze jakos odpalil ale z paska zaczelo sie kopcic wiec przystapilem do naprawy.... wymienilem alternator na nowy poniewaz myslalem ze to wlasnie w nim tkwi problem grzania sie ale z nowym jest to samo tez sie grzeje ... i teraz moje pytanie
czy to moze byc jakies zwarcie na przewodach pod maska???ktos powiedzial mi ze to wlasnie moze byc ktorys z kabli doprowadzanch do alternatora ,, ale czy ktos ma jeszcze jakies inne zdanie ze problem tkwi w czyms innnym????
dziekuje z gory za podpowiedzi
Mam Rovera 214 i mam problem z alternatorem , otoz pewnego dnia gdy chcialem odpalic autko nie dalo rady po ogledzinach wyszlo ze moj alternator ma peknieta obudowe i cosgo blokuje ,usterka zostala naprawiona autko odpala ale alternator po krotkiej chwili grzeje sie tak ze nie mozna go dotknac

czy to moze byc jakies zwarcie na przewodach pod maska???ktos powiedzial mi ze to wlasnie moze byc ktorys z kabli doprowadzanch do alternatora ,, ale czy ktos ma jeszcze jakies inne zdanie ze problem tkwi w czyms innnym????
dziekuje z gory za podpowiedzi