Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

Toyota Corolla 1,6 (E12T) benzyna 2002 r. produkcji - uruchomienie silnika

Makary48 03 Jan 2012 22:49 5479 9
  • #1
    Makary48
    Level 9  
    Mam problem z uruchomieniem silnika Toyota Corolla 1,6 (E12T) benzyna 2002 r. produkcji. Po włożeniu kluczyka do stacyjki i włączeniu zapłonu, prawidłowo działają wskaźniki np: poziomu paliwa i zapalają się, te co trzeba i po chwili gasną odpowiednie lampki kontrolne. Po obróceniu kluczyka w położenie "start" zamiast rozpoczęcia pracy silnika słychać charakterystyczne brrrrrrr, tak jakby jakiś tryb miał gdzieś wskoczyć, a nie wskakuje, tylko zaczepia o jakieś inne ząbki innego trybu. Awaria nastąpiła po wcześniejszym prawidłowym uruchomieniu i przejechaniu kilkunastu kilometrów, prawidłowym zatrzymaniu samochodu i chwilowym wyłączeniu silnika na prostej, równej drodze. Odpalił po popchnięniu może po 8-miu metrach z II-go biegu. Podejrzewam spalenie się jakiegoś bezpiecznika, (niby wszystkie dobre) odłączenie się jakiegoś kabla, (klemy na akumulatorze w porzadku) lub może jakaś inna przyczyna wymagająca niestety naprawy w autoryzowanej stacji. Obawiam się wymiany rozrusznika, mimo że być może nie ma takiej potrzeby (autoryzowana stacja - bo przecież klient i tak się nie zna) albo demolki pół samochodu ( zanim "garażowy majster" znajdzie usterkę). Może ktoś z Państwa miał podobny problem i podpowie, co dalej. Dziękuję za pomoc.
  • #2
    RafalGT2
    Level 24  
    Widzę kolego ze twoja wiedza na temat mechaniki jest znikoma. Jeśli ten twój dzwięk jest rzeczywiście hałasem podobnym do nie zazebiającego trybu a auto na pych odpali to do roboty bedzie rozrusznik prawdopodobnie bendix lub automat każdy normalny mechanik powinien od razu poznać czy to rozrusznik czy nie. Pozdrawiam
  • #3
    Makary48
    Level 9  
    Sympatyczny kolego RafalGT2, dzięki za podpowiedź i to co piszesz, to prawda, że moja wiedza z mechaniki, a także z elektroniki, jest praktyczne żadna. I dlatego zgłosiłem problem na Forum z nadzieją, że Ktoś z użytkowników Corolki, kto miał podobny problem, lub zna temat, zechce mi podpowiedzieć, co to za usterka, jaki był zakres naprawy, lub jak sobie z tym poradził. Jadąc do zakładu czy mechanika powinienem wiedzieć, co jest do naprawy, żeby mi
    "gościo" nie "wcisnął kitu". Stąd moje pytanie i odpowiedź, że prawdopodobnie to, albo tamto i że mechanik będzie wiedział, to mnie niestety nie ratuje. Musiabym mieć uczciwego, poleconego i sprawdzonego mechanika, do którego miałbym pełne zaufanie, a takiego niestety nie znam. Pozdrowienia.
  • #4
    RafalGT2
    Level 24  
    No wszystko wskazuje na rozrusznik. Zaprosił bym kolegę do naszego warsztatu no ale to 100 kilometrów to trochę daleko Pozdrawiam.
  • #5
    Pawel wawa
    VIP Meritorious for electroda.pl
    Z twojego opisu można wysnuć wnioski: Uszkodzony rozrusznik lub któryś przekaźnik terkocze. Tak pomóc nie damy rady.
  • #6
    Makary48
    Level 9  
    Witam i bardzo dziękuję za obie podpowiedzi. Powoli, bo powoli, ale coraz bardziej rozjaśnia mi się pod kapeluszem. Przepraszam, ale miałem przykre doświadczenie z autoryzowaną stacją i teraz mam uczulenie, a i corolcia ma już swoje latka mimo generalnie nienagannego stanu, nie musi być naprawiana w ekskluzywnych warunkach, bo gwarancja na mechanikę minęła. Jeśli to jakiś stycznik, mam nadzieję, że być może damy radę wymienić go w warunklach garażowych. Jeśli cały rozrusznik (spaliło się jakieś uzwojenie) to by pod maską śmierdziało ( tak myślę) a nie śmierdzi. Jęśli choćby tylko wymiana bendiksu, to w garażu chyba nie da rady. I jest nowy problem, laweta czy ryzykować i jeszcze raz odpalić na pych? Obawiam się, że może co się pochrzanić w rozrządzie albo i co gorszego. Raz się udało i chyba nic złego się nie stało, bo żadnych niepokojących odgłosów nie było. Ale czy zniesie to jeszcze raz? Co na to np: komputer pokładowy? Czy nie zgłupieje, a to następny wydatek i obciach w autoryzowanej stacji, bo wtedy niestety, będę musiał do nich wrócić. Tyko głowa od tego boli. Aż łza się w oku kręci za kaszlakiem. Można go było odpalić kijem od szczotki i na wszelki wypadek leżał w bagażniku. Pozdrowienia.
  • #7
    RafalGT2
    Level 24  
    Kolego czy by śmierdziało to nie koniecznie w rozrusznikach najcześciej kończą się bendixy, tulejki, szczotki zwykle regenaracja pomaga i po kłopocie. Sterownik silnika po odpaleniu na pych nie zostanie uszkodzony. Niby się nie zaleca ale znam ludzi którzy to praktykują i nie mieli problemu. Na odległość nie pomożemy niestety. Co do przekaźnika to wątpię w to żeby była to jego wina. Przecież na rozrusznik idzie bezpośrednio napięcie nie przez przekaźnik. Wiec kolego wizyta u mechanika jest konieczna bo widząc twoja wiedzę wiele nie zdziałasz, i pamiętaj nie zawsze spalone uzwojenie czy coś innego musi śmierdzieć a nawet nie zawsze jest widoczne nawet po rozebraniu trzeba mierzyć i sprawdzać.
  • #8
    Makary48
    Level 9  
    Wielkie, Wielkie dzięki za dotychczasową pomoc. Po niedzieli wrócę do tematu. Z dobrym znajomym (pasjonat starych motocykli i samochodów, miesiącami siedzi nad nimi w garażu i przywraca do dawnej świetności) na kanale z instrukcją w ręku przejrzymy wszystko po kolei. W ostateczności wymontujemy rozrusznik (nie jest taki ciężki) i jak nie znajdę w Lublinie sensownego zakładu pod tytułem "regeneracja rozruszników" wezmę go pod pachę i przywiozę do regeneracji. Busiki latają, a 100 km, to nie jest aż tak daleko. Jeszcze raz wielkie dzięki i pozdrawiam. I jeszcze jedno (zaczynam być upierdliwy, przepraszam) intryguje mnie to terkotanie. Zięciowi padł rozrusznik - stojan do przewinięcia - to po przekręceniu kluczyka na "start" (też corolla) było tylko pyk i cisza. Może było tam coś więcej. Ma starość się uczę :-D Pozdrowienia.
  • #9
    RafalGT2
    Level 24  
    OK to czekamy na efekty. Ale rozrusznik może psuć sie na wiele sposobów i mogą być różne objawy :)
  • #10
    Makary48
    Level 9  
    Zgodnie z poradnikiem Toyota Corolla 2002 to 2007 Petrol & Diesel Owners Workshop Manual (niestety nie ma polskiego tłumaczenia - dobrze, że nie po japońsku) sprawdzamy po kolei bezpieczniki, przewody, (zamocowania, czy suche) zamocowanie klem na akumulatorze - OK. "Start" - nadal terkocze, lampka nad głową lekko przygasa. Po doładowaniu akumulatora na full - "Start" - nadal terkocze, lampka nad głową przygasa jak poprzednio. W czasie ładowania, z jednej celi "wygotowało się" trochę elektrolitu, co zbagatelizowaliśmy. Nie mamy przewodów rozruchowych. Montujemy akumulator z innego samochodu - 12 V. Kluczyk w pozycję "Start" - silnik "zagadał" jak za dobrych czasów. Diagnostyka - zwarcie "oberwanie" w jednej celi akumulatora - akumulator do wymiany. W spoczynku miał nieco poniżej 12 V, a w chwili "startu" 5,5 V. Gęstość elektrolitu w uszkodzonej celi grubo poniżej normy, w pozostałych celach w normie. Za zainteresowanie tematem i podpowiedzi, chętnie przekazałbym jakieś punkty RafalGT2 i Pawel wawa, ale nie wiem czemu system mi nie pozwala z komunikatem, że jestem tu nowy. Na razie Wielkie Dzięki. Zamykam temat.