
Witam.
Przedstawiam szanownemu Forum konstrukcję, którą niedawno popełniłem.
Pomysł na takie urządzenie wykiełkował, gdy wpadł mi w ręce duży transformator bezpieczeństwa i po kilku próbach okazało się, że po dowinięciu kilku zwojów na uzwojenie pierwotne będzie się doskonale nadawał na prostownik rozruchowy. A że w rupieciach od dawna leżały i kurzyły się porządne diody prostownicze z radiatorami, decyzja mogła być tylko jedna. O przydatności takiego sprzętu chyba nikogo nie muszę przekonywać, a jeśli chodzi o ceny fabrycznych prostowników - cóż, nie jest to sprzęt w zasięgu zwykłego majsterkowicza.
Natchnieniem i w pewnym sensie wzorem był polski prostownik rozruchowy ZTR-120.
Założenia konstrukcji:
1. Napięcia 12 i 24V
2. Zabezpieczenia - nadnapięciowe (zapobieganie przeładowaniu), podnapięciowe (podłączenie akumulatora o niewłaściwym napięciu), nadprądowe (zabezpieczenie przed zwarciem), polaryzacja zacisków (odwrotne podłączenie zacisków)
3. Możliwość ładowania automatycznego i ręcznego (ładowanie szybkie)
4. Rozruch załączany oddzielnie, działający automatycznie
Budowa:
Całość składa się z:
1. Bloku zasilającego - transformator + mostek prostowniczy
2. Bloku sterującego i kontrolnego - płytka przekaźników i zasilacza, moduł sterujący bazujący na mikrokontrolerze ATMega 88, wskaźnik wielofunkcyjny (przerobiony mikrowoltomierz z przełącznikiem i dzielnikami na potencjometrach wieloobrotowych)
3. Styczników mocy (przekaźniki rozrusznika od ciężarówek)
4. Bocznika pomiarowego (konstrukcja własna z drutu ze stali nierdzewnej)
5. Tablicy sterowniczej (włącznik i jednocześnie przełącznik napięcia, przełącznik zakresów, przyciski "Rozruch" i "Praca ręczna", kontrolki)
Działanie:
Po załączeniu prostownika do sieci i wybraniu jednocześnie napięcia ładowania na wyświetlaczu pojawia się komunikat "Podłącz akumulator". Podłączamy krokodyle do klem akumulatora, sterownik sprawdza poprawność podłączenia i jeśli wszystko jest w porządku, załącza odpowiedni dla danego napięcia stycznik mocy. W przypadku wykrycia nieprawidłowości (brak lub za niskie napięcie, zbyt wysokie napięcie, brak lub zbyt wysoki prąd ładowania) prostownik jest wyłączany i wyświetlany jest odpowiedni komunikat.
Domyślnie uruchamia się ładowanie automatyczne (ładowanie trwające ok. 10 godzin, okresy ładowania na przemian z okresami odgazowania załączane po przekroczeniu odpowiedniego napięcia), można przełączyć je na tryb ładowania ręcznego lub rozruchu odpowiednim przyciskiem.
Podgląd parametrów ładowania jest dostępny zarówno na wyświetlaczu, jak i na wskaźniku wielofunkcyjnym. Przełączanie zakresów na wskaźniku odbywa się za pomocą przełącznika obrotowego (Wolty - zakres do 28V, Ampery - 28A i 110A).
Całkowity kosztorys jest trudny do oszacowania, najwięcej wydać trzeba było na styczniki - koszt ok. 80 zł sztuka, przewody też nie były tanie - 16 mm2 ok. 20 zł za metr, elektronika nie przekroczyła 150 zł, obudowa z walającego się złomu, transformator dostałem w rozliczeniu za wykonanie prostownika znajomemu, inne części miałem ze starych zapasów.
Schematy:


Zdjęcia:










Dodam tylko, że z perspektywy czasu myślę, że gdybym konstruował taki drugi egzemplarz, uprościłbym sterowanie - nie dodawał wyświetlacza, a zamiast niego dodałbym odpowiednio opisane kontrolki. Rozwiązanie łatwiejsze, szczególnie dla obsługi

Cool? Ranking DIY