Mój dieselek umarł. Odpala, bo nowy aku nie zamierza się poddać, kręci aż do skutku. Chodzi ale mam kaszę w zbiorniku wyrównawczym płynu chłodzącego. To się po kilku minutach jazdy przegrzewa, bo lód zatyka obwód. Po drugie, pękł przewód paliwa, i sika ropą po odpaleniu. Jest weekend, nie mam jak kupić nowego przewodu i płynu, i co gorsza rozdzielacza, bo ułamałem przy wyciąganiu wężyka. CHGW po co ale jest taki rozdzielacz na 4 węże. I tak w planach zrobienie przewodu, odpalanie co jakiś czas auta, by się odgrzało wszystko, wtedy spuszczę stary płyn z chłodnicy i zaleję nowy.Masakra, moje zaniedbanie, powinieniem wylać stary płyn przed mrozami, a nie brać na pałę, że jak samochód kupiłem wczesną wiosną, to jakieś 'borygo' powinno być.
Najbardziej mnie rozwala, jak seicento daje prąd golfowi, by odpalił na kable. Honda civic astrze. A pasek na gaz odpala od strzału gdy inni muszą kręcić (jak i ja) - chyba sobie paska kupię. Koleś ściąga ręcznik z szyby i jedzie, nic nie skrobie, nie grzeje.