Witam. Od miesiąca na tylnej ścianie chłodziarki zbiera się warstwa lodu. Agregat chodzi bardzo długo - 1-2 godziny, wyłącza się na kilkanaście minut, lód nie do końca sie rozmraża i jego warstwa robi sie coraz grubsza. Pokrętło regulacji temp. ustawione na 2. Temp w lodówce 6-8 stopni. Zamrażalnik działa normalnie.
Wyłączyłem z prądu na 2 godz w celu rozmrożenia ścianki tylnej lodówki(przy otwartych drzwiach, lodówki nie opróżniałem), wytarłem wnętrze do sucha. Po włączeniu agregat chodził bez przerwy ponad 6 dodzin do północy, warstwa lodu znowu sie zrobiła. O 6 rano sprawdziłem - agregat wyłączony, lód stopniał. O godz 6.15 agregat odpalił i chodzi tak jak opisałem na początku.
Pól roku temu był wymieniany czujnik temperatury parownika( na orginalny). Teraz, gdy wezwałem fachowca na te oblodzenia- wlutował w panelu przednim na jednym z przewodów opornik, ale spowodowało to jeszcze większe oblodzenie, dłuższą pracę agregatu i krótsze przerwy.
Sprawdziłem pobór prądu przez lodówkę. Od godz 9.00 do 16.00 (7 godz) przy normalnym użytkowaniu zużyła 0,5 kWh. Gdy agregat pracuje pobór prądu jest na poziomie 102-107W.
Przez 8 lat eksploatacji nigdy nie było oblodzenia wewnątrz lodówki - jedynie cienka warstwa szronu i to na krótko, a agregat pracował rzadziej. Proszę o pomoc w zdiagnozowaniu usterki i ewentualnej naprawie.
Ps: nie mogę nigdzie znaleźć, jaki pobór prądu podaje producent(roczny lub dobowy)
Edit:
Okazało się, że przyczyną jest nieszczelność układu - prawie nie było czynnika chłodzącego. Nieszczelności nie można usunąć - jest gdzieś wewnątrz parownika za izolacją. Wstawiony zaworek, napełniony układ, gwarancja 6 miesięcy na usługę, cena 120 zł
Edit2:
No niestety fachowcy się pomylili, nieszczelności w układzie nie było, usterka dalej nie usunięta. Naładowali do układu tyle gazu, że agregat aż wył, pobór prądu przy włączeniu do prądu wynosił ponad 800W, a potem nie spadał poniżej 250W. Nawet zdarzyło się, że przy włączeniu do prądu pobór był 1020W, agregat nie odpalił, bo zadziałał wyłącznik
Wyłączyłem z prądu na 2 godz w celu rozmrożenia ścianki tylnej lodówki(przy otwartych drzwiach, lodówki nie opróżniałem), wytarłem wnętrze do sucha. Po włączeniu agregat chodził bez przerwy ponad 6 dodzin do północy, warstwa lodu znowu sie zrobiła. O 6 rano sprawdziłem - agregat wyłączony, lód stopniał. O godz 6.15 agregat odpalił i chodzi tak jak opisałem na początku.
Pól roku temu był wymieniany czujnik temperatury parownika( na orginalny). Teraz, gdy wezwałem fachowca na te oblodzenia- wlutował w panelu przednim na jednym z przewodów opornik, ale spowodowało to jeszcze większe oblodzenie, dłuższą pracę agregatu i krótsze przerwy.
Sprawdziłem pobór prądu przez lodówkę. Od godz 9.00 do 16.00 (7 godz) przy normalnym użytkowaniu zużyła 0,5 kWh. Gdy agregat pracuje pobór prądu jest na poziomie 102-107W.
Przez 8 lat eksploatacji nigdy nie było oblodzenia wewnątrz lodówki - jedynie cienka warstwa szronu i to na krótko, a agregat pracował rzadziej. Proszę o pomoc w zdiagnozowaniu usterki i ewentualnej naprawie.
Ps: nie mogę nigdzie znaleźć, jaki pobór prądu podaje producent(roczny lub dobowy)
Edit:
Okazało się, że przyczyną jest nieszczelność układu - prawie nie było czynnika chłodzącego. Nieszczelności nie można usunąć - jest gdzieś wewnątrz parownika za izolacją. Wstawiony zaworek, napełniony układ, gwarancja 6 miesięcy na usługę, cena 120 zł
Edit2:
No niestety fachowcy się pomylili, nieszczelności w układzie nie było, usterka dalej nie usunięta. Naładowali do układu tyle gazu, że agregat aż wył, pobór prądu przy włączeniu do prądu wynosił ponad 800W, a potem nie spadał poniżej 250W. Nawet zdarzyło się, że przy włączeniu do prądu pobór był 1020W, agregat nie odpalił, bo zadziałał wyłącznik