Witam!
Na co dzień jestem biernym obserwatorem forum, lecz tym razem postanowiłem zwrócić się z prośbą o pomoc. Wykonałem gitarowy wzmacniacz lampowy, którego zdjęcia zamieszczam poniżej, aby nie było przypuszczeń że został on wykonany amatorską wersją metody "point to point". Wzmacniacz posiada ledwo słyszalny przydźwięk sieciowy, lecz jest to kwestia transformatora oraz prawdopodobnie nie skręconych kabli od żarzenia. Układ bazuje na schemacie wzmacniacza Hiwatt DR103. Schematu nie zamieszczam, gdyż przypuszczam że nie będzie takiej konieczności. Mój problem wygląda następująco: wzmacniacz posiada na moje ucho za dużo wysokich tonów - moim zdaniem "gubi" gdzieś pasmo w okolicach od 600Hz do 3kHz. Pojawia się pytanie - czy może problem tkwi w impedancji wejściowej wzmacniacza? Dodam, że do wzmacniacza podłączam gitarę z aktywnymi przetwornikami firmy EMG o znacznie mniejszej impedancji (względem pasywnych) w okolicach 10 kOhm i większym sygnale wyjściowym o napięciu około 1,5 V. Wykluczam niepoprawne działanie stopnia biernej korekcji barwy dźwięku - układ na pewno działa dobrze. Eksperymentując z czułością na wejściu, aby zmniejszyć sygnał zastosowałem (stosowany we wszystkich praktycznie konstrukcjach lampowych różnych marek) dzielnik napięcia. Sygnał wtedy był idealny - był znacznie mniej "ostry", stał się "pełny" i łagodny, co sprawiało, że grało się łatwiej i przyjemniej - stąd wnioskuję, że korektor jest ok. Wtedy jednak, kiedy sygnał podzieliłem "na pół" takimi samymi wartościami rezystorów, na stopniu wejściowym pojawił się przydźwięk zupełnie nie związany z wzmacnianymi szumami przetwornika oraz złym ekranowaniem kabla, który jest bardzo dobrej jakości. Kombinowałem początkowo z dodaniem kondensatora szeregowo na wejście o wartości 47 nF, gdyż myślałem o jakimś prądzie stałym, gdyż szum jest regularny i jest wzmacniany przez wzmacniacz, w przeciwieństwie do przydźwięku z sieci, który po prostu "jest" na takim samym, ledwo słyszalnym poziomie. Co może być przyczyną pojawienia się przydźwięku przy zastosowaniu dzielnika oraz co sprawia, że sygnał okrojony o połowę jest bogatszy o częstotliwości które sprawiają, że wzmacniacz wtedy "gra jak powinien"? Wejście wzmacniacza w wersji oryginalnej wygląda następująco: wzmacniacz ma dwa kanały - normalny i tzw "brillant". Korzystam z wersji wejścia, w którym oba kanały są połączone a natężenie ich reguluję poprzez potencjometry miksujące sygnały z obu kanałów. Sygnał z jack'a rozdziela się, a następnie dwie identyczne gałęzie (w których znajduje się rezystor o wartości 1 MOhm połączony z masą, a za nim w szeregu kolejny o wartości 68 kOhm) wędrują na siatki pierwszej lampy przedwzmacniacza (podwójna trioda ECC83).
Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam, Krzysiek
Na co dzień jestem biernym obserwatorem forum, lecz tym razem postanowiłem zwrócić się z prośbą o pomoc. Wykonałem gitarowy wzmacniacz lampowy, którego zdjęcia zamieszczam poniżej, aby nie było przypuszczeń że został on wykonany amatorską wersją metody "point to point". Wzmacniacz posiada ledwo słyszalny przydźwięk sieciowy, lecz jest to kwestia transformatora oraz prawdopodobnie nie skręconych kabli od żarzenia. Układ bazuje na schemacie wzmacniacza Hiwatt DR103. Schematu nie zamieszczam, gdyż przypuszczam że nie będzie takiej konieczności. Mój problem wygląda następująco: wzmacniacz posiada na moje ucho za dużo wysokich tonów - moim zdaniem "gubi" gdzieś pasmo w okolicach od 600Hz do 3kHz. Pojawia się pytanie - czy może problem tkwi w impedancji wejściowej wzmacniacza? Dodam, że do wzmacniacza podłączam gitarę z aktywnymi przetwornikami firmy EMG o znacznie mniejszej impedancji (względem pasywnych) w okolicach 10 kOhm i większym sygnale wyjściowym o napięciu około 1,5 V. Wykluczam niepoprawne działanie stopnia biernej korekcji barwy dźwięku - układ na pewno działa dobrze. Eksperymentując z czułością na wejściu, aby zmniejszyć sygnał zastosowałem (stosowany we wszystkich praktycznie konstrukcjach lampowych różnych marek) dzielnik napięcia. Sygnał wtedy był idealny - był znacznie mniej "ostry", stał się "pełny" i łagodny, co sprawiało, że grało się łatwiej i przyjemniej - stąd wnioskuję, że korektor jest ok. Wtedy jednak, kiedy sygnał podzieliłem "na pół" takimi samymi wartościami rezystorów, na stopniu wejściowym pojawił się przydźwięk zupełnie nie związany z wzmacnianymi szumami przetwornika oraz złym ekranowaniem kabla, który jest bardzo dobrej jakości. Kombinowałem początkowo z dodaniem kondensatora szeregowo na wejście o wartości 47 nF, gdyż myślałem o jakimś prądzie stałym, gdyż szum jest regularny i jest wzmacniany przez wzmacniacz, w przeciwieństwie do przydźwięku z sieci, który po prostu "jest" na takim samym, ledwo słyszalnym poziomie. Co może być przyczyną pojawienia się przydźwięku przy zastosowaniu dzielnika oraz co sprawia, że sygnał okrojony o połowę jest bogatszy o częstotliwości które sprawiają, że wzmacniacz wtedy "gra jak powinien"? Wejście wzmacniacza w wersji oryginalnej wygląda następująco: wzmacniacz ma dwa kanały - normalny i tzw "brillant". Korzystam z wersji wejścia, w którym oba kanały są połączone a natężenie ich reguluję poprzez potencjometry miksujące sygnały z obu kanałów. Sygnał z jack'a rozdziela się, a następnie dwie identyczne gałęzie (w których znajduje się rezystor o wartości 1 MOhm połączony z masą, a za nim w szeregu kolejny o wartości 68 kOhm) wędrują na siatki pierwszej lampy przedwzmacniacza (podwójna trioda ECC83).


Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam, Krzysiek