Witam
Jako nowy witam wszystkich..
Od 3 lat jestem posiadaczem fiata bravo 1,9 JTD z 98 roku. Autko spisywało się idealnie do listopada minionego roku. W listopadzie auto w jednej chwili zrobiło się bardzo mułowate, z mocy 105 koni zostało max. 40, problemem było wjechanie na większą górkę. Podczas dodawania gazu słychać było jakiś szum z komory silnika a po przekroczeniu 3tys obrotów zaświecała się "marchewka" która gasła dopiero po podłączeniu pod komputer i skasowaniu błędów. Błędy zawsze były 3, zawór egr, przepływomierz i zbyt duże ciśnienie doładowania. Auto od listopada do maja jeździło od mechanika do mechanika, aso i nikt nic nie zdziałał. Jak był muł tak muł pozostał... Jednak pięknego majowego dnia wracałem z pracy i podczas wyprzedzania autobusu (prędkość ok 30km/h) marchewka zgasła i auto odzyskało moc!!! i do minionego tygodnia chodziło idealnie. Jednak tydzień temu dopadło go dokładnie to samo co pół roku temu. I znów wielkie oczy mechaników nie umiejących poradzić sobie z tym problemem.
W aucie wymieniłem przepływomierz (2 razy) czujnik ciśnienie doładowania, wyciągnąłem i wyczyściłem sprężarkę (jest niemalże w idealnym stanie), zaślepiłem EGR, wymieniłem opaski na wężach. Co gorsza komputer nie pokazuje żadnych błędów dopiero po przekroczeniu 3tys wyskakuje zbyt wysokie ciśnienie doładowania i nieszczęsny egr.
Zauważyłem że turbina nie daje ciśnienia na gruszkę przy turbinie, gdy "dmuchnę" pomką w wężyk gruszka porusza się więc ona jest sprawna. Natomiast po zdjęciu wężyka z bolca przy turbinie nie czuje żadnego powiewu powietrza. A wydaje mi się że powinno dmuchać i to mocno... a turbina daje ciśnienie prawidłowe. Czy to możliwe żeby powietrze było wypuszczane przez jakiś mały zaworek w turbinie??
Już mi ręce opadają, proszę jeżeli to możliwe doradźcie mi co zrobić.
Jako nowy witam wszystkich..
Od 3 lat jestem posiadaczem fiata bravo 1,9 JTD z 98 roku. Autko spisywało się idealnie do listopada minionego roku. W listopadzie auto w jednej chwili zrobiło się bardzo mułowate, z mocy 105 koni zostało max. 40, problemem było wjechanie na większą górkę. Podczas dodawania gazu słychać było jakiś szum z komory silnika a po przekroczeniu 3tys obrotów zaświecała się "marchewka" która gasła dopiero po podłączeniu pod komputer i skasowaniu błędów. Błędy zawsze były 3, zawór egr, przepływomierz i zbyt duże ciśnienie doładowania. Auto od listopada do maja jeździło od mechanika do mechanika, aso i nikt nic nie zdziałał. Jak był muł tak muł pozostał... Jednak pięknego majowego dnia wracałem z pracy i podczas wyprzedzania autobusu (prędkość ok 30km/h) marchewka zgasła i auto odzyskało moc!!! i do minionego tygodnia chodziło idealnie. Jednak tydzień temu dopadło go dokładnie to samo co pół roku temu. I znów wielkie oczy mechaników nie umiejących poradzić sobie z tym problemem.
W aucie wymieniłem przepływomierz (2 razy) czujnik ciśnienie doładowania, wyciągnąłem i wyczyściłem sprężarkę (jest niemalże w idealnym stanie), zaślepiłem EGR, wymieniłem opaski na wężach. Co gorsza komputer nie pokazuje żadnych błędów dopiero po przekroczeniu 3tys wyskakuje zbyt wysokie ciśnienie doładowania i nieszczęsny egr.
Zauważyłem że turbina nie daje ciśnienia na gruszkę przy turbinie, gdy "dmuchnę" pomką w wężyk gruszka porusza się więc ona jest sprawna. Natomiast po zdjęciu wężyka z bolca przy turbinie nie czuje żadnego powiewu powietrza. A wydaje mi się że powinno dmuchać i to mocno... a turbina daje ciśnienie prawidłowe. Czy to możliwe żeby powietrze było wypuszczane przez jakiś mały zaworek w turbinie??
Już mi ręce opadają, proszę jeżeli to możliwe doradźcie mi co zrobić.