Witam serdecznie grono.
Otóż jeżdżę samochodem ciężarowym, spędzam w nim 28 dni w miesiącu, używam więc i laptopa i i radia i parę rzeczy podpiętych do przetwornicy 230V dlatego prądu nieco szybko ubywa na postojach z akumulatorów, a i parę razy niedopilnowanie moje zmuszało mnie do chodzenia z kablami i proszenia się o prąd. O ile ktoś stoi obok i można się z nim porozumieć to problem jest jedynie wdzięcznościowy, jednak stojąc w dziczy w krajach komunistycznych problem rozładowanych akumulatorów wymaga większego wysiłku aby sobie z nim poradzić.
W zestawie posiadam 4 sztuki akumulatorów rozruchowych 12V 225Ah, połączonych po dwie pary na 24V.
"przepalanie" auta, tj. odpalenie go na 40 minut zużywa około 3 litrów paliwa co jest kosztem około 15-20zł skutkiem czego mogę sobie pozwolić tylko na obejrzenie 2 filmów, lub przespanie nocy z włączonym ogrzewaniem postojowym.
Skoro 4 akumulatory rozruchowe to za mało (trakcyjne są za ciężkie do montowania w samochodzie, a małe lekkie 'trojany' z wózków inwalidzkich mają też po 200Ah pojemności) pomyślałem, aby wyposażyć się w osobistego 'kolegę', którego woziłbym w schowku awaryjnie.
Jako że jestem zielony jak trawa w tej dziedzinie, prosiłbym o wskazówki, porady albo opinie czy to możliwe co chcę zrobić, a chcę:
- kupić za 90zł nowy alternator do osobówki (do Fiata Punto, Doblo)
- dospawać mu korbkę do koła napędzającego rotor (?) tak aby móc go napędzać ręcznie
- awaryjnie podpinać go pod akumulatory i kręcąc nim doładować je (dodam, że tylko tyle aby ruszyły rozrusznikiem auta kiedy padną totalnie).
Nie wiem jednak, czy to zda egzamin. Czy taki alternator kręcąc ręcznie (co chyba wysiłku wiele nie wymaga) będzie potrzebował przekładni aby obroty były znacznie większe niż te jakie wytworzą moje mięśnie ramienia?
Czy podłączając alternator dający napięcie 13-14V do jednego z akumulatorów 12V-oltowych będzie skuteczne czy lepiej zaopatrzyć się w 'pośrednika' czyli między taki alternator, a akumulator zainstalować małą przetwornicę 12/24V aby podpiąć bezpośrednio pod wszystkie akumulatory?
W internecie nie spotkałem się jeszcze z takim rozwiązaniem problemu awaryjnego ładowania akumulatorów, a że laikiem jestem w sprawach elektroniki więc pomysł mój może okazać się totalną porażką czego nie ukrywam, że się spodziewam.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Otóż jeżdżę samochodem ciężarowym, spędzam w nim 28 dni w miesiącu, używam więc i laptopa i i radia i parę rzeczy podpiętych do przetwornicy 230V dlatego prądu nieco szybko ubywa na postojach z akumulatorów, a i parę razy niedopilnowanie moje zmuszało mnie do chodzenia z kablami i proszenia się o prąd. O ile ktoś stoi obok i można się z nim porozumieć to problem jest jedynie wdzięcznościowy, jednak stojąc w dziczy w krajach komunistycznych problem rozładowanych akumulatorów wymaga większego wysiłku aby sobie z nim poradzić.
W zestawie posiadam 4 sztuki akumulatorów rozruchowych 12V 225Ah, połączonych po dwie pary na 24V.
"przepalanie" auta, tj. odpalenie go na 40 minut zużywa około 3 litrów paliwa co jest kosztem około 15-20zł skutkiem czego mogę sobie pozwolić tylko na obejrzenie 2 filmów, lub przespanie nocy z włączonym ogrzewaniem postojowym.
Skoro 4 akumulatory rozruchowe to za mało (trakcyjne są za ciężkie do montowania w samochodzie, a małe lekkie 'trojany' z wózków inwalidzkich mają też po 200Ah pojemności) pomyślałem, aby wyposażyć się w osobistego 'kolegę', którego woziłbym w schowku awaryjnie.
Jako że jestem zielony jak trawa w tej dziedzinie, prosiłbym o wskazówki, porady albo opinie czy to możliwe co chcę zrobić, a chcę:
- kupić za 90zł nowy alternator do osobówki (do Fiata Punto, Doblo)
- dospawać mu korbkę do koła napędzającego rotor (?) tak aby móc go napędzać ręcznie
- awaryjnie podpinać go pod akumulatory i kręcąc nim doładować je (dodam, że tylko tyle aby ruszyły rozrusznikiem auta kiedy padną totalnie).
Nie wiem jednak, czy to zda egzamin. Czy taki alternator kręcąc ręcznie (co chyba wysiłku wiele nie wymaga) będzie potrzebował przekładni aby obroty były znacznie większe niż te jakie wytworzą moje mięśnie ramienia?
Czy podłączając alternator dający napięcie 13-14V do jednego z akumulatorów 12V-oltowych będzie skuteczne czy lepiej zaopatrzyć się w 'pośrednika' czyli między taki alternator, a akumulator zainstalować małą przetwornicę 12/24V aby podpiąć bezpośrednio pod wszystkie akumulatory?
W internecie nie spotkałem się jeszcze z takim rozwiązaniem problemu awaryjnego ładowania akumulatorów, a że laikiem jestem w sprawach elektroniki więc pomysł mój może okazać się totalną porażką czego nie ukrywam, że się spodziewam.
Pozdrawiam Was serdecznie.