Witam,
od jakiegoś czasu mam problem z Golfem II. I naprawdę liczę, że znajdę tu pomocnych dobrych ludzi, którzy zaradzą temu problemowi. Mianowicie gaśnie na przejazdach kolejowych, po przejechaniu przez kilka dziur, na światłach, lub gdy zimno, mokro lub pada. Nawet kałuże go potrafią załatwić. A zaczęło się to od nieodpalenia sprzed bloku. Po próbach na pych samochód znalazł się kilka ulic dalej. Przyjechało kilku mechaników, ale dopiero jeden znalazł gdzieś pasujący komputer i go wymienił. Stwierdził, że to jest przyczyna. Gdyż wszystko posprawdzał, podmieniał, i dopiero to pomogło. Ok. Fajnie! Samochód pojeździł kilka dni i znowu nie chciał odpalić po przestanej nocy. A było akurat sucho. Po kilkunastu próbach udało się... i jechał aż miło. Nic nie przerywało, gaszony i odpalany wielokrotnie, wszystko ok. ponad 400 km przejechał... I wyjazd w trasę, przejechał ponad 300 km, i zgasł, odpalony po chwili jechał, przejeżdżał z 30 km i znowu to samo. Kilka min postoju i odpalał normalnie. Aż przestał w ogóle. Po kilku dniach postoju został zresetowany komputer, po przez odpięcie kabla od niego i po przez odpięcie aku. Jeździł znowu kilka dni aż nastała ulewa, dostał trochę deszczu na maskę i zaraz było po jeździe. Poruszało się i odpięło i ponownie podpięło kompa, dalej chodził bez "jaj" I tak w między czasie robił, że albo nie odpala rano. Nawet jak ciepło, chodź niektórzy powiedzą, że skoro tam gdzieś może jest wilgoć to dlatego? Albo jeździ prawie ekstremalnie by zgasł i nie chce
Ma swoje życie chyba. A wystarczy większa dziura nawet bez wody i staje na środku ulicy
W między czasie były wymieniane : komputer, tylko hall, niecały układ zapłonowy, kable WN, rozrząd. A problem pozostaje, wczoraj była podmieniana cewka i dalej tak samo, że już w ogóle nie chce odpalić. A nawet może teraz gorzej kręci, bo słychać silnik i na końcu takie krrra. Wcześniej tego nie było przed tą podmianą cewki. To wina czego? Dodam, że jak woda się tam dostanie to cały moduł zapłonowy jest mokry, a jak się go odkręci to nawet pod nim. Słychać pompę paliwa..., że próbuje ona brzęczeć. Samochód nie odpala już w ogóle. Po przekręceniu kluczyka, wycieraczki chodzą, kontrolki wszelkie się palą. Dodam, że jest trochę przerwany przewód, który znajduje się za silnikiem a prowadzi chyba do stacyjki, ale nie jestem pewna...
od jakiegoś czasu mam problem z Golfem II. I naprawdę liczę, że znajdę tu pomocnych dobrych ludzi, którzy zaradzą temu problemowi. Mianowicie gaśnie na przejazdach kolejowych, po przejechaniu przez kilka dziur, na światłach, lub gdy zimno, mokro lub pada. Nawet kałuże go potrafią załatwić. A zaczęło się to od nieodpalenia sprzed bloku. Po próbach na pych samochód znalazł się kilka ulic dalej. Przyjechało kilku mechaników, ale dopiero jeden znalazł gdzieś pasujący komputer i go wymienił. Stwierdził, że to jest przyczyna. Gdyż wszystko posprawdzał, podmieniał, i dopiero to pomogło. Ok. Fajnie! Samochód pojeździł kilka dni i znowu nie chciał odpalić po przestanej nocy. A było akurat sucho. Po kilkunastu próbach udało się... i jechał aż miło. Nic nie przerywało, gaszony i odpalany wielokrotnie, wszystko ok. ponad 400 km przejechał... I wyjazd w trasę, przejechał ponad 300 km, i zgasł, odpalony po chwili jechał, przejeżdżał z 30 km i znowu to samo. Kilka min postoju i odpalał normalnie. Aż przestał w ogóle. Po kilku dniach postoju został zresetowany komputer, po przez odpięcie kabla od niego i po przez odpięcie aku. Jeździł znowu kilka dni aż nastała ulewa, dostał trochę deszczu na maskę i zaraz było po jeździe. Poruszało się i odpięło i ponownie podpięło kompa, dalej chodził bez "jaj" I tak w między czasie robił, że albo nie odpala rano. Nawet jak ciepło, chodź niektórzy powiedzą, że skoro tam gdzieś może jest wilgoć to dlatego? Albo jeździ prawie ekstremalnie by zgasł i nie chce

