
Kilka miesięcy temu na gwałt potrzebowałem kolejnego regulowanego źródła napięcia. Zamiast robić na szybko prowizorkę postanowiłem zbudować sobie ładnie obudowany mały zasilacz warsztatowy. Mały, dlatego , że mam mało miejsca. Z racji lenistwa nie chciało mi się robić płytki drukowanej. Poszukałem więc kitów do samodzielnego montażu. Nie chciałem nic na lm317. Wybór padł na avt736 "Ekonomiczny zasilacz warsztatowy". Cóż, spodobał mi się schemat i wiele światełek. Krótko mówiąc, jest dość nietypowy. Kupiłem więc kit i ... odstawiłem go na półkę. Wszelkie trudności polegały na tym, że chciałem coś więcej. A prościej było by zrobić coś od podstaw, niż brnąć w ten kit avt. Doszło do tego, że Poradziłem sobie starą metodą "na prowizorkę". Ostatnio postanowiłem w końcu wykorzystać ten kit. Robiąc zasilacz na czymś innym , znów miałbym ten kit na półce. Dodatkowym impulsem był fakt nabycia uniwersalnych płytek stykowych, które dają możliwość większej dynamiki budowy prostych układów elektronicznych. Zmieniłem założenia na łagodniejsze.
-mały, lekki, łatwo przenośny, całkowicie plastikowa obudowa (żadnych wystających elementów metalowych(śruby)
-ma to być biurkowa(łóżkowa, krzesłowa, podłogowa i gdzie tylko to się zmieści) zabaweczka, a nie stacjonarna kolubryna. Czyli zmiana idei. To zasilacz idzie do układu, nie układ do zasilacza. Albo, każdy skrawek miejsca może być miejscem warsztatu

-wykorzystać już posiadany transformator, który za każdym podejściem do żadnego urządzenia mi nie pasował (nowy z ładowarki elektronarzędzia? 18V 0.5A za 5zł - była wyprzedaż w supermarkecie)
-zasilacz nie miał mieć jakiś potężnych parametrów. Do celów uruchomieniowych wystarczyło by mi 15V, 200mA. Lepiej, jeśli 1W led dało by się wysterować tymi 300mA
-cichy, a więc chłodzenie pasywne, transformator bez luźnych blach.
-standardowo tani -- całkowicie nie wyszło
-musi się dać testować ledy, bez szukania rezystorów szeregowo.
-musi pozwalać na szybkie/łatwe zastosowanie niekonwencjonalne np. wyżej wymienione podłączanie diody led, albo testowanie diod zenera. Chodzi o to , abym nie musiał wyciągać całej aparatury - zmniejszenie zajmowanego miejsca na przysłowiowym biurku.
-idioto odporny. A więc ma znosić obciążenia indukcyjne, akumulatory na wyjściu wyłączonego zasilacza, permanentne tygodniowe zwarcie na wyjściu ...
- w końcu zrobić coś estetycznego
-robić od razu na "gotowo" ,czyli jak najmniej przeróbek
Uff, co z tego wyszło. Transformator jest wyciągnięty z nowego zasilacza. Kupiony był za 5 zł podczas wyprzedaży niekompletnego sprzętu. Zasilał najprawdopodobniej ładowarkę jakiegoś elektronarzędzia akumulatorowego. Ten transformator ma wysokie napięcie jałowe 25V i strasznie "miękką". charakterystykę. Radiator 40x40x25 jest zdobyczny z jakiegoś starszego komputera. Wiem, że tego typu występowały większe(40mm wysokości) i przewidziałem miejsce na większy radiator w obudowie. Po testach okazało się, że ten obecny jest wystarczający. Obudowa to duża Z3A wentylowana. Chciałem po raz pierwszy mieć dużo miejsca w obudowie, a nie poupychane. Okazało się, że w cale taka duża nie jest.
Od strony elektronicznej jest to kit. Uwaga ja zrobiłem tylko kit, możecie się pastwić. Tutaj byłem pewien, że nie ma problemów(głupi jestem!). Montaż jego zajął góra 2 godziny i był przyjemnością. (Montaż, bez przewodów, ledów itp... daleko jeszcze do uruchomienia - założenia) Duże pola lutownicze, a pod łapką stacja lutownicza .... Inną przyjemnością jest budowa - lutowanie układu, którego tak naprawdę się nie zna. Całkiem inaczej się składa swój układ, jak się zna każde zakrzywienie ścieżki. Lepiej? Inaczej. Do dziś wygląd tej płytki dla mnie jest nieznany.
Niby proste, złożyć do kupy. Łatwe, proste i przyjemne. Ale okazało się strasznie pracochłonne. I tak mając wszystkie elementy i park narzędzi montaż transformatora, radiatora i kitu w obudowie zasilacza zajął mi cały weekend. Te białe, plastikowe kątowniki są wycięte z takiej C-ownikowej rynienki do montażu kabli. Ścianka ma około 3mm grubości. Pochodzenie - śmietnik. Do obudowy Z3A zostały przyklejone. Z racji założenia nie chciałem dziurawić obudowy i mieć wystających elementów stalowych. Plastik fantastik






Najgorszym okazał się panel czołowy. To projektowałem aż tydzień! Wywiercenie otworów zajęło mi 45 minut. Projekt wykonałem w gimpie. Ma warstwy, więc zrobiłem ich sporo. Na końcu okazało się, że źle wymierzyłem obrys płyty czołowej około 1 mm - samo życie. Zdałem sobie sprawę, iż o ergonomii to ja nie mam żadnego pojęcia - to jest porażka. Co do wykonania , to najpierw drukowałem drukarką laserową na foli białej samoprzylepnej. Niestety po zgięciu foli np. przy odklejaniu od panelu toner się kruszył. I całkowicie odpadał. Dla tej technologi kupiłem foli samoprzylepnej za 10zł. Trzeba to podliczyć do kosztów zasilacza i strat. Poszukując internet znalazłem inną technologię wykonywania ozdobnych płyt czołowych. Zalaminowany papier. To zdało egzamin, niestety pani w punkcie ksero zalaminowała mi razem z jakimiś kudłami. Zalaminowana kartka papieru jest sztywna, ciężko to nacięć,a więc i uszkodzić. Co lepsze po obcięciu rogów zalaminowany papier nie wypada - jest przyklejony do folii. A tego ostatniego się obawiałem. Montaż kabelków, gniazd i reszty zajął szybko. Przewody są lutowane. Gniazdo sieciowe jest w kształcie "8", tak jak w starszych polskich radiach. Wybrałem takie, gdyż przewód zasilania jest dużo cieńszy, a więc i elastyczniejszy = mobilność. Aby było porządnie nawet zastosowałem bezpiecznik na stronie pierwotnej. Wyłącznik z odzysku, z zasilacza komputerowego. Mój egzemplarz wymaga przyłożenia sporej siły.









Problemy:
Przez 4 dni od zbudowania gotowego zasilacza był dziwny okres. Danego dnia brałem zasilacz i podczas zabawy wychodziła usterka. Usterka, ale usterka gotowego kitu. Co z tego, że działał od razu po złożeniu. Po naprawieniu i odłożeniu na półkę, następnego dnia było analogicznie

Inne modyfikacje były na etapie oglądania schematu i polegały na przystosowaniu zasilacza do wyższych napięci niż fabryczne 13V, jak i idiotoodporność na indukcyjne zabawki (2 diody z wylutów zasilacza komputerowego). Autor dał niebieską diodę led sygnalizującą napięcie zasilania. Tak te najbardzie oczo&&&. Na szczęście avt się zrehabilitowało i znalazłem jedną więcej zieloną diodę led w pudełku. To trzeba im przyznać na +.

Jak już wcześniej napisałem byłem głupi. Myślałem, że kupując handlowy kit będę miał sprawne i przemyślane urządzenie. A tu wpadka. Ten problem z szybkim kręceniem gałką napięcia jest krytycznym błędem. Kuriozalne jest to , że ten kit jest w serii "elektronika dla nieelektroników". Z takim błędem do żółtodziobów?

Parametry:
-napięcie wyjściowe regulowane 2.5V-25V. Bardzo dobra stabilizacja.
-ograniczenie prądowe 17mA - 300mA na zwarciu i na "ciepło". Stabilność kiepska, ale wystarczająca do tych zastosowań. Zimny/ciepły około 10%. Zwarcie/ "nie zwarcie" też z 10% rozbieżności od skali na panelu czołowym.
-woltomierz i amperomierz to są diody led. Czym jaśniej się świeci kontrolka tym w
-po godzinnym zwarciu na maksymalnym prądzie radiator miał temperaturę 70°C, transformator 72°C. Temperatura otoczenia 22°C.
-tak naprawdę z tego transformatora nic więcej się nie osiągnie. Te 25V na wyjściu przy maksymalnym prądzie są zasługą ldo tego układu. Transformator nieźle przysiada, ale tak powinien się zachowywać. W końcu to do "ładowarki" akumulatorów na rezystorze i 1 diodzie.






Tak naprawdę , taka mała zabawka jest szalenie użyteczna. Naprawdę jest to biurkowy zasilacz. Jest on podręczny. Podwójne zaciski wyjściowe są szalenie przydatne, wręcz brakuje mi 3 pary. Ten zasilacz, a raczej kit avt przypomniał mi bardzo ważną informację. Analogowe wskaźniki są szalenie użyteczne. Nie potrzeba wszędzie wyświetlacza cyfrowego. Banalny wskaźnik typu jasność kontrolki pokazuje dużo szybciej informacje o bieżących parametrach. I tak, podłączając wiatraczek komputerowy widać przygasanie kontrolki napięcia i rozbłysk kontrolki prądu. Jestem też zadowolony z moich modyfikacji "antyindukcyjnych". Dynamo rowerowe porządnie kopnęło mnie na innym zasilaczu, a na tym nic. Zresztą właśnie te kopnięcie było przyczyną tej modyfikacji na wstępie. Koszt. Nie oszukujmy się. 100zł po mimo elementów z odzysku. W tym z 20zł wydane poprzez wpadki.
Cool? Ranking DIY