Temat ogólny, bo i ogólny problem.
Samochód, jak w temacie, HDI 110 KM z FAP, VI.2006r, nie daje się namówić do jeżdżenia, chla rope jak głupi i jest tak wołowaty, że urywa głowę. Dane wyjściowe do rozwiązania problemu:
1. - Przebieg ok. 120.000 km, choć na liczniku 92.000.
2. - Sprawdziłem wszystko na 2 niezależnych komputerach diagnostycznych, łącznie z ciśnieniem doładowania świeżo regenerowanej (!) turbosprężarki (na do widzenia, tuż przed sprzedażą wymienił ją poprzedni właściciel). Turbo sprawdzone w trakcie jazdy, pod obciążeniem. W komputerach wszystko gra, żadnych błędów ani uszkodzonych urządzeń. Parametry, jak w książce serwisowej albo lepsze.
3. - Nowy rozrząd, paski filtry, olej z najwyższej półki i wszystko co trzeba.
4. - Wymianione paliwo, nowe tankowane na BP.
5. Podano dodatek podnoszący wartość cetanów.
6. Podano dodatek do paliwa czyszczący wtryski.
7. Mimo, że wołowaty, nie wchodzi w tryb awaryjny.
8. Filtr FAP czysty, płyn do FAP - prawie cały zbiornik.
9. Zamontowałem diodę sygnalizującą działanie FAP spod ogrzewania lusterek. Dioda działa, raz włączyła się raz na ok. 10 km, od tej pory przejechane ok. 700 km i nic się nie dzieje, dopalanie FAP się jeszcze ponownie nie włączyło.
10. Na zimnym silniku, chwilowe zużycie paliwa skacze do 16 - 17 i więcej litrów.
11. Średnie zużycie paliwa (50% w mieście) w granicach 7,8 l/100 km, mimo, że bez klimy i przy bardzo spokojnej jeździe.
12. Na trasie, na ciepłym silniku, gdy go przyciśniesz, chwilowe skacze do 14 - 15 l/100 km a mimo tego wół jak nie wiem co. Aby go rozpędzić musiśz wbić 3-kę a w mieście nawet 2-kę.
13. Stan oleju - bez zmian, nic nie ubywa ani nie przybywa.
14. Zero wycieków czegokolwiek.
15. Pali na tyk, niezależnie, czy rano zimny, czy rozgrzany jak piec.
16. Czasmi lubi zgasnąć, gdy zimny i nie dam mu odpowiednich obrotów.
Auto kupiłem niedawno od faceta, który nie mógł się nachwalić jak mało pali to bydle. Jak kupiłem i jechałem do domu wydawało mi się, że nie kłamał. Auto było żwawe i zbierało się jak smok.- Jeździłem wcześniej też XP HDI 2,00, 90 KM, więc miałem porównanie.
Przejechałem ok. 500 km i wywaliłem z niego wszystko co mi się nie spodobało: rozrząd z pompą wodną, paski, filtry, płyn w układzie chłodzenia itd. a do tego kompletne sprzęgło z dwumasem i wykonane uszczelnienie wtryskiwaczy - podkładki miedziane, bo na 2-ch wtryskach leciutko przeciekało i silnik śmierdział). Tuż po naprawie stwierdziłem: jest dobrze, wszystko zrobione auto jeździ lekko, cichutko, jak nowe, wyposażenie full-wypas będzie z niego radość.
Po kilkuset kilometrach zaczęło się... Nie chce jeździć i już, bydle leniwe jest i nic nie jest tego w stanie zmienić.
Czsami zauważam, że zaczyna trochę lepiej jeździć, np. jak po upałach nastały chłodniejsze dni i dostał nowe paliwo, ale po paru dniach znowu wół. Auto oglądało już 3 niezłych mechaników. Dwóch rozkłada ręce, jeden twierdzi, że to wtryski - prawdopodobnie dlatego, że kupił właśnie komplet aparatury do diagnozy i regeneracji tego fajansu.
Co o tym myślicie, bo mnie opadają ręce. Miał już ktoś kiedyś taki problem?