Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

Nasze najwieksze wpadki z kupnem samochodu

blackpower 03 Mar 2005 00:27 61042 91
Automation24.pl
  • #61
    Bartserwis
    Level 15  
    nie odbiegaj od tematu kolego i nie rób śmiesznych porównwań
  • Automation24.pl
  • #62
    Paladinus z Krańca Świata
    Level 12  
    Oczywiście, że końcówka lejka od diesla jest taka sama jak tego od ETYLINY. Ale bezołowiówka ma węższą końcówkę.
    Wracając do tematu:
    Moja była kupiła Volvo 480S. Rocznik 95, prawie pełna opcja (klima, skóra, elektryka, komputer itp.). Cena coś około 13 tysięcy. Przebieg mały bo ok 100 tys. Z komisu do mechanika obejrzeć, pomierzyć ciśnienia na cylindrach - i tu pierwszy błąd - podjechaliśmy do najbliższego warsztatu. Zdaje się, że panowie z warsztatu dobrze się znali z tymi z komisu. Po czasie zaczęły wychodzić usterki: komputer co jakiś czas głupiał, ręczny nie działał, tarcze hamulcowe do wymiany, akumulator(miał być nowy, nawet gwarancja była i paragon ze sklepu) okazał się pęknięty i miał tylko naklejkę od nowego, dźwignia ręcznego urwana, podgrzewanie foteli nie działało, klima też do naładowania. Opony były takie, że wewnątrz rzekomo wystawały z nich druty. Jedna felga trzymała się na 3 śrubach, bo czwarta była wyrwana.Ponadto - cały samochód był malowany i najlepsze: do środka lała się woda - po pierwszym deszczu w środku były kałuże. Zdobycie do niego części graniczyło z cudem. Z tego co wiem w auto dziewczyna włożyła już coś około 10 tysięcy.
    A moje autko? Opel Ascona diesel '83. Złom. Ale jeździ - tez już w nim utopiłem kupę kasy - prawdopodobnie jeździł na taxi - ale zmieniłem silnik i jest ok.
  • #63
    marniu
    Level 25  
    Witam opisze wam autentyczną historie z przed 2 tygodni ,
    mam sąsiadów małżeństwo przed 30 , 2 lata temu kupili omege B 2,5 tds automat , postanowili zmienic teraz na nadchodzącą zime olej , filtry i ogólne sprawdzic i ewentualnie wymienic. Mąż sąsiadki ma znajomego mechanika z serwisu Fiata w Warszawie , więc postanowił że odda auto w pewne ręcę i oddał , dając mu olej i filtry i jeszcze jakies pierdoły , mechanik zabrał omege do swojego warsztaciku w garażu i zabrała się za robote !!! odstawił za 3 godziny mówiąć sąsaiadowi ze wszystko jest git autko funkiel sztuka , sąsaid wsiadł a tu kotrolka od oleju się pali troche się zdziwił zadzwonił do kolesia , a koleś że on kotrolki nie widział bo kierownica mu zasłaniała ! heheh no to sąsiad postanowił podjechac jeszcze raz do niego ale niestety nie dał rady bo po jakis 300-400 metrach silnik zaniemówił wkur...... zadwonił po kogos i sciągneli do jakiegos warsztau w Warszawie a tam ........... stwierdzili

    filtry umyte w benzynie ?
    olej tego jeszcze nie wiedzą jak dokładnie z tym było ale prawdopodobnie wcale nie zmienił a nawet nie wyrównał róznicy !
    oraz zapierd..... srube od miski olejowej , zabijając jej miejsce patykiem ???
    po 5 dniach auto było do odebrania po generalnym remoncie silnika za kwote 3700 pln
    sąsiad się wkurw......... a że jest obstawiony ludzmi o posturze jak Pudzian... bo sam pochodzi z tego środowiska postawił sprawe krótko oddajesz kase do końca listopada ! więc mechanik wysr... jeszcze tego samego dnia przyniósł 700 stówek a reszte obiecał do końca listopada !

    heheheh
    tak własnie ludzie nas przekręcają na żywca ?


    pozdrawiam Marniu
  • #64
    Tosiek_123
    Level 13  
    Slawek J wrote:
    ...nie warto kupowac aut o podejrzanie niskiej cenie poniewaz nikt przy zdrowych zmyslach nie oddaje dobrego samochodu za darmo...


    Szczera prawda, choć zdarzają się wyjątki.

    Kiedyś znajomy oddał mi swojego malucha (600 ccm). Dorzucił nowy akumulator, OC i przegląd jeszcze na 6 miesięcy. Miał łyse opony (jak kolano), hamowały tylko dwa koła po przekątnej, oblepiony buł rudym z każdej strony ale palił i jeździł jak głupi. Naprawdę w niego nie inwestowałem bo mi było szkoda ładować kasę w takiego rumpla, i tak bym z niego nie zrobił samochodu :) Wytłukłem nim kupę kilosów, jak łapałem gumę (kompletnie łyse opony) to jechałem na feldze na najbliższy szrot po całe koło z kolejną łysą oponą. Cena porównywalna z ceną naprawy przebitej dętki. Chłopaki wymieniali koło gratis, hehe.

    Kiedyś z kolegą popołudniem wybraliśmy się po zakup jego pierwszego samochodu. Straszna dziura, zanim znaleźliśmy punk docelowy była 12-sta w nocy. Koleś wyrwany z wyra pokazał samochód, w sumie stan był taki jak zapewniał telefonicznie. Aha, w garażu nie było oświetlenia, przyniósł latarkę - żółtko. Okazało się, że prawowity właściciel (tatuś) jest na weselu, przyjechał w końcu po 2-giej w nocy, znaczy przywieźli go bo był już zdrowo narąbany. Nie bardzo chciało mu się gadać, zresztą jak na niego patrzyłem to się nie dziwiłem. Typo ledwie kojarzył fakty. Zdrowo zszedł z ceny (żebyśmy mu już dupy nie zawracali). Wracamy, samochód jedzie maks. 80 km/h. Nowy właściciel był załamany ale następnego dnia okazało się, że w filtrze powietrza zaczynają rosnąć jakieś chwasty. Po wymianie silnik brzytew. Tylko za dnia dostrzegliśmy, że auto ma z lekka krzywy dach, opadający na lewo. Później się trochę z niego nabijałem że kupił auto z dachem jednospadowym, lewostronnym. Oj dobra, wiem że nieładnie. W sumie samochód okazał się bardzo dobrym zakupem ... gdyby nie ten dach, hehe.

    Przyszła pora na mnie, wycieczka po nowy, używany super samochód :)
    Oglądamy, sprawdzamy, w silniku trochę cosik popukuje, jeden samoregulator klepie, burza mózgów, decyzja na tak, sprzedający zszedł dużo poniżej ceny giełdowej a mechanika to nie problem - sie zrobi. No i wracamy do domu nowym autem, jest git, samochód idzie 230 bez stresu. Po 2 tys. km zaczyna coś mocniej stukać, rozbiórka i ... wtopa! Pazłotko na ostatniej korbie :(( $, $ i jeszcze raz $ i przerobiłem wtedy chyba cały słownik wyrazów ogólnie przyjętych za niecenzuralne. Aha, nie wspomiałem, że do tego wszystkiego jeszcze ze 3 x $. W sumie samochód wyniósł mnie powyżej ceny giełdowej + świadomość, że teraz już wszystko OK. Ale i tak mnie wku... co jakiś czas jakimiś chorymi pierdołami.

    Kolejna wycieczka dwóch kolegów po samochód. Nie jachałem z nimi, mówię od niechcenia: weźcie sprawdźcie czy się nic nie dzieje z oliwą i płynem chłodzącym (mieliśmy wtedy na warsztacie mnóstwo awarii uszczelek pod głowicą i pękniętych głowic - jakoś tego dużo było w krótkim czasie). Na to jeden z nich (nowy, młody): A po jaki ch... tam zaglądać, auto ma być igła i dobrze wyposażone, itd, lepiej sprawdzić inne rzeczy (i tu zaczeli sobie wymieniać co konkretnie muszą pobadać żeby nie wtopić). Ok, myślę, jedźcie tylko nie przyprowadźcie parcha bo wstyd będzie. Następny dzień, znajomy wjeżdża nową "bryką" na jamę. Z zewnątrz żadna rewelka, wewnątrz też, ogólnie autko nie było szczególnie zadbane i warte tej kasy co zapłacił, choć silnik pracował całkiem przyzwoicie. No dobra, opowieści pierwszych wrażeń z jazdy, uśmiech od ucha do ucha, dla zasady odkręcam korek zbiornika wyrównawczego ... no i ZONK! W tym momencie :)) zamieniło się w :(( + o ku...! Glajszmit pierwszy sort :/ Okazało się że pęknięty jest w paru miejscach blok przy gwintach śrub mocujących głowicę = poszukiwanie silnika, do tego do wymiany tylny most, tarcze ham. i trochę innych klamotów na niezłą sumkę. Wtopa jak nic ... ehh.

    Ostatnio kupowałem kolejny samochód, powiedziałem sobie pie... tzw. okazje. Zrobiłem dobrze ponad tysiąc km, obejrzałem na poważnie ponad 100 autek, a badziewia na giełdach widziałem parę tysięcy sztuk (każdy jeden to stan idealny, właściciel niepalący, użytkowany przez kobietę i takie tam brednie, hehe). Już miałem szczerze dość. Mówi się, że dziś trudno sprzedać samochód, racja, ale kupić autko w dobrym stanie bez przeszczepów i picowania to dopiero wyzwanie. W końcu zrezygnowany zajrzałem po raz już nie wiem który do jednego z komisów w mojej miejscowości i zainteresowałem się kolejnym samochodem. W duchu przeświadczony byłem o fakcie, że w ciągu 5-ciu minut oglądania znów będę miał listę kombinacji, przeróbek, części które nadają się tylko do wymiany oraz skrupulatnie ukrytych wad. No i nie znalazłem nic co by mnie zniechęciło, może poza ceną, która była z lekka zaporowa. Porozmawiałem poważnie z właścicielem komisu, sam sprowadza samochody, opuścił parę zł ale to dalej było drogo. Przejażdżka - same pozytywne wrażenia. Przyprowadził auto do mnie na warsztat bez problemu, no to do dzieła. Pomiar ciśnienia na garach, wynik b. dobry. No to sprawdzamy dalej i okazuje się, że w aucie nie ma żadnego patentu, wszystko działa jak należy, do tej pory nie spotkałem się z tak utrzymanym samochodem zarówno wizualnie jak i technicznie. Jedyne co zostało znalezione (45 minut prześwietlania auta przez 3 osoby, sprzedający miał już dość) to pocący się czujnik ciśnienia oleju, po wymianie mogę powiedzieć z ręką na sercu, że auto jest w stanie bdb. i nie wymaga wkładu finansowego. Ostateczna cena została przezemnie zaakceptowana, fakt że była wyższa od ceny giełdowej parę złociszy ale nie żałuję. Przejechałem już parę tys. km i jak do tej pory to leję tylko "piciu" do zbiornika. Mam nadzieję, że tym autkiem zrobię dużo km.

    Czekam na kolejne historie o Waszych wtopach, a Ci co planują zakup auta to niech sobie notatki robią, może się przydać. Im więcej wiesz tym mniejsza szansa że kupisz kanapkę. Pozdrawiam i życzę wszystkim uczciwie pracującym, w tym sobie, aby było w końcu nas stać raz na 5 lat kupić nowy samochód za gotówkę. Optymista :)
  • #65
    bonzo f
    Level 29  
    witam
    ze szlyszenia klijent kupil kiedys autko na gieldzie dojechal do domu ok30km .to bylo za komuny dzie myslal ze podremontuje bo kopcilo sie z rury wydechowej .po rozebraniu silnika okazalo sie ze jeden tlok jest wytoczony z drzewa .debowy.
    widzialem wypadek samochodowy samochod przy uderzenu ropadl sie na dwie czesci byl pospawany cwiartek .dwoch samochodow.
    moja wtopa na zakupie auta mialem kiedys renalut trafic tam powinno ukarac sie konstruktorow skrzyni biegow.za walek zdawczy ze sprzeglem
  • Automation24.pl
  • #66
    mind
    Level 17  
    Kiesyś kupiłem używane UNO 1.0 z salonu. Auto miało być po przeglądzie, wszystko OK bo przecież to salon autoryzowany Fiata. Auto odpalało bez problemów jeździć jeździło jeśli można tak nazwać próbę po placu przed serwisem. Po realizacji transakcji okazało się co następuje: zatarta skrzynia biegów - wyjące łożyska, silnik dno ledwo wyciągał 120km/h, amortyzatory kompletne zero. Wróciłem do salonu z reklamację a oni na to że to samochód używany i nie podlega żadnej gwarancji ani rękojmi, po kłótni zgodzili się na remont skrzyni. Resztę zrobiłem we własnym zakresie - silnik po wymianie pierścieni i profilaktycznie panewek chodził jak brzytwa, reszta usterek też została usunięta. Jeździłem potem jeszcze nim długo i powiem że po tych remontach chodziło lepiej niż kupione potem drugie takie samo UNO z pewnego źródła.
  • #67
    kufcio
    Level 20  
    Witam
    w czerwcu pojechalem po Tigre pod Hamburg...
    Dogadalem sie z facetem, 1zl za km - pasuje. Telefonicznie rozmawiam, wszystko ok (jak na moj niemiecki). do kolezanki ktora tlumaczy niemiecki, zadzwonila i wypytala dokladnie... tak jak na fotkach, lekko blotnik i w sumie bok, ale to na fotach widac spoko.
    Prosba o wieksze wyrazniejsze fotki nie odniosla skutku bo przeciez nie ma pod reka cyfrowki (a komis z 500 autami)
    Jako ze bylem po 3 autach ktore z powodu mojego marudzenia niemca o fotki o inne dane poszly kolo nosa postanowilem zaryzykowac...

    Akcja pierwsza (odnalezienie autokomisu):
    Gdybym to ja mial GPS czy cos, ale mapa w reku, niestety jezyk niemiecki raczej okrojony wiec jak niemcy mi tlumaczyli to co 2 krzyzowki stalem i pytalem wrecz migowo pod koniec:) (to juz moja wina) Zalatujemy w koncu na preryferiach, jedziemy a tam wielka chalda aut zgniecionych, elektryczne magnesy i wielkie gory kawaleczkow metalu... na szczescie komis graniczyl z tym zlomowiskiem:)

    Akcja Tygrys:)
    Zalatujemy na plac, kaczka (mercedes autopomoc:) ) zaparkowana na placu, wysiadam rozgladam sie, aut sporo. Zerkam przed kaczuche a tam tigra! mowie noooo przynajmniej przygotowali auto, odstawili (bylo zamowione przez telefon), podchodze w sumie ladne, lakier jak na 97 rok troche sredni ale.. po szybach a to 96.. mysle no trudno moze z przelomu rocznika (ojciec tak ma w skodzie).
    Dalej.. cos felgi inne ale spoko, ty! mowie do kierowcy kaczki: lusterka byly Mlook na fotach.. (chlop widzial wydrukowane fotki) mowi ze to chyba nie to auto.
    Wiec my raus do biura, facet o urodzie lekko turkowatej mowi, nicht, diese tigra ist zuuu, kom diese i tigra for uns.

    Lekko usmiechniety ide mowie tam to brzytwa pewnie dla mnie stoi...
    UWAGA!
    to bylo to z fotek... tylko kur.. w jakim stanie!
    zeby sie nie rozpisywac wymienie od myslnikow to co zniechecilo mnie i po czym dalsze ogledziny nie mialy sensu.

    -lewa strona zgnieciona, aby wyrownac pobierznie reka, uwaga reka nalozono szpachel aby tylko kontury auta byly zachowane, i pomalowane spreyem.
    w srodku spal pies , pelno klakow i do tego wygryziona tapicerka drzwi lewych ktoryuch na fotkachg nie bylo widac rzecz jasna.

    Szkop pyta czy podniesc maske, mowie no podnies tak tylko juz na dowkur.wienie.

    Oczy mi sie zamykaja... kompora silnika seledynowa! pytam Wasi ist das, wskazujac na zolc razaca oczy przy nadwoziu czarnym. Odpowiedz : Das ist orginal kolor.. RECE OPADAJA!

    wskazuje na stozkowy filtr okrecony tasma izolacyjna i mowi Das ist technische tunning, a pokazujac na bad looka wspawanego tak ze spawu nie zeszlifowali mowi Das ist optische tunning.

    Zabralem sie i poszedlem bo reka mi chodzila, chcialem mu zafundowac optische tunning ale sie balem bo zamkna cholera i bedzie.

    Generalnie caly dzin w plecy i 900zl przejazdzka

    Sie rozpisalem:)
  • #68
    marniu
    Level 25  
    no to panowie mnie nastraszyliście bo zamierzam cos nabyc (golf 2 , astra) teraz to juz chyba nic nie kupie ? hehe sam już nie wiem
    poradżcie coś

    pozdrawiam marniu
  • #69
    m_wojcik
    Level 25  
    Maniu: tak tak, - nie ma lekko. Nawet autka z tzw. pewnego źródła mogą się okazać trefne. Ja do swojego Golfa dołożyłem już parę stówek, kolega przywiózł Forda i też dołożył conieco, natomiast prawdą jest, że i tak w większości przypadków auta są w b. dobrym stanie ze względu na jakość tamtejszych dróg. Trzeba jednak kupować raczej od właścicieli, a nie w komisach...
    No i polecam przejażdżkę autostradą z Wrocławia do Krakowa - można podziwiać po drodze piękny korowód lawet z brykami :) z tego co zaobserwowałem może jedna czy dwie nie były tłuczone. Wniosek nasuwa się sam.
  • #70
    hanse
    Level 12  
    lekko nie ma :) kupowałem kilka aut w swoim zyciu ale opisze pierwsze i ostatnie. Pierwszym był maluch, autko miało 13 lat i 86 tys przebiegu jak stałem się jego włascicielem. Wczesniej miał je kumpel i tak z wyglądu to była igła, kupowane z pewexie przez jego ojca - jeżdził nim do koscioła przez 8 lat zrobił nim 23 tys km, potem on był włascicielem aż wreszcie ja. Po 2 miesiącach sprzęgło do roboty, poszedł docisk, tarcze tez wymieniłem bo na samych nitach nie dało się jeżdzic, za nastepne 6 miesięcy odpadły drzwi pasażera ale to niewielki problem - przyspawałem. Progi były posmarowane bitexem przy wymianie koła próg po stronie pasażera sie pokruszył, w ciagu nastepnego roku robiłem w silniku wszystko, łącznie z alternatorem. O takich prostych awariach jak zerwanie linki rozrusznika nie wspominam, Własciwie jesli przez tydzień czegos w nim nie robiłem to zona pytała sie mnie podejrzliwie czy z autem wszystko ok. Jeżdziłem nim 4,5 roku az w końcu sprzedałem go za 100 zł pasjonatowi który nie ma co robic. Jak później go spotkałem to powiedział że jedynie silnik był w jako takim stanie a z karoserii został tylko dach reszte wymienił koszt naprawy wyszedł go 1250 zł bez silnika. Na giełdzie ten rocznik chodził po 800 zł.

    Ostatnim autem które kupiłem jest astra dti kombi, 4 letnie - pojechałem do niemiec czegoś szukac ale nic nie znalazłam w końcu wypatrzyłem w miejscowosci na drugim końcu Polski te auto przez internet. Stało u dealera VW - ktos zostawił w rozliczeniu, najpierw zadzwoniłem jak krzyknął cene 44 000 to mu podziekowałem za 10000 euro mogę sprowadzić całkiem niezłe auto z niemiec. Zadzwoniłem za 2 tygodnie, cena juz była 35 000 ale to jeszcze nie było to. Zdecydowałem się pojechac. Auto wizualnie i po jazdach próbnych było ok, ale okazało się że była to wersja podstawowa czyli 4 koła i kierownica, dwie poduchy i klima extra dołożona. Żadnej elektryki, abs, esp. Cena spadła do 30 tys. Wziąłem to auto i wiecie co się okazało? Był to najlepszy zakup jaki zrobiłem, Mam to auto juz 1,5 roku, jak je brałem to miało deko ponad 100 tys teraz ma 140 tys i nic poza wymiana akumlatora, filtrów i oleju - tylko paliwo i jazda !!! Teraz czeka mnie wymiana paska rozrządu przy 150 tys, tarcz i płynu hamlcowego i oby tak dalej. Auto ma udokumentowany przebieg - chodziło w leasingu przez 2 lata a potem leasigobiorca je wykupił by po roku wymienic na VW - dbał o to auto i to widac. Jak jade na komputer to sami się dziwia jakie sa wyniki - nawet słyszałem jak mechanik mówił do drugiego ze ten dieselek zrobi ze 300 tys tak jest utrzymany!
  • #71
    piotriix
    Level 16  
    ja zawsze czy jak sprzedaje czy kupuje zaczynam tranzakcje po wizycie u diagnosty.zdazalo sie ze na propozycje wizyty w stacji diagnostycznej sprzedawca sie juz nie odezwal.pozdrowienia
  • #72
    ace_of_aces
    Level 12  
    Zgadzam się z Kiperem że lepiej już chyba kupić Poloneza bo wczesniej miałem Poloneza i nie maiłem z nim większych problemów nie licząc wiecznie zapiekających się hamulców i ciągłej rdzy więc zachciało mi się kupic coś zagranicznego, a że strasznie podobał mi się Passat B3 kombi a że jakos trafił się doś ładny w dobrej cenie więc sie skusiłem. Wersja wprawdzie bez żadnych bajerów ale to może i dobrze bo pewnie co chwilę musiałbym w nim dłubać.
    Kupowałem już pod wieczór i na drugi dzień okazało sie że jednak autko było gdzieniegdzie już malowane i miało wymieniane prawe błotniki z tyłu i przodu (wcześniej oglądali je znawcy i nic nie zauważyli)
    Przez pierwsze 2 miesiące użytkowania wszystko spoko autko śmiga aż miło, drobne problemy z deską rozdzielczą i przełącznikami kierunkowskazów. Desce odpuściłem i przyzwyczaiłem sie do jej wybryków ale manetki musiałem rozebrać i przeczyścić (narazie działają). Zachciało mi się gazu LPG super fajnie ucieszony że wreszcie zamontowany po 2 dniach gaziarze jeszcze stwierdzili że nie działa sonda lambda(wymieniłem), no i zaczęło się na drugi dzień po zagazowaniu wywaliło płyn chłodzący ze zbiorniczka, dolałem i jedziłem dalej po kilkunastu dniach znowu to samo delikatnie mnie to zdenerwoawało bo nie dosyć tego że przygrzałem trochę silnik to musiałem dolewać co chwilę płyn jak po wnikliwej analizie okazało się że zawineła się uszczelka pod korkiem od zbiorniczka i korek nie trzymał ciśnienia. Poprawiłem uszczelkę i zadowolony jeździłem dalej jednak płynu systematycznie ubywało, myślę sobie uszczelka pod głowicą, ale jeżdżę dalej, jednak po kilku dnaich powjawił sie wyciek zewnętrzny płynu, więc wymiana uszczelki, planowanie głowicy, wymiana uszczelniaczy zaworowych. Między tymi przygodami zostały zmienione szczotki w altrnatorze przez FACHOWCA jednak pojawiło się migotanie świateł, wymieniłem więc wczoraj regulator napiecia wraz ze szczotkami, a dziasiaj(sobota) zaczęło mi piszczczeć łożysko w sprzęgle wiec w poniedziałęk znowu walę do sklepu po nowe. A jeszcze gaziarze jak go regulowal stwierdzili że za długo trzyma wysokie obroty i podłączyli go do komputera i stwierdzili że walnięty jest chyba czujnik temperatury płynu. To narazie tyle zobaczymy co będzie dalej.
  • #73
    Tosiek_123
    Level 13  
    Nie tak dawno.

    Brat pojechał w roli kierowcy z kolegami po samochody do Holandii (chcieli kupić większą ilość). Po dwóch dniach dzwoni i pyta na co zwracać uwagę przy kupnie samochodu? Usiadłem sobie, zaczynamy gadać. Braciszek mówi mi, że kolesie nie mają bladego pojęcia o samochodach i chcieli żebym im coś podpowiedział. Na szybko tłumaczę co mają koniecznie sprawdzać, aby "nowe furki" dojechały o własnych siłach do Polski a nie tylko wyjechały za bramę i umarły. No dobra, pomogłem chłopakom, mam nadzieję że brat wróci cały i zdrowy do domu. Następnego dnia dzwoni i komunikuje, że wracają bo kupili komplet furek a koleś, który go wynajął zakupił m.in. BMW 520 stan igła po okazyjnej cenie (bo jeden zawór klepał). Za kilka godzin dzwonią i pytają co to może być z tą 520-ką: ten zawór coraz mocniej stuka. Pytam, czy to napewno zawór, czy słyszeli w ogóle jak klepią zawory? Twierdzą uparcie że to zawór, mówię im żeby zdjęli dekiel i posprawdzali (cały czas mam nadzieję że się regulacja poluzowała, krzywka albo dźwigienka się kończy). Ostatni telefon brzmiał mniej więcej tak: ...to już nie klepanie, to tłucze jak młot udarowy, jak przejeżdża obok to mam wrażenie, że mi ktoś młotkami w dach napier... Wytłumaczyłem chłopakom, że to już koniec i niech sobie odpuszczą. Zaproponowałem lawetę albo zgon silnika, poinformowałem że nie wymienią panewki na parkingu. Po przyjeździe okazało się, że silnik odmówił współpracy kilka minut po ostatniej rozmowie. Chłopaki zrobili 1200 km na sznurku (sic!). Mieli cb radia i to im pomogło uniknąć przygód z niemiecką policją, zasłaniali sznurek (jaskrawo-żółty) resztą samochodów tak aby misiaki nie zauważyli. Tylko tiry, jak ich wyprzedzały to w pewnym momencie zwalniały i po klaskonie, długimi i pukanko w głowe. Granicę przejachali jakoś bezproblemowo. Co jakiś czas musieli wymieniać baterię, właściciel okazji (stan igła, okazyjna cena) trochę zmarzł przez 1200 km bez ogrzewania. Usterka, jak się pewnie domyślacie: ostatnia korba wyszła bokiem :( Bywa...
  • #74
    maras77
    Level 21  
    Lanos 2001 Full wypas, klima, podchy, bajery, cena była ok.

    Oczywiście niebity, igła itd. Śliczny kolorek, złoty metalic, klameczki w kolorze nadwozia itd.
    Po miesiącu miałem małego dzwonka - poszły kochać sę światła i maska.

    W trakcie remontu w ASO FSO na Jagiellońskiej okazało się, że bryka była bita z boku i nie wyprostowana !!! Podłużnica była krzywa a żeby pasowały błotniki to koleś powiercił nowe otwory montażowe.

    Na szczęście w ASO wszystko mi poprostowali, dali nowe części, dodakowo musiałem dopłacić 250 zł do naprawy.
    BTW -w ASO strasznie tną ubezpieczycieli - te same czynności w fakturze dla mnie (tej na dodatkowe prace) były 4 razy niższe niż w tej dla PZU (a ta była na 7000)

    Generalnie jestem teraz już zadowolony.
  • #75
    kangurek123
    Level 18  
    djb wrote:
    Najlepiej mi sie podoba agumentacja "handlarzy" na allegro sprzedajacych samochody (wg shematu) w przypadku prawie kazdego auta wychodzi ze jedzila nim kobieta, stan igla (bez wzgledu na rocznik ) :D , co druga osoba sciagnela samochod dla siebie a teraz musi go sprzedac .... itp., dobre...

    powiem tylko ,że mam dwa ciekawe przypadki.
    Dwa lata temu w dzienniku Łódzki ukazało się ogłoszenie cyt;"poloneza sprzedam-cena i stan licznika do uzgodnienia :D
    A drugi tym niestety smutniejszy ,że często odczuwamy to poźniej w naszych kieszeniach. szukałem auta w internecie i na jednej ze stron zauważyłem "fajnego" zadzwoniłem do handlarza , ale z rozmowy wynikało , że gość kręci więc dałem spokój. auto miało bajery i licznik 148000 km . I tu sedno za dwa tygodnie wszedłem na tą samą stronę patrzę stoi "mój" escorcik i.... ma już 103 tys km!!!!!!!. jestem ciekaw tylko od jakiego stanu był "spuszczany" w dół skoro na dwa tygodnie tracił 45 tys km .
    P.S.
    Zgłosiłem to do Administratora strony ,ale do dnia dziesiejszego nie dostałem odpowiedzi a autko po tygodniu zniknęło z ogłoszenia ( albo kolesiem był ktoś z adminu ,albo ktoś się naciął i kupił tego wraka )
    Ot cała polska rzeczywistość.
  • #76
    mkos1
    Level 29  
    kangurek123 wrote:
    .... jestem ciekaw tylko od jakiego stanu był "spuszczany" w dół skoro na dwa tygodnie tracił 45 tys km .....


    Gość jeździł cały czas po placu na wstecznym.
    :lol:
    A wracając do sedna sprawy to faktycznie - przebiegiem nie należy się sugerować.
    Szczególnie jeśli licznik jest tylko do 99.999 km
  • #77
    Paweł SQ8BWH
    Level 13  
    Pfemek wrote:
    Co do tego golfa, moze po prostu w końcu trzeba obalić mit ze te auta sa super i bezawaryjne??? Co przegladam forum to widze posty typu : golf III problem..., golf II uszkodzone... itp a do tego cena takiego uzywanego golfa II w stosunku do rocznika po prostu zwala z nóg. To chyba juz taka nasza mentalność polska ze niemieckie to musi być super. Przytocze jeszcze coś co powiedział kiedyś moj znajomy (wlasciel golfa III) "...to sa niemieckie konie, lepsze..." (chodzi o moc) zostawiam bez komentarza... :)


    Najrzadziej się psują te auta których jest najmniej na drogach... niestety golfów jest dużo także więcej problemów. Ale zauważ jakie auta najłatwiej i najtaniej naprawić? Mit mitem ale jesteśmy biednym krajem.. a nie zadałeś sobie pytania dlaczego te "niemieckie samochody są taie drogie" (a np. polonezy takie tanie :D )
  • #78
    Haris128
    Level 11  
    A czy ktoś kupił NAUKE JAZDY? Mnie się udało. Fajnie się jeździ.
  • #79
    crsevolution
    Level 16  
    Wszyscy piszą to i ja może dorzuce swoje..

    Nie jestem handlarzem, ale miałem już dwa auta z zachodu, po które sam pojechałem..
    Pierwszym była astra F kombi '93 - auto całe pordzewiałe, ale nic myślę sobie - ładnie chodzi, niski przebieg (auto kupione z tureckiego komisu) - to się blacharke zroibi i będzie gitara :)
    Na niemieckich autostradach nie powiem - fajnie się jechało, ale gdy tylko wjechaliśmy do Polski zaczeły się problemy.. Otóż jadę sobie 120 a tu zagle tył mi cały podkakuje i rzuca mnie na boki - okazało się, że mocowanie amortyzatora z tyłu przerdzewiało i autko odbijało się na spręzynkach :) Dojechałem do domu i wszystko ładnie pięknie, nowe reperaturki, progi, błotniki przednie, przy okazji maska (przeżarta na wylot jak sie później okazało), jednym słowem - wszystko bez dachu.. Malowanie, nowy lakier, 2 tys.. Minieło 5 miesięcy i pęcherze powyej reperaturek i na dachu !! No masakra.. Ogłosiłem - tylko jeden koleś zadzwonił.. Dzień przed spotkaniem zaczeło coś pukać w silniku - na szczęście walnęła pompa wody i zagłuszało wszystko :) Oczywiście opuściłem troche na naprawę i poszła :)

    Druga wyprawa, rok później całkiem smieszna :) Pojechaliśmy w 5 osób do Holandii w Vectrze A, gnietliśmy się strasznie, ale trzymała nas myśl jedna - spowrotem bedzie każdy w swoim aucie - oczywiśćie na przekór nikt nic nie kupił i sobie wycieczke zrobiliśmy :)

    Trzecia również do Holandii zakończyła się sukcesem - bardzo szybko kupiona omega b 2.0 16V z gazem (przebieg 220 tys) - bo z giełdy - coś pukało w wydechu i w zawieszeniu.. Ale cena atrakcyjna to hop siup i po sprawie.. Po przyjeździe do Polski pukanie okazło się uszkodzonym katalizatorem (popękany w środku) a zawieszenie - tuleje wahaczy.. I tyle wydatków .. Jeżdżę już rok.. Trasnąłem 30 tys km i poza czyszczeniem instalacji gazowej zero problemów :)[/i]
  • #80
    Yoni83
    Level 12  
    Tak sobie do snu przeczytałem wasze wypowiedzi i nasuwa sie jeden wniosek: Jak sobie zrobisz to będziesz miał!!
    Jakiś czas temu kupiłem maluszka [nie musze dodawać ,że w nocy i po rewelacyjnej cenie ] i teraz czeka w garażu aż sie zlituje i go zrobię.
    Po pierwszych oględzinach wystukałem z niego wiaderko rdzy!!!!! Czyżby tuning??? lżejszy znaczy szybszy ?? ;p
  • #81
    HEJ AUDI
    Level 11  
    A ja woze takich ludzi jak wy po auta do niemieci i powiem wam ze jakies 80 procent ludzi wie po co jedzie ale na miejscu traca glowe i kupuja co innego.Najsmieszniejsze jest to ze czsem maja do mnie pretesje ze kupili cos i nie sa zadowoleni.a tam jest wielka loteria jeden jest ok a inny trafi sie be.ale w porownaniu do naszej loterii to wole niemiecka.
  • #82
    proviev
    Level 14  
    Pierwsza i podstawowe pytanie, które powinno się zadawać przy kupnie samochodu: czy można jechać z autkiem do diagnosty (lepiej żeby nie był to fachowiec z ulicy gdzie znajduje się sprzedawany samochód; najlepiej jak to będzie serwis danej marki) i kto zapłaci za usługę, gdy stan techniczny autka będzie się w rażący sposób różnić od opisu sprzedającego?
    I jeszcze jedno - podróżując po naszych ulicach często spotykam się z sytuacją, gdy podczas hamowania lub sygnalizowania skrętu przez innego uczestnika drogi zapalają się inne światła niż powinny (np. światła cofania). Zastanawiam się wówczas w jaki sposób auto przeszło przegląd techniczny?
  • #83
    suzukis
    Level 17  
    Witam.
    Bardzo ciekawy i fajny wątek. Z chęcią dołoże też swoje przemyślenia.

    Najlepiej kupować auto od znajomego, nawet jeśli mamy dopłacić więcej niż wartość giełdowa.

    Jeżeli chodzi o stare auta czyli powyżej 10 lat to jest duża loteria. Bo owszem jeśli auto było traktowane normalnie czyli robione przeglądy, nie katowane itd. to jeszcze i drugie 10 lat zrobi. Ale wystarczy, że dwa lata jeżdził nim jakiś flejtuch co tylko paliwo lał i nawet poziomu oleju nie sprawdzał i już jest problem, a są takie osoby, auto to wytrzyma, ale znacznie skróci się jego żywotność.

    No i pamietac nalezy, że teraz jest rynek kupującego i nie można się spieszyć. Moje rady dla kupujących:

    1. Nie kupować od handlarzy - oni tanio kupują picują i sprzedają z zyskiem.
    2. Sprawdzać daty na szybach czy wszystkie są oryginalne.
    3. Sprawdzić blachę szczególnie podłogę, progi i krawędzie błotników drzwi itd. Koniecznie zobaczyć tez w jakim stanie jest bagażnik (pod wykładziną oczywiście). "Pod światło" przyjżeć się lakierowi czy nie widac prac blacharsko lakierniczych - jakiś nierównosci itp.
    4. Podczas jazdy pohamować mocniej i przyspieszać zobaczyć czy nie ściaga czy silnik nie przerywa na wyższych obrotach.
    5. Zobaczyć w jakiej kolejności gasną kontroliki od ładowania oleju i check engine jak równo to napewno sa mostkowane żarówki.
    6. Ogólnie stan auta - czy zaniedbany. Jak widzicie auto z łysymi oponami, to wiadomo, że jeździł nim taki szkot, który nawet nie wiadomo czy olej zmieniał.I jak jakies drobne niekosztowne usterki niezrobił to też widać, że jest mocno zapracowany i nie ma czasu się zając autem. To samo tapicerka jeśli jest wyprana to wiadomo, że musiał tam być syf z malarią, bo jak ktoś dba i regularnie czyści wnetrze raz na miesiąc czy raz na dwa miechy to nie potrzeba prania przed sprzedażą robić.
    7. Ręczny sprawdzamy w czasie jazdy, a nie czy się zaciaga na pakingu :)
    8. Starajmy się nie kupować w nocy.
    9. Dobrze kupić auto od pasjonata samochodów. Np. jak się zdecydujemy na jakiś konkretny model warto wejść na jakies forum dotyczące tego modelu (np. autokacik.pl) tam jest dział giełda są ogłoszenia. Raczej tacy ludzie bardziej dbają o auta.
    10. Na koniec ostatnia moja rada: Zwracam uwagę na to jak długo ktoś ma auto. Jak mniej niz 2 lata to już zaczynam być podejrzliwy, a jak ktoś po pół roku chce sprzedać auto to dla mnie zbyt podejrzane...

    Co jeszcze robią handlarze i cwaniacy:
    Spuszczają powietrze z kół do około 1,5 atm - wtedy znacznie mniej czuć stuki w zawieszeniu i takie rzeczy jak ściaganie.
    Biteksują podłogę i progi - jeśli widać, świerzy biteks lepiej uciekać.
    Cofają liczniki, ale tutaj cięzko sprawdzić jedynie po wyglądzie wnętrza i tutaj uwaga auto które ma 200.000 i było zadbane to praktycznie w środku wygląda jak nowe, nie ma mowy o wytartej kierownicy czy poprzecieranej tapicerce na fotelach.
    Do silnika leją różnego rodzaju doktorki itp - też ciężko to wykryć.

    MOże komuś się przydadzą te radu
    pozdrawiam i powodzenia przy kupnie ;)
  • #84
    PioSzy
    Level 1  
    Od roku jestem posiadaczem Omegi 2.2 dti'2001. Poprzednio miałem Poloneza którym jeździłem od nowości. Samochodzik byłby super gdyby nie blacharka. Zrobiłem nim ponad 110 tys km. Lałem paliwo i wymieniałem olej ( od nowości Mobil1 5W-40). Z poważniejszych usterek była wymiana uszczelki pod głowicą , ale rdza nie dawała mi spokoju( no i wyjący tylny most). Przy naprawie gwarancyjnej powłoki lakierniczej wyszła śmieszna sprawa z książką serwisową , kiedy pojechałem do serwisu i pokazałem ks. serwisową goście się mocno zdziwili i zaczęli się jakoś na mnie podejrzliwie spoglądać kiedy przeczytali że mam 8 letnią (słownie:ośmioletnią) gwarancję na perforację nadwozia. Odmalowali mi słupki i dach ale za rok było to samo. okazało sie później że brakuje mi jakiegoś wpisu i gwarancja się skończyła. Sprzedałem autko tez w niecodzienny sposób. Obudziłem sie rano w niedzielę i pomyślałem że czas chyba aby sprzedać mojego Poldusia. Podjechałem na giełdę na Żerań żeby zorientować się w jakiej cenie sa takie roczniki ( dla porównania z Internetem) No i wróciłem z kasą bez samochodu . Jak tylko sie zatrzymałem miałem juz kupca. Próbna jazda i sprzedany. Z ciekawości poszedłem pózniej na giełdę żeby zobaczyć czy aby nie za mało za niego wziąłem ( 4500). Okazało się ze w tej samej cenie stały. Kupił go odemnie handlarz. Zadzwonił następnego dnia że niemógł odpalic samochodu bo niby coś z akumulatorem (to miał pecha) . Zadzwonił za kolejne trzy dni że jechał to mu sie wał urwał (przegub sie rozleciał-myślałem że żartuje). Miałem wrażenie że facet się troche zaczą irytować samochodem że z nim coś nie tak i że go naciąłem na jakąś padlinę. No ale nie było sensy dyskutować i przekonywać gościa że to po prostu zbieg okoliczności , i tak swoje myślał. Sprzedał go tydzień później.
    No ale od tego momentu zacząłem poszukiwania nowego samochodu dla rodziny. Miałem sprecyzowany konkretny model, silnik, wyposażenie, no i kolor - nie biały. Poszukiwania zajęły mi blisko 4 miesiące. Po dość długim okresie wertowania wszystkich możliwych ogłoszeń internetowych i porównywania ofert padło na tzw okazję. Samochód sprowadzony z Niemiec do obejrzenia 500 km od mojego miasta. No ale jak jest okazja trzeba jechać. Umawiałem sie z gościem trzy razy. Pierwszym razem wycieczka nie doszła do skutku gdyż w banku (oddział BP) gdzie trzymałem oszczędności w Euro na samochód w dniu kiedy chciałem pobrać pieniądze nie dysponowali taka ilością gotówki , miały być dopiero za dwa trzy dni. No to cóz umówiłem sie za tydzień . Miałem juz kase w skarpecie, a więc możemy jechać . Z kolegą "fachowcem " jego samochodem o 5:30 rano wyjechaliśmy na trasę ale po około 40 km zawróciliśmy bo taka śnieżyca jaka sie wtedy rozpętała nie wróżyła nam dotarcia na miejsce przed nocą. No ale cóż do trzech razy sztuka. Zona była zdania żebym darował sobie ten samochód skoro jakieś "moce" mnie przed tym bronią. Ale ja byłem uparty. Za tydzień dotarliśmy na oględziny samochodu (ale po drodze z samochodem kolesia działy sie naprawdę dziwne rzeczy , juz miałem dosyć tej wyprawy). No to oglądamy Omega z 2003r przebieg 120000 sprowadzony z Niemiec, bez wypadkowy ... opis - standard. To co zobaczyliśmy z kolega rzeczywiście było bliskie ideałowi ale... Samochód nosił dość liczne ślady zadrapań i otarć na karoserii, tylne drzwi wyglądały jaby je ktoś nieudolnie pomalował , przedni i tylny zderzak były pęknięte klejone, w tylnych światłach było akwarium - woda wlewała się do środka przez popękany, a deska rozdzielcza musiała byc demontowana przez jakiś rzemieślników bo wszystkie zaślepki nosiły dośc wyraźne ślady wydłubywania ich jakimś śrubokrętem. Do tego nie działały wszystkie przyciski min. od sterowania radiem w kierownicy. Opisałem to co jeszcze dziś pamiętam (usterek było więcej) ale samochód nadal był dla mnie atrakcyjny, gdyz kolesie (łącznie z moim fachowcem) twierdzili ze to sa tylko drobne usterki. Dzięki temu że dopiero następnego dnia można było skorzystać z autoryzowanego serwisu Opla, musieliśmy przenocować w hotelu i wieczorem kiedy troche ochłonąłem po tych wrażeniach doszedłem do wniosku że samochód jest trefny i musiał mieć crash bo niby po co demontować całą deskę rozdzielczą??. Trudno też było sprawdzić czy poduszki powietrzne sa zamontowane. Wróciłem następnego dnia do domu bez wozu lżejszy o około 1000zł.
    Ochłonąłem na jakiś czas ale do czasu kiedy pojawiła sie nastepna okazja. Samochód 5 letni 95000 sprowadzony ze Szwajcarii. Na szczęści obejrzeć go można było na miejscu. No i kolejne rozczarowanie. Zwróciłem uwage na pedały sprzęgła i hamulca - gumek to tam juz prawie nie było widać . Wyposażenie miał niezłe ale nie działała nawigacja, wyświetlacz czasami działał po zdrowym walnięciu w deske. Kiedy poprosiłem o ksiązke serwisową koles zaczął sie tłumaczyć że ją gdzieś zostawił ale ja ma tylko nie dziś. Odpuściłem sobie.
    Oglądałem też samochód wystawiony w serwisie firmowym Opla. Bezwypadkowy oczywiście. Tak się składa że mama znajomego który pracuje w Oplu, gdzie ten samochód był serwisowany. Sprawdził co w nim robili. Dramat, samochód musiał mieć dachowanie bo lista uszkodzonych części jakie były wymieniane i malowane była spora.
    Bywało też że byłem umówiony na oględziny ale samochód zostały sprzedane dzień wcześniej. Miałem juz naprawdę serdecznie dosyć tego poszukiwania. Ale musiałem w końcu na coś sie zdecydować. Znalazłem samochód znowu oddalony o ok. 500km, sprowadzony z Niemiec ,zarejestrowany w Polsce od roku, bez ks. serwisowej , przebieg miał jak na 5 letni trochę przy mały bo 115000 ale postanowiłem zaryzykować. Tym razem sam wybrałem sie pociągiem. Nie chciałem juz korzystać z rad znajomych fachowców (zawsze słyszałem że samochód może być). Po obejrzeniu kilku samochodów sam miałem już wyrobiony pogląd na to czego mogę oczekiwać. Ten samochód był najsensowniejszy z dotychczas oglądanych wizualnie i technicznie. Wszystko w nim działało.
    Kupiłem go . Mija juz rok od zakupu i jak zarazie jestem zadowolony. Wymieniłem podstawowe płyny i założyłem nowe tarcze hamulcowe. W lato padła mi klimatyzacja , troche mnie to zmartwiło. Pojechałem do warsztatu i okazało sie że to tylko bezpiecznik ( nie przyszło mi do głowy że to moze byc taka usterka). Spalanie wychodzi około 7 l./100 Mam nadzieję że pojeżdżę tym samochodem 4- 5 lat .
    Reasumując kilka rad dla kupujących pierwszy raz :
    - Unikaj handlarzy (pośredników). Największe ryzyko wpadki.
    - Handlarz (pośrednik) nie wystepuje w umowie kupna/sprzedaży. Wtedy umowe zawierasz z osoba która może byc fikcyjna. W ten sposób handlarz łamie prawo i unika jakiejkolwiek odpowiedzialności.
    - Należy pamiętać że nie kupisz za granicą samochodu za małe pieniądze, który jest w dobrym stanie technicznym. Handlarzowi opłaca sie tylko sprowadzać samochody uszkodzone.
    - W ogłoszeniach jest dużo kłamstw o których się zapomina przy oglądaniu samochodu. Dobrze zawsze jest mieć ze soba treść ogłoszenia.
    - Zanim kupisz obejrzyj kilka ofert dla porównania przebiegu i śladów użytkowania samochodu.
    - po obejrzeniu samochodu dobrze jest decyzje o kupieniu przełożyć na drugi dzień.
  • #85
    Drake160
    Level 17  
    To może i ja opowiem swoją historię :-)
    Kupiłem od handlarza opla vectrę 94 rok. Wyglądała bardzo ładnie, silnik pracował równo i cicho, nie było na nim śladu oleju i do tego atrakcyjna cena. Jednym słowem okazja! Jeździło sie też bardzo dobrze, nic nie ściągało ani nie rzucało. Moja radość trwała 10 tys. km. Coś zaczęło pukać w dole silnika, okazało sie że poszła panewka w korbowodzie. Do remontu wał, panewki, przy okazji szlif, wymiana tłoków, pierścieni i jednego korbowodu. Przy okazji remontu okazało się że kontrolka pokazująca błędy komputera została wyjęta, po podłączeniu i odczytaniu błędów do wymiany sonda lambda silniczek krokowy i pare innych dupereli. Z awariami elektrycznymi radzę sobie sam ale mechanika to już nie mój fach. Jakby tego było mało gdy przyszły deszcze okazało się że do środka dostaje się woda w każdym możliwym miejscu. Mógłbym jeszcze tak troche powyliczać. Jednak to prawda że oszczędny dwa razy traci :-(
  • #86
    witek17
    Level 24  
    ostatnio kupiłem Poldka Caro do pracy, aż żal lepszego samochodu, takie drogi, ja już wiem, że kupując samochód ZAWSZE jest coś nie tak :D

    takie tam pierdoły, łożyska, itp., to nic, ale to że gościu jakąś trawę (autentycznie) do mostu włożył to przesada :D, chciałem zmienić olej na gęstszy i jakieś g... wypłynęło i kawałki trawy (gatunek mogę podać :D),
    od tej wody co była w moście pordzewiały łożyska i przekładnie :D, ostatnio odkręciłem korek i brązowa zupka poleciała :D, teraz mostu szukam, a mógł zwyczajnie powiedzieć, nalałbym gęstego oleju i nie byłoby problemu

    szkoda mi go złomować, chyba źle instalacja gazowa ustawiona, muł jakich mało, ale jak mało gazu pali!
  • #87
    Majek666
    Level 11  
    No to jak wszyscy pisza to ja tez :) szukalem golfa 3 lub passata b4 w dieslu rok 1994 do 96 za 13 tys zl. No i szukalem 3 miechy. Jezdzilem glownie w granicach opolskiego. Zobaczylem 6 sztuk nim golf igla z wielka plama pod soba z oleju rdza wszedzie i "bezwypadek" zrobiony przez blacharza ktory obalil poltora litra chyba przed zrobieniem przodu. 5 passatow to normalnie trupy byly. Jeden mial przebieg przekrecony do 1 km !! Najlepsza akcje mialem w dobroszycach pod wrockiem pojechalismy do jakiej wioski a tam kilka aut na placu. Passat full opcja licznik 320 tys w kolach 600 tys. Akumulator wlozony od traktora i jeszcze odpalil z trudem. Jazda probna - wszystko latalo od szyb po tylnia kanape. Ale na placu stoi audi 80 wiec patrzymy pytamy czy na sprzedarz rok 1994 pelna opcja ze skora w srodku 1,9 tdi 200 tys za 12 tys no hmm okazja. Po otworzeniu maski zauwazylem puste miejsca po lapach silnika i brak kompresora klimy. Pytam o co chodzi. A koles : "A bo tam wczesniej bylo 2,6 V6 a klime trzeba zamontowac ale wszytskie czesci mam w bagazniku leza..." Po czym otwiera bagaznik a tam kompresor przewody plus chlodnica.... Po co mi lodowka w bagazniku :P nie wiem. Przez to kupowanie auta prawie nerwicy dostalem. Mialem jechac do legnicy ogladac 3 sztuki w benzynie bo juz nie mialem szans na diesla a trupa nie chcialem. Moja zona mi awanture zrobila bo w wielki piatek chcialem do legnicy jechac. Ale wieczorem w srode obczailem ogloszenie ze w nysie stoi diesel. Dzwonie umowilem sie i pojechalismy. Pasek na liczniku 190 tys we wnetrzu tak na oko miedzy 200 a 300 czyli calkiem ok silnik igla. Passat byl pukniety delikatnie kiedys w prawy bok ale lekko tak ze byl wgniecony blotnik przy lampie i lampa wymieniana byla nawet dobrze zrobione. Przejechalem sie nim i normalnie sie zdziwilem ze nie wytluczony egzemplarz. Wszystkie dokumenty ok 2 lata w kraju brief itp nawet oryginalna ksiazke niemiecka "sam naprawiam" dostalem. Jedyne co mnie boli to wymiana silent blokow z tylu a poza tym no marzenie. Passat klima szyby przod 90 koni TDI hak szyberdach elektryczny centalny immo za 10800 bo koles spuscil. Normalnie fartnelo mi sie jeszcze mi dorzucil komplet stalowek 15 z oponami letnimi .

    Tak wiec poprostu mialem szczescie zrobilem juz na nim 5 tys km i poza wymianami filtrow paskow oleju narazie nic. Zycze wszytskim kupujacym troche farta w kupowaniu aut.

    Pozdrawiam
  • #88
    frank_w
    Level 11  
    A ja jeszcze w latach 80-tych kupowałem pierwszy samochód "Wartburg".
    Na bezrybiu i rak ryba po obejrzeniu stan do remontu wziąłem.
    Do domu przejechałem ok. 50 km wjechałem do garażu i przy wyjeździe z niego pękła rama !!!
    Chciało mi się ryczeć.Musiałem kupić jeszcze jeden wrak którego przywieźli mi na przyczepie traktorem ( miał płozę zamiast tylnego koła )
    i po roku dłubania złożyłem z nich jeden i nawet nim sporo pojeździłem.
    Ale gdybym miał dać do mechanika ,to nie wiem co by z tego było.
  • #89
    DEMkO
    Level 20  
    mkos1 wrote:
    Kolega miał inny problem - kupił sobie Golfa IV
    Na jednym z przeglądów okazało się, że jest nieco inny nr silnika niż wpisany w dokumentach - pomyłka dotyczyła 3 cyfr dosyć podobnych do siebie w stylu "9" zamiast "8" czy "3".
    Oczywiście po sprawdzeniu u dealera okazało się na podstawie nr VIN autka, że silnik, który w nim jest faktycznie jest oryginalnym silnikiem :!:
    Okazało się, że osoby sprowadzające i celnicy na szybko to spisywali bez większej kontroli.
    Kumpel musiał za to powłóczyć się nieco po sądach i ponieść niestety dodatkowe koszty.
    Wniosek - nieważne gdzie te nr się znajdują to trzeba dokładnie się temu przyjżeć przy zakupie.

    doczekalismy sie czasów gdzie nie pisza numerów silnika :) dzis by mu to uszlo na sucho...
    ja kupilem autko... zrobilem to co trzeba po kupnie (wymiany paski oleje plyny) a tu po czasie okazalo sie ze silnik do roboty ale zrobilem nie bylo tak drogo 1100zl... ale co sie dopatrzylem... samochód mial z tylu rame :) dziury na nadkolach i w podlodze :) nie chce wiedziec co nim ktos robil... czlowiek bedzie spokojniejszy :)
  • #90
    tomcio
    Level 26  
    Jak nastała moda i otwarta granica, pojechaliśmy z żoną i kolegą do Niemiec.
    Jako że kolega tam mieszka na stałe nie musieliśmy kupować co idzie.
    Jako że samochód dla żony szukamy coś małego.
    Znaleźliśmy Opel Corsa B, pojechaliśmy, we trzech chłopa opatrzeć go.
    Samochód OK, widać coś mu robili.
    Kolega sprawdził, sprzęgł ok, samochód idzie nie ma problemów.
    Jako że do Polski to spuścili 500E bo na eksport, bez gwarancji i kupiliśmy.
    Zarejestrowali nam odebraliśmy go na drugi dzień.
    Na trzeci dzień wracamy do kraju, tylko 1200km do domu, nieznanym samochodem.
    Wystartowaliśmy oboje z żoną z samego rana i jedziemy.....
    Po 150km zapaliła się żółta kontrolka, zbladłem zjechałem na parking, i tak: jakieś 1000km do domu 500 do granicy 150 do kolegi , co robić.
    Zadzwoniłem do kolegi a on wodę masz, olej masz to jedź..
    Jadę 70km/h jadę, samochód idzie ale jak spada z obrotów to się nie tak się zachowuje., trzęsie nim.
    Przejechałem 50km stanąłem oglądam , nic się nie dzieje jadę dalej po następnych 50 km stanąłem oglądam a tam od sądy wysunął się kabel.
    Jak go robili to nie dokładnie był wpięty.
    Poprawiłem silniki zaczął pracować normalnie i przyjechaliśmy o domu bez problemu.
    Wtedy co ja użyłem nerwów to ja tylko wiem......

    Następny samochód z kolegą kupiliśmy na ebay na zasadzie "ładnie wygląda" ma alumy kupujemy....
    Jak go kupisz do 350 E to go biorę.
    KUPIŁ za 320....Ford Fiesta 1,7D '91 16 lat, na sportowym zawieszeniu i ładnych alumach bez tłumika i akumulatora.
    Teraz co z nim zrobić.
    Pojechał go odebrał z kolegą lawetą po dom u niego, ale jak go zabrać jak to stoi 1200km stąd.
    Przyjechał na święta dałem mu tłumik zamontował jak byłem u niego wsiadałem i przyjechałem bez problemów.
    Co prawda jechaliśmy na 3 samochody i nie przekraczaliśmy 110km na godzinę , bo było strach, nie wiadomo w jakim stanie jest pasek rozrządu.
    Nie paliła mi się kontrolka od ładowania ale ładowanie miałem.
    Samochód za 325 e kupiony w ciemno, bez oglądania w stanie takim jak bym każdemu życzył kupienia.

    Jeździłem nim pół roku wymieniłem tylko kabel od alternatora i diody w nim i cała naprawa, nie licząc wymiany rozrządu i oleju ale to standard.