Od jakiegoś czasu mój stary hydrofor coraz częściej pompuje wodę. Po przeczytaniu innych wątków na forum doszedłem do wniosku, że ciśnienie generuje w dużym stopniu woda, czyli należy dopompować powietrze do zbiornika. Jest to stary zbiornik, w którym nie potrafię namierzyć żadnego wentyla (pewnie nie ma też membrany, czyli powietrze razem z wodą).
Z innych wątków wynika, że powinien to być wentyl samochodowy, umieszczony gdzieś na ścianie zbiornika. Na ścianie znajduje się jedynie kranik odpływowy (gdzieś na środku wysokości) oraz stalowa przykrywka przykręcona nakrętką 30 mm.
Czy jedyną metodą na dopompowanie jest spuszczenie całej wody ze zbiornika i wpuszczenie przez korek 1 atmosfery?
Kolego sprawdź dokładnie pompę, w starych konstrukcjach był taki zaworek ale w pompach, nim regulowało się ile powietrza ma wprowadzać pompa do zbiornika razem z wodą, lub otwierało się go lekko co jakiś czas w celu uzupełnienia. Raczej w starych instalacjach nie dobijało się powietrza kompresorem.
Pamiętam stary system i tam był taki kranik przy pompie. Co jakiś czas trzeba było go odkręcić żeby pompa wodna pompowała wodę razem z powietrzem. Tylko trzeba uważać bo jak zbyt dużo się odkręciło kranik, to pompa się zapowietrzała.
Pompa pompuje wodę jak będzie w niej powietrze to nie napompuje. Myślę że nalezy spuścić wodę ze zbiornika tak aby tym kranikiem weszło powietrze do zbiornika i ta ilość powietrza powinna zrobić dostateczną poduszkę powietrza.
Na pompie musiałby być zawór zwrotny i pompa musiałaby wytworzyć podciśnienie aby zabrać powietrze. Inaczej to będzie wyrzucać wodę a nie zabierać powietrze.
Ostatecznie spuściłem całą wodę przez dolny odpływ, dorobiłem wężyk do kranika i napompowałem 1 atmosferę - działa jak trzeba.
Obejrzę jeszcze samą pompę i poszukam tego zaworka, bo niestety przy braku membrany przed dopompowaniem trzeba spuścić wodę ze zbiornika, co nie jest zbyt wygodne.
Dzięki za pomoc, temat do zamknięcia.
Takie postępowanie nie jest błędem, ale poduszka tak wytworzona jest ciut za mała i z czasem będzie się zmniejszać, najpierw rozpuści się w wodzie tlen i to dość szybko, czyli że poduszka straci jakie 1/3 objętości.
Dopompowywanie poza tym można realizować na bieżąco w systemie nienadzorowanym ¦-)
Wadą takiego z kolei rozwiązania jest uchodzenie nadmiaru powietrza (około szklanki powietrza przy każdym pompowaniu zbiornika) razem z wodą tuż przed włączeniem się pompy(zbiornik 300l, igła lekarska 0,5). Jeżeli nie mamy wrażliwych na takie zjawiska urządzeń, np. ogrzewaczy przepływowych (podobno są wrażliwe) to nie ma się czym przejmować, najwyżej pozbędziemy się osadu z rur i nowy nie będzie osiadał [¦-) Bluzgającego wodą z powietrzem kranu też raczej nie należy się obawiać, zauważymy najwyżej mocniejsze napowietrzenie w perlatorze.
Zjawiska takie można minimalizować stosując mniejszy przekrój igły lekarskiej np. 0,3 lub insulinówkę, ja stosuję do 0,5; przy większej średnicy pompa się zapowietrza.
Można też całkiem takie zjawisko wyeliminować stosując na rurze wychodzącej ze zbiornika nadwymiarowy (koniecznie) i to najlepiej o 2 rozmiary! trójnik z osadzonym w nim pionowym, ok. 0,5m odcinkiem rury nie podwymiarowej w stos. do trójnika(!) zakończonym na górze odpowietrznikiem.
Układ wygląda tak: na korku zalewowym pompy redukcja 5/4" na 3/4" mosiężna, w tę wkręcamy mosiężny nypel 3/4" i lutujemy koniecznie na fosfomiedź, gdyż ta nie jest potem porowata jak np. mosiądz potraktowany boraksowym topnikiem i pobieranie lewego powietrza jest wykluczone. Na nypel wkręcamy zawór zwrotny (bez zaworu urządzonko nie zadziała!!). W zawór zwrotny wkręcamy kranik od pralki, czyli taki 3/4" na 1/2" tutaj uwaga: trudno jest uszczelnić na gwincie takie połączenie dlatego zastosowałem toczony element pośredni z dwoma o-ringami, po jednym na gwint. Zastosowałem też kranik od spłuczki, czyli taki 1/2" na 1/2" bo łatwiej było element pośredni dorobić, wychodził mniejszy. teraz do wnętrza kranika, do dłuższej jego części, wkładamy wycięty z dętki samochodowej krążek gumy (tak w skrócie, bo krążek leży na o-ringu), w krążek wbijamy igłę lekarską(wcześniej skracamy ją do jakiego centymetra, żeby nie kolidowała z zaworem kulowym kranika. Skracamy szlifując na szlifierce, żeby nie zagnieść igły; ostrzymy igłę ponownie i do oryginalnego ostrzenia podobnie, i koniecznie udrażniamy). Teraz trzeba jakoś krążek gumy docisnąć od góry, i tu z pomocą przyszła mi rurka plastikowa od rolki papieru do drukarki fiskalnej, uciąłem równiutko!! 19mm i tę z kolei rurkę po włożeniu w kranik docisnąłem nakrętką od węża prysznicowego, ponieważ ten ma kołnierz do wewnątrz [¦-) Ale nie tak prędko! o nie! Była to już chyba 4 wersja hydrozaworokorkopompownik'a, i już wiedziałem, że do wnętrza igły pasjami włażą malutkie pajączki i nie mogą potem z niej wyjść, zatykając ją w ten sposób. Trzeba było pomyśleć o jakimś filtrze! Szkoda pajączków, duże wyrośnięte i włochate są fajniejsze. Filtr wyciąłem z maski ochronnej, i umieściłem w nakrętce z węża prysznicowego, akurat miała kanałek na końcu gwintu, to pozwoliło zamocować filterek o-ringiem. Włożyłem też do środka zaworka troszkę waty, dla pewności (nie zaszkodzi:). Dla pewności też zawiązuję całość szmatką i nakrywam konserwą, dla pewności i ochrony przed kurzem (ten widoczny na kraniku pochodzi z czasów drugiej wersji).
Po zalaniu pompy zawór zamykam na jakie 2 pompowania, potem otwieram.
Tutaj przyrząd zamontowany na trójniku (partyzantka mimo czwartej generacji):
Tutaj fotka "eksplodująca":
Naturalnie zamiast widocznej na zdjęciach siermięgi można zastosować toczony z mosiężnego 6-kąta "korek" zastępujący 3 elementy: korek zalewowy, zawór zwrotny (nierdzewna lub ceramiczna kulka na o-ringu podparta nierdzewną sprężynką) i gniazdo do wkręcania zaworka spłuczki, eliminujący dzięki o-ringom u podstawy gwintów konieczność stosowania pakuł (marzenie:) ale to stanowczo droższe rozwiązanie.