@skillZ: dziś w Polsce się szacuje, że 30% gospodarki to szara strefa. jak ona zginie, to i my zginiemy. W epoce chipów będzie tak, że znikną pieniądze papierowe. Nie obrócisz nawet złotówką tak, żeby urzędnicy tego nie zobaczyli. Nawet nie będziesz próbował np. nikomu dać korepetycji, bo jakbys wliczył podatek, VAT i co tam jeszcze, to Twój potencjalny uczeń wolałby nie skończyć szkoły niż Ci zapłacić tyle, żeby Ci się chciało w ogóle ruszyć tyłek. I tak będzie wszędzie. Ziemniaki na bazarze będą po 10 zł zamiast po "trzypińdziesiąt", bo nie będzie mozliwości nie zapłacić podatku przy w pełni zautomatyzowanym systemie bankowym.
Owszem, sugeruję tu, że mozliwość niezapłacenia podatku jest rzeczą dobrą a nielegalne unikanie płacenia podatku - rzeczą pozyteczną.
Tak jest, moim zdaniem, bo z moich wyliczeń wynika, że gdybyśmy wszyscy od wszystkiego płacili skrupulatnie wszystkie podatki, to nikogo z nas nie byołoby stać na nic.
Kto z nas kiedykolwiek kupował na giełdzie części elektroniczne? Dla ilu z nas kilkaset zł za głośniki do kolumienek to kwota abstrakcyjna (nie wspominając o produktach marek Vifa, czy Scan-Speak)? Dla ilu z nas wydanie kilkuset zł na części do prostego układu to kwestia obniżenia i tak juz skromnego standardu zycia przez miesiąc albo 2?
Kupowałem w pewnym znanym łódzkim sklepie wysyłkowym ostatnio kilka części do banalnych zasilaczy stabilizowanych i prostych układzików prostowników synchronicznych, sygnałowych. Jak kupiłem to, co trzeba, to byłem tańszy o... 500 zł. Częściowo również przez to, że nie mozna tam kupić 10 mb. kabla, tylko trzeba od razu 100, no, ale pomyślałem, że będzie na dłużej.
W sobotę byłem na giełdzie elektronicznej i zauważyłem ze zdziwieniem, że za te 500 zł, to nie dość, że bym zasilacze zrobił, to jeszcze to, co mają one zasilać i dodatkowo miał na ulubiony wyskokowy napój niskoalkoholowy. W sklepie transformatorek jest po 40 zł, na giełdzie można stargować go do 22 zł. Ale na giełdzie nie wystawiają faktury ani paragonów nie dają.
Otóż, gdyby nie giełda, to wielu z nas nie robiłoby NIC, bo nie miałoby za co. Nawet lutownicy nie nauczylibyśmy się trzymać w ręce. To co lepiej robić: nic, ale za to płacić legalnie należny podatek w wysokości 0 zł, czy łamac prawo, nadal płacić 0 zł, ale przynajmniej nie zakopywac talentów?
Przy podatkach w wysokości 80% unikanie opodatkowania nawet przez formalne oszustwa przez nienabijanie na kasę to nie jest kwestia chciwości i nieuczciwości, ale kwestia życia bądź smierci. To nie jest kwestia "ściśnięcia tyłka" i niechęci oddania wspólnej kasie 5 zł ze 100 wydanych, tylko kwestia zbudowania układu i nauczenia się czegoś, albo nie robienia niczego. Bo mało jest ludzi, których stać na zapłacenie 100 zł za rzecz wartą bez podatków góra 20. Jak ktoś ma kilka miliardów, to sobie może pozwolić, ale jak ktos ma na miesiąc i na osobę tysiąc zł, to będzie liczył każdy cholerny oporniczek za 2 grosze. I to widac na forum, jak ludzie cudów dokonują na częściach z odzysku i często nie mają kasy na porządne pomalowanie kolumn... Gdyby urzędnicy z tych 200 zł za głośniki nie odebrali 130-tu, to może nawet na farbe i pędzel by wystarczyło?
I czipy spowodują to, że wielu z nas będzie zmuszonych do nieróbstwa - za to w pełni zgodnego z prawem i legalnego. A to, co dla nas jest wyborem między uprawianiem hobby praktycznie, czy tylko teoretycznie, dla kilkudziesięciu procent ludzi w Polsce jest wyborem między wegetacja na granicy albo bezdomnością i smiercią głodową.
Znam wielu ludzi, którzy stawiali swoje domki (malutkie i absolutnie skromniutkie) we własnym zakresie, siłami własnymi, rodziny, wynajmowanych "na czarno" ekip i fachowców. Gdyby nie to, że mogli płacić bez faktury - byliby bezdomni. Dosłownie, bo na wynajem ich nie stać, natomiast stać ich było na postawienie domku parterowego 80m^2 z najtańszych materiałów i wykończonego w bardzo spartańskim stylu na działce na zadupiu odziedziczonej po rodzinie. Dzięki temu, że budowali systemem gospodarczym przez 10 lat, mogli sobie pozwolić. Bo bez stałej pracy na mieszkanie nie dostaliby kredytu nawet. Przy budowie systemem gospodarczym jak Ci sie kończy kasa (bo nie masz chwilowo dochodu), to po prostu stoisz z robotą, przy mieszkaniu kupionym na kredyt, jak Ci się chwilowo kończy kasa, to tracisz wszystko.
Chipy spowoduja kontrolę totalną przez sam fakt drobiazgowego ewidencjonowania przepływu środków płatniczych. Znikną pieniądze anonimowe zwane gotówką. Tak, jak nie istnieje anonimowość w sieci. Wtedy taką walutą czarnorynkową stanie się prawdopodobnie złoto (którego posiadanie zostanie w końcu zakazane, jak to zrobił Roosevelt na początku XX w. w USA). Ale kto z nas sie "pali" do życia w podziemiu i ciągłym strachu, że kontrahent jest prowokatorem policyjnym / skarbowym? Nie trzeba kontrolowac dokładnej pozycji jednostek i tego, gdzie są w danej chwili, wystarczy kontrolować drobiazgowo gdzie i na co wydają owoce swojej pracy i czy od tego płacą haracz. To wszystko. Urzędnika nie obchodzi, czy jestes akurat u kochanki a żona czeka z obiadem, co mu po takiej wiedzy? Jemu chodzi o to, żebyś na niego harował. A to robisz przez zarabianie na jego pensję, która pochodzi z podatków płaconych przez Ciebie, żeby on mógł sobie bezstresowo popijać kawkę i grać w pasjansa przez 8 godzin i 5 dni w tygodniu. Mało go obchodzi, czy będziesz to robił w Krakowie, czy w Skierniewicach.
Nie, nie jestem preciwny podatkom, ale do wysokości zwyczajowej dziesięciny. Od każdych 100 zł wydanych przeze mnie jestem w stanie uznać i uczciwie zapłacić 10% podatku. Ale co ponad to - to jest zdziwrstwo i bandytyzm. Jak ktos się nie zgadza, to zapraszam do mojego urzędu gminy w Z... Sala pełna biurek, chyba z 15, przy każdym młody szczyl (albo jakaś niunia) po studiach tumani... tfu! humanistyczno-pedagogicznych i biurka czyściutkie. Komputer i obok kawka. Jeden petent na godzinę. I do swoich przełozonych mówią "wujku", "ciociu", etc, etc. nawet nazwiska się zgadzają niekiedy.