Piszę z prośbą o radę i opinię.
W sierpniu ub. roku kupiłem zmywarkę Indesit DS-G 573S. Zmywarka ma 5 letnią gwarancję. Sprawowała się bez zarzutu. Postawiłem ją w świeżo zakupionym mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty (zsyp) W maju tego roku zmywarka ni z tego ni z owego przestała działać. Objawy: głucha i ślepa. Nie reaguje na nic. Serwisant gwarancyjny stwierdza spalenie modułu. Bez żadnych uwag co do eksploatacji, po dwóch tygodniach wymiana na nowy. Miesiąc bezawaryjnej pracy i znów to samo. Ten sam serwisant ponownie stwierdza tą samą usterkę. Kolejne 2 tyg czekania na moduł. Zniecierpliwiony czekaniem zrobiłem małe ciśnienie w serwisie no i na drugi dzień inny już serwisant przychodzi z modułem, otwiera zmywarkę i widzi biegnącego prusaka, po czym stwierdza że to karaluch wlazł na elektronikę modułu i zrobił zwarcie czym spalił programator(samego robaka tam nie znalazł ani nawet jego "zwłok"). Ale to już nie podlega gwarancji bo to jest moja wina że robal tam wlazł. Zaproponował wymianę modułu ale odpłatną za ponad 500 zł. Nie zgodziłem się. W innym serwisie powiedziano mi że to raczej mało prawdopodobne żeby robak to spalił, że dwa razy trafił dokładnie w to samo miejsce!!
Teraz kilka pytań:
1) Czy to możliwe aby prusak spalił moduł? jakie musi być napięcie na płytce żeby robak zrobił zwarcie?
2) Czy taka delikatna elektronika nie powinna być jakoś odpowiednio zabezpieczona przed takimi czynnikami jak np. robak? Chociażby szczelnym plastikowym pudełkiem które "opakowuje" moduł ( to które jest nie jest szczelne) Albo czy płytka nie powinna być zabezpieczona lakierem antystatycznym?
3) Czy mam jakieś szanse w tym przypadku na naprawę gwarancyjną czy to jednak serwis ma rację.
Będę wdzięczny za każdą opinię i radę.
W sierpniu ub. roku kupiłem zmywarkę Indesit DS-G 573S. Zmywarka ma 5 letnią gwarancję. Sprawowała się bez zarzutu. Postawiłem ją w świeżo zakupionym mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty (zsyp) W maju tego roku zmywarka ni z tego ni z owego przestała działać. Objawy: głucha i ślepa. Nie reaguje na nic. Serwisant gwarancyjny stwierdza spalenie modułu. Bez żadnych uwag co do eksploatacji, po dwóch tygodniach wymiana na nowy. Miesiąc bezawaryjnej pracy i znów to samo. Ten sam serwisant ponownie stwierdza tą samą usterkę. Kolejne 2 tyg czekania na moduł. Zniecierpliwiony czekaniem zrobiłem małe ciśnienie w serwisie no i na drugi dzień inny już serwisant przychodzi z modułem, otwiera zmywarkę i widzi biegnącego prusaka, po czym stwierdza że to karaluch wlazł na elektronikę modułu i zrobił zwarcie czym spalił programator(samego robaka tam nie znalazł ani nawet jego "zwłok"). Ale to już nie podlega gwarancji bo to jest moja wina że robal tam wlazł. Zaproponował wymianę modułu ale odpłatną za ponad 500 zł. Nie zgodziłem się. W innym serwisie powiedziano mi że to raczej mało prawdopodobne żeby robak to spalił, że dwa razy trafił dokładnie w to samo miejsce!!
Teraz kilka pytań:
1) Czy to możliwe aby prusak spalił moduł? jakie musi być napięcie na płytce żeby robak zrobił zwarcie?
2) Czy taka delikatna elektronika nie powinna być jakoś odpowiednio zabezpieczona przed takimi czynnikami jak np. robak? Chociażby szczelnym plastikowym pudełkiem które "opakowuje" moduł ( to które jest nie jest szczelne) Albo czy płytka nie powinna być zabezpieczona lakierem antystatycznym?
3) Czy mam jakieś szanse w tym przypadku na naprawę gwarancyjną czy to jednak serwis ma rację.
Będę wdzięczny za każdą opinię i radę.