ziemek56 wrote: A za bilety płacimy w kilometrach !!! Może o to chodzi.
O to chodzi, że chyba nigdy pociągiem nie jechałeś. Cena biletu nie zależy od kilometrów. Czy będziesz jechał z Gdańska do Krakowa, czy z Gdańska do Warszawy - cena zmienia się o całe 6zł!
ziemek56 wrote: Przepraszam, też mi smutno, ale niewiedza się domaga ...
Więc swoją niewiedzę zaspokajaj w informacji PKP, a nie zaśmiecasz poważny temat głupimi pytaniami!
kreslarz wrote: Czytając relacje świadków, reporterów i dziennikarzy nie usłyszałem (może przeoczyłem) dość istotnego pytania - czy któryś ze składów włączył hamowanie awaryjne przed zderzeniem? Przecież widząc światła pędzącego z przeciwka elektrowozu ręka sama włączy hamowanie. Może jest tak, że nie da się do ostatniej chwili odróżnić, czy jadący z przeciwka jest na moim, czy na sąsiednim torze? Jak ten problem wygląda?
Na TVP wypowiadał się jakiś specjalista - mówił, że maszyniści w nocy widzą, że jadą obok siebie, praktycznie dopiero jak się mijają. Co innego w dzień, w dzień przy normalnej pogodzie by zauważyli.
konstronic wrote: Wystarczyło mieć komunikację z GPS który by kontrolował na którym torze jedzie pociąg i dawał komunikat o kolizji.
Tak, bo na pewno GPS by rozpoznał różnicę rzędu półtora metra. Zapewne tak, ale w momencie gdy byłoby już za późno na jakąkolwiek reakcję, a co dopiero na dzwonienie...
konstronic wrote: Maszynista powinien w momencie jazdy nie właściwym torem zadzwonić i upewnić się czy dobrze jedzie, przecie nie pierwszy raz jechał więc powinien to wiedzieć.
A jakby w momencie dzwonienia, pociąg z naprzeciwka w niego przyładował czołowo? Co by to zmieniło? Pewnie zaraz powiesz, że powinien zadzwonić zanim zmieni tor...
A jakby się dowiedział przez telefon, że niewłaściwym torem jedzie, to co? Miałby włączyć wsteczny i grzecznie zwolnić tor?
Przestańcie (niektórzy) wymyślać bajki!