Witam serdecznie wszystkich forumowiczów !!!
Mam następujący problem. Wziąłem na doładowania w Plusie telefon Samsung Galaxy mini 2 (24 doładowania po 50 zł) w kwietniu br. i na początku sierpnia zaczęły się problemy. A właściwie zaczęło się od tego, że byłem pod namiotami z kumplami i telefon został na dworze na całą noc. Noc była zimna +/- 8 stopni. Po przebudzeniu telefon działał normalnie ale przez chwile. Zaraz przed południem temperatura powietrze podskoczyła do ok. 27 stopni, świeciło słońce itp. Na telefon padały promienie słonecznie i on tego czasu dotyk działał tylko w połowie. Po przyjeździe do domu telefon nie ładował oraz po kilku wyciągnięć baterii ekran świecił się na biało a telefon ciągle wibrował. Oddałem do autoryzowanego serwisu gdzie stwierdzili ingerencję cieczy i odmówili naprawy sprzętu w ramach gwarancji do tego ANULOWALI GWARANCJĘ (przepadło 20 m-cy gwarancji) I moje pytanie tu brzmi czy możliwe, że przy pozostawieniu telefonu na noc przy 8stopniowej temperaturze a później na 27 stopniowej mogło uszkodzić telefon ? Czytałem na różnych forach, że przy tak niskiej temp. w środku telefonu mogła pojawić się zawilgocenie które przy ociepleniu przeistoczyło się w parę i uszkodziło elementy płyty głównej. Serwis napisał, że zalana została cała płyta główna ale na zdjęciach w sieci są zaznaczone tylko 2 elementy koło karty sim i aparatu. I czy drogi byłby koszt naprawy takiego czegoś ? W ogóle opłaca się naprawiać ? I czy serwis miał prawo anulować resztę gwarancji ? Do tego chciałem powiedzieć jeszcze, że konsultant w plusie źle przyjął reklamacje bo napisał: Ekran blokuje się, problem z akumulatorem. A w rzeczywistości było tak jak pisałem wyżej czyli ekran dotykowy nie działał w połowie po czym przestał ładować i ekran świecił na biało oraz wibrował... Do tego żaden z zamieszczonych papierków lakmusowych na płycie głównej i na baterii nie zmienił zabarwienia.
Mam następujący problem. Wziąłem na doładowania w Plusie telefon Samsung Galaxy mini 2 (24 doładowania po 50 zł) w kwietniu br. i na początku sierpnia zaczęły się problemy. A właściwie zaczęło się od tego, że byłem pod namiotami z kumplami i telefon został na dworze na całą noc. Noc była zimna +/- 8 stopni. Po przebudzeniu telefon działał normalnie ale przez chwile. Zaraz przed południem temperatura powietrze podskoczyła do ok. 27 stopni, świeciło słońce itp. Na telefon padały promienie słonecznie i on tego czasu dotyk działał tylko w połowie. Po przyjeździe do domu telefon nie ładował oraz po kilku wyciągnięć baterii ekran świecił się na biało a telefon ciągle wibrował. Oddałem do autoryzowanego serwisu gdzie stwierdzili ingerencję cieczy i odmówili naprawy sprzętu w ramach gwarancji do tego ANULOWALI GWARANCJĘ (przepadło 20 m-cy gwarancji) I moje pytanie tu brzmi czy możliwe, że przy pozostawieniu telefonu na noc przy 8stopniowej temperaturze a później na 27 stopniowej mogło uszkodzić telefon ? Czytałem na różnych forach, że przy tak niskiej temp. w środku telefonu mogła pojawić się zawilgocenie które przy ociepleniu przeistoczyło się w parę i uszkodziło elementy płyty głównej. Serwis napisał, że zalana została cała płyta główna ale na zdjęciach w sieci są zaznaczone tylko 2 elementy koło karty sim i aparatu. I czy drogi byłby koszt naprawy takiego czegoś ? W ogóle opłaca się naprawiać ? I czy serwis miał prawo anulować resztę gwarancji ? Do tego chciałem powiedzieć jeszcze, że konsultant w plusie źle przyjął reklamacje bo napisał: Ekran blokuje się, problem z akumulatorem. A w rzeczywistości było tak jak pisałem wyżej czyli ekran dotykowy nie działał w połowie po czym przestał ładować i ekran świecił na biało oraz wibrował... Do tego żaden z zamieszczonych papierków lakmusowych na płycie głównej i na baterii nie zmienił zabarwienia.