
Zamieszczałem już ten zasilacz w nieco "starszej" wersji (jak sama nazwa wskazuje; wszystkie elementy poza dwoma kondensatorami pozostały z konstrukcji powstałej "lata świetlne" temu), ale tak się zdarzyło, że potrzebowałem do pracy czegoś w tym stylu. Nie za bardzo chciałem się pozbywać tego, co mam (zawsze się przydaje, a w domku też mi się zdarza podłubać co nieco czasem), więc - Szybki przegląd różnych schematów, remanent zgromadzonych części, chwila zastanowienia... I wyszło na to, że ma powstać (i powstała, jak widać będzie za chwilę) "nowsza" wersja starej i sprawdzonej konstrukcji. Pomyślałem sobie "po co kombinować, jeśli ten układ się sprawdził" i postanowiłem jedynie bardziej się przyłożyć do płytki. Mam bowiem nadzieję, że komuś z Szanownych Użytkowników też się na coś przyda...
Do rzeczy:
Schemat - bez większych zmian:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1388003.html
W zasadzie - bo zamiast przełączania zakresów mechanicznym przełącznikiem, zastosowałem przekaźnik. Wymusiło to nieco rozbudowanie układu (dodatkowe dwa elementy + rzeczony przekaźnik), ale nie na tyle, żeby było czymś awykonalnym czy utrudniającym znalezienie odpowiednich części.
Transformator - jak większość elementów - z "odzysku" (czyli z "zapasów magazynowych"; moc 160 VA, napięcie 2x12,5 V po obciążeniu znamionowym prądem).

Do tego kilka drobiazgów, z czego najdroższe były wskaźniki (mierniki raczej powinny mieć większą dokładność, ale do tych zastosowań wystarczają z palcem w nosie) - kupione na "Wolumenie" po 14 zł/szt. (przepłaciłem - w innej budzie były po 12 zł

Jak wspomniałem - z myślą o ewentualnych "kopistach" (zapraszam!)_ stworzona została płytka:


Płytka wydrukowana i wytrawiona "na kolanie" (drukarka laserowa, żelazko, chlorek...), więc nie obyło się bez "wpadki" (brak jednego połączenia).

Kilka fotek z "produkcji (cały montaż zajął mi trzy późne popołudnia - mniej więcej po trzy godziny).










Przy okazji: dwie ostatnie fotki - być może znany sposób na precyzyjne naniesienie na płytę wymiarów i punktów pod wywiercenie otworów. Zaoszczędza wiele czasu i znakomicie usprawnia działanie. Wydruk na zwykłej kartce rysunku płyty (też projektowana w EAGLE, co by w późniejszym czasie nakleić wydrukowaną wg tego rysunku folię samoprzylepną z opisami. Należy jedynie dość precyzyjnie nanieść wszystkie wymiary, co w EAGLU jest niezmiernie łatwe i szybkie).















A tu kilka możliwości zasilacza - na razie "jałowo"






...i próby "obciążeniowe":


Wspomniany wcześniej rysunek płyty czołowej z naniesionymi punktami wierceń i krawędziami otworów:

I płyta czołowa w wersji na drukarkę:

Płytka:

I co by ładnie zakończyć - "zakrystia":

No i poprawiona wersja druku - gotowa do wydruku:

Rozmieszczenie elementów (linie przerywane oznaczają mostki):

Wiem - w dobie mikrokomputerów, mikroprocesorów i innych "mikro"-konstrukcja z innej epoki może wydawać się zbyt "przestarzała. Mnie to jednak nie przeszkadza. Miał być zasilacz o zadanych parametrach - i jest. Bez zbędnych ceregieli i "udziwnień", a co najważniejsze - tani i niezawodny.
Pozdrawiam.