Zauważyłem, że od ostatniego odmrażania zamrażalnika w mojej lodówce (marka i typ - jak temat postu) jest jakby cieplej w chłodziarce (w zamrażarce może też, ale tam nie dałem termometru). Niepokojący jest cykl pracy agregatu. Przy nastawie na "4" (nawet z lekkim przekroczeniem tej cyfry - istnieją na pokrętle nastawy od 1 do 6, 0 oznacza wyłacznie lodówki) w szufladzie, będącej w założeniu strefą świeżości temperatura waha się w granicach od +4 (bardzo rzadko) do +7 stopni. Jak na "strefę świeżości" to bardzo dużo. Powinno tam być chyba od 0 do +2 (na półce tuż ponad tą strefą powinno być chyba od +2 do +4, a na górnej do +6. Tak samo przerwy w pracy agregatu sięgają godziny, a czasem więcej (pracuje też długo, ale nie aż godzinę). Po przekręceniu pokrętła na "5" w strefie świeżości jest od +2 do +5 (czasem i +6, pod koniec przerwy w pracy agregatu). Można sobie "dośpiewać", jakie byłoby chłodzenie przy ustawieniu na 1 (pewnie prawie żadne). Czy aby nie jest rozkalibrowany termostat? Czy da się go jakoś "podkalibrować"? Jeśli tak, to jak. Jaką śrubką należy pokręcić (jeśli to możliwe), by nieco zwiększyło się chłodzenie w chłodziarce. Pewnie nawet przy nastawieniu "6" chłodzenie byłoby umiarkowane, chociaż w instrukcji lodówki jest napisane, że przy maksymalnym nastawieniu w chłodziarce temperatura może spaść poniżej zera. Lodówka ma 2 lata. Jak była kupiona, to kierowca, który ją przywiózł (z hipermarketu Real) powiedział, że najlepsza jest nastawa na "3" a jakby była niedobra, to można trochę zmniejszyć, lub zwiększyć. Obawiam się, że przy nastawie "3" w chłodziarce mogłaby się psuć żywność (mogłoby być w granicach 8-10 stopni), a skoro to ma być optymalna nastawa, to powinna dawać +4 stopnie, co jest standardową temperaturą w chłodziarce, optymalną dla przechowywania żywności. Lodówka była w sumie RAZ rozmrażana.