jonas wrote: Arutim wrote: Raz, że jest mało miejsca, dwa jakość samych plastików i wygoda foteli znikoma, a trzy że jak wsiądą 2-3 osoby to w ogóle to jechać nie będzie chciało, a pasażer z tyłu będzie mógł zaglądać w koronki na zębach kierowcy.
Że niby w Golfie jest więcej miejsca? No błagam.
Nawet nie sugerowałem golfa ze względu na cene;
Proszę bardzo dane z wiki:
Golf hatchback
Długość 4149 mm
Szerokość 1735 mm
Wysokość 1439 mm
Punto:
Długość 3760 mm
Szerokość 1630 mm
Wysokość 1460 mm
Krótszy o 40cm
Węższy o 10cm
To 40 cm to jest bardzo dużo - wystarczy porównać golfa do octavii by zobaczyć ile to jest 40cm w bagazniku więcej...
jonas wrote: Arutim wrote: Co do grupy VAG i awaryjności silników - nie zgodzę się z tym. Awaryjność na poziomie takim jak reszty samochodów, krótko i dobitnie mówiąc - jak dbasz tak masz. Strzeliłem w przeciągu dwóch lat ponad 80tyś km z czego z 25k golfem po mieście i 25k golfem po trasach i silnik jakby żyleta tak jest żyleta - przebieg teraz już zbliża się do 300 000km - jedyne co pamiętam i padło przy silniku to czujnik ciśnienia oleju...
Dlatego napisałem - przeciętna. Ani to specjalnie bezawaryjne, ani się mocno nie kaszani, zwykłe silniki, tyle że gorsze niż konkurencja pod względem osiągów i spalania.
Dla mnie to akurat zaleta, że nie mają jakiś tam szczególnych osiągów bo nie są wyżyłowane. Odnośnie spalania - jak już pisałem spalanie zależy od dynamiki jazdy. Chcesz jeździć dynamicznie musisz go 'pałować', a jak go pałujesz to ssie, jak każdy silnik.
Mam znajomego co ma skode fabie 1.3 MPI i pali mu coś koło 8 przy dynamicznej jeździe ale samochód jest ze 200kg lżejszy...
cefaloid wrote: Arutim wrote: golf IV 2.3V5 a automacie (....) Mercedes S klasa, 5l silnik..
Wracamy na ziemię i przypominamy że autor postu ma 2000zł a to sugeruje że na późniejsze naprawy wiele więcej miał nie będzie. O Golfie 4 albo Mercedesie S pomysli kiedyś. Teraz myśli o aucie klasy Skoda Felicia.
Wypisane wyżej samochody to były samochody z którymi mam styczność na codzień - dla porównania spalania względem pojemności. Nijak nie były to sugestie zakupu, bo za 2tyś zł to chyba nawet dokumentów do Ski by nie kupił.
Moim typem w tym temacie nie był golf IV, bo za 2k zł to nawet rozbitego anglika z uwalonym silnikiem nie kupi. Moim typem była 190 albo W124. Abstrahując od tego, golf na pewno jest lepiej wykonany niż punto,siena i brava razem wzięte.
Mam znajomego, który kupił W124 2.3 TE - do wymiany miał z marszu tylko kable i świece, przerzucili pół instalacji ze starego audi 100, strzelił przez rok 50tyś km, przebieg póki co przekroczył już 500tyś, i dalej jeździ a silnik żyleta. Nie zarżnięty, dlatego że jest duży, ma "małą moc' i ma automatyczną skrzynię. Przejeździ pewnie kolejnych 500tyś km.
cefaloid wrote:
Arutim wrote: Co do przebiegów - nie bałbym się nawet 300 tyś km, pod warunkiem, że to 300 jest rzeczywiste.
W aucie za takie pieniądze nie jest ważny ani przebieg ani rocznik. Ważne jest że to coś jedzie, hamuje i daje jakąkolwiek nadzieję że pojeżdzi jeszcze rok czy dwa. Jeśli przebieg byłby te 300 tys km ale auto byłoby wmiare nie dziurawe, a sam silnik by odpalał, trzymał ciśnienie i nie klepał panewkami to ja osobiście nie miał bym nic przeciwko. Ba nawet do silnika z przebiegiem 400 tys km nic bym nie miał. Swojego czasu miałem auto z takim przebiegiem (ok 400tys) i silnik był jednym z pewniejszych składowych tego Veyrona. A byłby to argument za niższą ceną.
Kolega pytał czy należy bać się dużych przebiegów - to była odpowiedź na jego pytanie.
cefaloid wrote:
Tak jak tu już koledzy pisali, za 2000zł omijamy wszystko to do czego jest wilczy pęd czyli głównie wszelkie "ałdi" i "vw jeden dziewięć tedei". Na nie jest taki popyt, że nawet przejechany walcem, bezkształtny i bez prawa rejestracji kosztuje minimum 4000zł.
Idąc analogią - BMW też odpada bo zajechane przez dresów;
Opel odpada bo zajechany przez rdze,
Una/Punta/i reszta z tego przedziału cenowego spod znaczka fiata zajechana przez młodych gniewnych albo zjedzona przez rdze, zagazowana i naprawiana w momencie kiedy już stanął na drodze.
Civici mazdy 323f i inne pseudosportowe samochody z kraju kwitnącej wiśni, ze względu na drogie oryginalne części naprawiane na najtańszych zamiennikach przez Zdzicha w stodole, również zagazowane i zjedzone, w stanie do przerobienia na żyletki.
Reasumując - chcąc kupić samochód na 2-3lata - trzeba mieć troszkę więcej niż 2-3 tyś. Ba myślę, że chcąc pojeździć te 3 lata nie inwestując 2-3krotności wartości pojazdu wypadałoby mieć na samochód przynajmniej z 8tyś.
Ktoś tutaj pisał że kupienie dużego padła za ten budżet będzie jeszcze większym błędem. I tutaj jest zasadnicza różnica - jak kupi padło w stylu punto, to po wymianie połowy zawieszenia i połowy tego co jest pod maską za dwa lata znów mu się to rozpadnie (nie wspominając o tym, że za samochód zapłaci 2 tyś złotych, a na wstępie będzie musiał doinwestować w niego drugie tyle albo i więcej). A samochód przez ten czas, mimo znacznego doinwestowania będzie wart połowe tego co teraz. Natomiast jak kupi coś z wyższego segmentu, to cena tego samochodu przez dwa lata nie spadnie, aż tak drastycznie,a jak doinwestuje drugą wartość samochodu to będzie jeździł i jeździł i jeździł.
Krótko: Ja gdybym miał powiedzmy 3-4 tyś zł i do wyboru
Punto z 1998 roku z rzeczywistym przebiegiem powiedzmy 200tyś km a W124 z 1991r z przebiegiem 500 tyś km, i nawet 2 razy większym silnikiem wybrałbym to drugie. Ci którzy jeździli jednym i drugim - wiedzą dlaczego, Ci którzy nie jeździli - polecam się przejechać i porównać i nie pisać o czymś o czym nie mają zielonego pojęcia.