Czołem!
Nowy i niedoświadczony - to ja. Nie znający się... Ale do rzeczy. Problem jest taki -
Już dwanaście lat używam takiego oto "systemu": Gitara elektryczna podpięta bezpośrednio do Kompa (line-in), a ten z kolei (line-out) do Wieży... I to mi chodziło (razem z programem do "przesterów"). Nie narzekałem. Jedynym może drobnym mankamentem - chyba mechanicznym - było to, że trzeba było opierać na czymś nieco pod kątem i dociskać do wejścia line-in długą i ciężką końcówkę kabla od gitary z przedłużką (mini-jack)... No i tyle. Aż pewnego razu...
Aż pewnego razu przydepnąłem sobie ten kabel w tym mijescu bliżej wwyjścia z gitary. No i zaczęło przerywać, strzelać... Po pewnym czasie niby się to uspokajało, lecz zauważyłem z kolei że co jakiś interwał sygnał zanikał, by po pewnym czasie wypłynąć jak ze studni... Zrazu pomyślałem, że coś się zerwało w gitarze przy wejściu albo w kablu... Rozkręcałem, lutowałem (bo troszkę tam i może było coś naderwane - wolałem zlutować od nowa)... No i nic. To samo. W takim razie zacząłem sprawdzać inną gitarę, inny kabel, inne głośniki - i tam wszystko chodziło w porządku. Czyli ani Gitara ani Kabel... Wróciłem znowu do Kompa. Zacząłem wiercić jakiem na różne sposoby - żeby zobaczyć czy może tam coś "nie styka"... SKutek był taki, że było tylko gorzej! Pomyślałem więc, aby do tego wejście line-in popodłanczać inne urządzenia (np. dyktafon) czy instrumenty (klawisze). No i co? Działało! Co prawda może nieco bardziej "buczało" niż kiedyś, ale zasadniczo w porządku... Zrobiłem jeszcze inny eksperyment - podpiełem gitarę do kompa zapośredniczając ją małymi głośniczkami komputerowymi z których (od wyjścia na słuchawki) puściłem kabelek właśnie do line-in kompa.No i słychac gitarę - jakością oczywiście stosownie do małych głośniczków komputerowych, ale jednak...
O co tu chodzi?
Dlaczego gitary (już całkiem) nie słychać, a te inne instrumenty tak - ? Czy tu coś z kartą się stało, czy to wejście line-in po tym szarpnięciu (przy przydeptaniu kabla) "osłabło" i gitara elektryczna to za duża dla niego moc? Czy może w tym wejściu coś się zrypało - ale chyba nie mechanicznie (chociaż, takie szarpnięcie...)? Może to wejście się trochę "przypaliło" i działa na pół gwizdka już? Może "zmęczenie materiału"?
Zauważyłem też że i wieża do której zawsze był podpięty komp, że i ona - gdy podłączyłem do niej bezpośrednio gitarę - też nie chciał emitować dżwięku (może to jakoś się tu sprzężyło?). Jeszcze jedna rzecz, zanim się to stało, jakiś czas przed zauważyłem, że można było usłyszeć lekkie metaliczne pulsowanie dochodzące jakby z gitary czy może z komputera?
Czy da się coś z tym zrobić, aby było jak przedtem (tzn bezpośrednie podpięcie do kompa)? Bardzo proszę o pomoc. Przepraszam ze te niefachowe metafory...
Pozdrawiam i czekam.
Nowy i niedoświadczony - to ja. Nie znający się... Ale do rzeczy. Problem jest taki -
Już dwanaście lat używam takiego oto "systemu": Gitara elektryczna podpięta bezpośrednio do Kompa (line-in), a ten z kolei (line-out) do Wieży... I to mi chodziło (razem z programem do "przesterów"). Nie narzekałem. Jedynym może drobnym mankamentem - chyba mechanicznym - było to, że trzeba było opierać na czymś nieco pod kątem i dociskać do wejścia line-in długą i ciężką końcówkę kabla od gitary z przedłużką (mini-jack)... No i tyle. Aż pewnego razu...
Aż pewnego razu przydepnąłem sobie ten kabel w tym mijescu bliżej wwyjścia z gitary. No i zaczęło przerywać, strzelać... Po pewnym czasie niby się to uspokajało, lecz zauważyłem z kolei że co jakiś interwał sygnał zanikał, by po pewnym czasie wypłynąć jak ze studni... Zrazu pomyślałem, że coś się zerwało w gitarze przy wejściu albo w kablu... Rozkręcałem, lutowałem (bo troszkę tam i może było coś naderwane - wolałem zlutować od nowa)... No i nic. To samo. W takim razie zacząłem sprawdzać inną gitarę, inny kabel, inne głośniki - i tam wszystko chodziło w porządku. Czyli ani Gitara ani Kabel... Wróciłem znowu do Kompa. Zacząłem wiercić jakiem na różne sposoby - żeby zobaczyć czy może tam coś "nie styka"... SKutek był taki, że było tylko gorzej! Pomyślałem więc, aby do tego wejście line-in popodłanczać inne urządzenia (np. dyktafon) czy instrumenty (klawisze). No i co? Działało! Co prawda może nieco bardziej "buczało" niż kiedyś, ale zasadniczo w porządku... Zrobiłem jeszcze inny eksperyment - podpiełem gitarę do kompa zapośredniczając ją małymi głośniczkami komputerowymi z których (od wyjścia na słuchawki) puściłem kabelek właśnie do line-in kompa.No i słychac gitarę - jakością oczywiście stosownie do małych głośniczków komputerowych, ale jednak...
O co tu chodzi?
Dlaczego gitary (już całkiem) nie słychać, a te inne instrumenty tak - ? Czy tu coś z kartą się stało, czy to wejście line-in po tym szarpnięciu (przy przydeptaniu kabla) "osłabło" i gitara elektryczna to za duża dla niego moc? Czy może w tym wejściu coś się zrypało - ale chyba nie mechanicznie (chociaż, takie szarpnięcie...)? Może to wejście się trochę "przypaliło" i działa na pół gwizdka już? Może "zmęczenie materiału"?
Zauważyłem też że i wieża do której zawsze był podpięty komp, że i ona - gdy podłączyłem do niej bezpośrednio gitarę - też nie chciał emitować dżwięku (może to jakoś się tu sprzężyło?). Jeszcze jedna rzecz, zanim się to stało, jakiś czas przed zauważyłem, że można było usłyszeć lekkie metaliczne pulsowanie dochodzące jakby z gitary czy może z komputera?
Czy da się coś z tym zrobić, aby było jak przedtem (tzn bezpośrednie podpięcie do kompa)? Bardzo proszę o pomoc. Przepraszam ze te niefachowe metafory...
Pozdrawiam i czekam.