Takich mitów jest od groma nawet na wikipedii piszą:
Quote:
Mity dotyczące kampanii wrześniowej
Wokół wydarzeń kampanii wrześniowej przez szereg lat narosło wiele mitów, wynikających po części z zafałszowań wojennej propagandy nazistowskiej oraz powojennej propagandy komunistycznej okresu PRL, jak również braku rzetelności części polskich i zagranicznych historyków:
Wojsko Polskie było tak zacofane iż atakowało czołgi niemieckie przy użyciu kawalerii – nieprawdziwe stwierdzenia o atakowaniu przez polską kawalerię niemieckich czołgów podtrzymywała przez okres II wojny światowej propaganda niemiecka, rozpowszechniając specjalnie nakręcony w tym celu film propagandowy Kampfgeschwader Lützow z 1941. W Polsce, po zakończonej II wojnie światowej mit ten został podchwycony przez komunistów – w 1959 na użytek propagandy PRL nakręcono film "Lotna" w reżyserii Andrzeja Wajdy, przedstawiający nigdy[111] niemający miejsca atak polskiej kawalerii na niemieckie wojska pancerne. Polska wykorzystywała militarnie 11 brygad kawaleryjskich w czasie kampanii wrześniowej, według ówczesnej polskiej doktryny wojennej podkreślała rolę tych formacji jako jednostek elitarnych (związane to było głównie z tradycją polskiego oręża), jednak zarówno armia niemiecka, jak i sowiecka, również intensywnie użytkowała kawalerię do tego typu zadań. Polska kawaleria (wyposażona wówczas w nowoczesne karabiny przeciwpancerne "UR" i lekką artylerię, np. armata przeciwpancerna Bofors 37 mm) nigdy nie zaatakowała bezpośrednio szarżą kawaleryjską czołgów niemieckich, lub okopanych stanowisk piechoty i artylerii wroga, ponieważ w większości wypadków działała jako tzw. mobilna piechota (podobnie jak dragoni) i oddziały rozpoznania, bezpośrednia szarża kawaleryjska była stosowana tylko wobec przemieszczającej się, nieokopanej i nieosłoniętej piechoty nieprzyjaciela. (Taktyka obejścia oddziałów nieprzyjaciela zamiast frontalnego ataku zastosowana była m.in. w bitwie pod Krojantami[112][113][114]).
Polskie Lotnictwo Wojskowe zostało zniszczone na ziemi w pierwszych dniach wojny – w rzeczywistości, choć liczebnie nie dorównywało siłom niemieckim, polskie lotnictwo nie zostało zniszczone na lotniskach naziemnych ponieważ zostało ewakuowane na niewielkie zamaskowane lotniska w głębi kraju tuż przed wybuchem wojny. Jedynie samoloty treningowe i pomocnicze zostały zniszczone na samym początku działań wojennych. Polskie lotnictwo pozostawało aktywne w walce powietrznej przez pierwsze 2 tygodnie kampanii wrześniowej 1939 roku. Po zakończeniu kampanii wrześniowej wielu utalentowanych pilotów polskich przedostało się do Wielkiej Brytanii i Francji gdzie walczyło z samolotami wroga. Polscy piloci w brytyjskich Królewskich Siłach Powietrznych walczyli m.in. w bitwie o Anglię, gdzie byli średnio najbardziej skutecznymi w zestrzeliwaniu niemieckich samolotów[potrzebne źródło].
Polska nie wykazała znaczącego oporu i szybko poddała się – w rzeczywistości Wojsko Polskie rozmiarem i intensywnością oporu spowodowało iż Niemcy ponieśli w Polsce znaczące straty, w szczególności w pojazdach wojskowych różnego typu i samolotach. Armia niemiecka straciła ok. 1 000[115] czołgów i samochodów pancernych (ok. 30% stanu), wg Rajmunda Szubańskiego w Początek pancernego szlaku straty wyniosły 675 czołgów i 319 samochodów pancernych z czego zniszczonych zostało 217 czołgów (reszta wymagała remontów), 370[115] dział i moździerzy, ponad 10 000[115] pojazdów mechanicznych (w tym ok. 6000 samochodów oraz 5500 motocykli[42]). Lotnictwo niemieckie według Garlickiego straciło ponad 700[115] samolotów (ok. 32% użytych w agresji na Polskę w 1939), 45 000 żołnierzy niemieckich zostało zabitych lub rannych – Hitler osobiście przyznał iż piechota niemiecka w Polsce: "nie spełniła pokładanych w niej nadziei"[42]. Zużycie niemieckiego sprzętu wojskowego osiągnęło stopień, przy którym dalsze jego użytkowanie wymagało generalnego remontu[102], a intensywność walk spowodowała, iż niemieckim siłom lądowym i powietrznym pozostało zapasów amunicji na ok. 2 tygodnie walki[102]. Pod względem długości, kampania wrześniowa trwała zaledwie tydzień krócej niż bitwa o Francję w 1940, mimo iż wojska koalicji francusko-angielskiej były znacznie bardziej, niż Wojsko Polskie, zbliżone liczebnością w sprzęcie i ludziach do wojsk niemieckich. Stosunkowo wysokie straty niemieckie w kampanii wrześniowej w Polsce, były jedną z głównych przyczyn[115] opóźnienia ofensywy na froncie zachodnim, ponieważ uzupełnienie strat w wyposażeniu wymagało kilku miesięcy pracy fabryk wojskowych – dzięki temu państwa zachodnie, a w szczególności Wielka Brytania[115], zyskały niezbędny czas do rozbudowy swojego przemysłu zbrojeniowego[115].
Armia niemiecka osiągnęła zwycięstwo w Polsce dzięki strategii tzw. wojny błyskawicznej (niem. Blitzkrieg) – Niemcy tylko częściowo zawdzięczali wygraną w kampanii wrześniowej koncepcji Blitzkriegu, nieoczekiwanie silny opór oddziałów Wojska Polskiego zmusił dowództwo niemieckie do dwukrotnej korekty planów operacji wojskowej w Polsce tzw. "Planu Białego" (niem. Fall Weiss) i porzucenia koncepcji Blitzkriegu 12 września 1939[potrzebne źródło]. Dalsze działania prowadzone były metodami klasycznymi, których sukces w istotnym stopniu został wzmocniony agresją sowiecką 17 września 1939. Niemcy od początku konfliktu dysponowały przewagą pod wieloma względami, najważniejsze z nich to znacząca dysproporcja materiałowa i wojskowa, opóźnienie i niedokończenie mobilizacji Wojska Polskiego na skutek sprzeciwu Anglii i Francji, fakt zdecydowanie niekorzystnego położenia strategicznego sił polskich jeszcze przed rozpoczęciem walk (oskrzydlenie ze strony południowej od Słowacji i północnej od Prus Wschodnich), oraz możliwość dotarcia lotnictwa niemieckiego do praktycznie każdego punktu w głębi zaatakowanej Polski.