Chodzi o to, że jak widać na zdjęciach mikrofalówka była już kilka razy "zalewana" przez koty które jak niektórym wiadomo sikają gdzie popadnie. Na zdjęciach widać miejsca gdzie blacha zaczęła ostro rdzewieć. Pech chciał, że sam termostat mimo tego, że jest z tworzywa, to "końcówkę" która działa na ciepło (ta z bi metalem) jest wykonana z aluminium które niestety bardzo szybko koroduje gdy jest w kontakcie z takim kwasem jak koci mocz. Sam termostat jest (a raczej był) na tyle już felerny, że sam "rozłączał" obwód i mikrofalówka raz działała a raz nie, a czasem było to tak na pograniczu i światełko się żarzyło, tak jak by termostat był na pograniczu i występował w nim łuk elektryczny (pewnie wiecie o co mi chodzi) no i dlatego nadawał się do wymiany. To że taki dostanę w każdym elektronicznym to wiem, ale chodzi o to, że musiał bym wiedzieć na jaką temperaturę musi on być (żeby spełniał swoją funkcję, bo termostaty mają różne temperatury zadziałania) a niestety symbolu odczytać się po prostu nie da a obudowa tego termostatu podczas odkręcania go (a dokładniej dwóch zardzewiałych śrub które go mocowały mimo użycia WD-40) uległ zniszczeniu - popękał i rozleciał się. Mikrofalówka na razie działa tak jak kolega radzi - na zmostkowanych przewodach, bo tyle to wiedziałem, ale chodzi o to, że jest teraz bez zabezpieczenia, a nie było ono zamontowane "od tak sobie".
No chyba, że kolega wie, że po prostu w mokrofalówkach termostaty które są montowane są praktycznie o takich samych parametrach niezależnie od producenta mikrofalówki?