Tommy82 wrote: Z serii bogowie marketingu to koło mojego liceum był szyld "obciąganie guzików".
ziemek56 wrote: Akurat to jest poprawna i fachowa nazwa. Chociaż seksownie brzmi ...
Jeszcze jedna z dróg bezpośrednio prowadzących do zubożenia języka.
Niedługo człowiek w ogóle nie będzie mógł określić jakiejkolwiek czynności tak, aby się to niewyżytym seksualnie nastolatkom "nie kojarzyło".
Ciężko walczyć ze skojarzeniami, więc raczej nie ma co liczyć, że z tego wyrosną.
Przykład z wczoraj:
Cukiernia, facet w wieku, na oko, dwudziestu pięciu - dwudziestu siedmiu lat kupuje drożdżówkę. Sprzedawczyni pyta, czy woli do ręki, czy zapakować?
Gostek, widząc, że reszta kolejki słyszała, znaczy: ma publikę, zaczyna się ślinić, robić dwuznaczne miny, pokazowe zdziwione wielkie oczy itp. Ogólem: się nakręca i widać, że czacha mu dymi od teraflopów i mipsów tudzież przerzucanych gigabajtów pamięci, aby jej coś szybko odparować.
Cokolwiek, byle wyjść na
macho, co to chętnie da, tylko ma problem, czy aby ona zdzierży.
Nie zdążył.
Kobieta niewzruszona, ale widać, że w pełni świadoma, co przed chwilą rzekła, patrzy na faceta z pobłażaniem i spokojnie mówi: - Panie, chodzi o ciasto, a Pan myślał, że co? Za złoty pięćdziesiąt? Za kogo Pan mnie ma?
Zgasł, "do ręki", "dziękuję", "do widenia" i tyle go widzieli.