Witam i proszę o poradę, a więc pacjent jak w temacie . Parę dni temu lodówka przestała chłodzić (światełko w lodówce się świeciło)ale sprężarka nie ruszyła. Zadzwoniłem do serwisu podałem objawy , "miły" Pan stwierdził ze lodówka ma już swoje lata i pewnie padła sprężarka więc nie opłaca się naprawiać, nawet nie pofatygował się podjechać bo nie ma czasu, itd
Pomyślałem zainwestuję w termostat i sprawdzę, że to może on padł. Termostat dotarł podłączyłem bez chowania termostatu w plastikową obudowę żeby sprawdzić co i jak- lodówka ruszyła. Dwa dni chłodziła dobrze - tzn w zamrażalniku było poniżej -25 stopni w lodówce około 7-9 stopni. Wczoraj wieczorem widząc że temp w miarę się utrzymuje wyciągnąłem elektroniczny termometr wstawiłem piwko i wyszedłem na parę godzin. Wracam wszystko jakoś cieplejsze -zmierzyłem temp w zamrażalniku tylko -8 w lodówce 17 stopni. Dziś z rana zamrażalnik -2 lodówka 20 stopni - wiadomo nie mamy dziś gorąca. Z tego co się zorientowałem sprężarka chodzi - przynajmniej coś słychać i jest ciepła ale jakby dużo ciszej a ta kratka w tyle lodówki zimna. I tego nie jestem pewny ale jeszcze zaraz po wymianie termostatu się wyłączała a teraz chyba chodzi cały czas. Jest sens lodówkę jeszcze ratować czy nadaje się już na śmietnik ? Jakieś chałupnicze metody dla nie specjalnie mającego do czynienia z takim sprzętem studenta na sprawdzenie co mogło paść możecie mi podać? Gdzieś czytałem o zwarciu kabli żeby ominąć termostat - ma to jakiś sens, jeśli tak które mam zewrzeć? (mam dwa pojedyńcze biały i żółty i podwójny brązowy). Proszę was o pomoc bo wiadomo fundusze ograniczone. Za wszelkie sugestie dziękuję.
