Witam wszystkich czytających.
Zachęcony testami agregatów znalezionymi w necie, zacząłem szukać inwerterowego agregatu prądotwórczego do zasilania awaryjnego mojego mieszkania. Po długich namysłach wybór padł na 3kW STANLEY SIG 3050 – oferowany w jednej z popularniejszych sieci marketów budowlanych.
Wygląda to tak:
Ze strony dystrybutora można się dowiedzieć tyle:
Nazwa produktu: Generator prądotwórczy SIG 3050 STANLEY
Moc prądnicy maksymalna: 3 kW
Moc prądnicy nominalna: 2,8 kW
Moc silnika 4,1 KM
Napięcie wytwarzane: 230 V AC
Częstotliwość: 50 Hz
Silnik: 4-suwowy, typ OHV chłodzony powietrzem
Pojemność silnika: 196 cm3
Rodzaj paliwa: benzyna bezołowiowa
Pojemność zbiornika: 14 l
Czas pracy na zbiorniku: 7,2 h
Czas pracy: 14 h
Rozruch: ręczny
Poziom hałasu: 96 dB
Stabilizacja napięcia: IVR
Zabezpiecznienie przeciążeniowe: tak
Zalecany olej: >0°C 15W40 / <0° C 5W30
Wyposażenie: 2 gniazda 230 V
Atuty użytkowe: 230V IVR
Porady: zawsze przed uruchomieniem kontroluj poziom oleju
Wymiary produktu: 52,5 x 48 x 55,5 cm
Waga: 164,5 kg
Gwarancja: 3 lata
Kod PKWiU: 31.10.31-13.90
Kod EAN: 3276004232342
Numer referencyjny: 44206330
Niestety sprzedawca nie chwali się w ogóle, że jest to agregat inwerterowy, ani nie informuje - czy nadaje się on do zasilania urządzeń elektronicznych.
Poprawiona przeze mnie w kilku punktach specyfikacja wygląda tak:
Nazwa produktu: Inwerterowy agregat prądotwórczy STANLEY SIG 3050
Moc prądnicy maksymalna 3 kW (przez 5-10 sekund)
Moc prądnicy nominalna: 2,8 kW (ciągle)
Moc silnika: 4,1 KM
Napięcie wytwarzane: 230 V AC (przemienne o przebiegu prostokątnym)
Częstotliwość: 50 Hz
Silnik: 4-suwowy, typ OHV chłodzony powietrzem
Pojemność silnika: 196 cm3
Rodzaj paliwa: benzyna bezołowiowa
Pojemność zbiornika: 14 l
Czas pracy na zbiorniku: 7,2 h
Czas pracy: 14 h
Rozruch: ręczny
Poziom hałasu: 96 dB
Stabilizacja napięcia: elektroniczna przetwornica inwerterowa
Zabezpieczenie przeciążeniowe: Elektroniczne
Zalecany olej: Tpowietrza>0°C 15W40 / Tpowietrza<0°C 5W30
Wyposażenie: 2 gniazda 230 V, kółka i uchwyty transportowe, klucz do przykręcania uchwytu transportowego, klucz do świec, wkrętak, bańka do nalewania oleju
Atuty użytkowe: funkcja automatycznej regulacji obrotów w zależności od obciążenia
Porady: zawsze przed uruchomieniem kontroluj poziom oleju
Wymiary produktu: 52,5 x 48 x 55,5 cm
Waga: 35 kg (suchy)
Gwarancja: 3 lata
Na stronie sklepu i wszystkich sprzedawców z Allegro, którzy skopiowali z niego specyfikację, widnieje informacja, że urządzenie waży 164 kg! Według mojej wagi, tylko 35.
Ponieważ ja nie znalazłem w sieci żadnych wiarygodnych informacji o możliwościach tego urządzenia, a jego cena wydała mi się atrakcyjna - postanowiłem zaryzykować.
Właśnie jestem świeżo po testach, których wynikami postanowiłem się z Wami podzielić. Może dzięki temu następni chętni dokonają wyboru bardziej świadomie niż ja.
Zacznę od początku. Po pierwsze – w markecie udało mi się znaleźć urządzenie znacznie tańsze od porównywalnych parametrami agregatów z Allegro. Po drugie - market mam kilometr ode mnie, więc łatwiej się nie da. Po trzecie – w markecie gwarancja jest na trzy lata. I to niezależnie od tego, czy jest to zakup konsumencki (paragon), czy komercyjny (faktura VAT na firmę). Spróbujcie znaleźć taką gwarancję na Allegro… W chińskich produktach w ogóle gwarancja na dłużej niż ustawowy rok jest rzadkością. Dystrybutor musi być przekonany o jakości tego sprzętu, skoro daje taki długi okres. Inaczej poszedł by z torbami. I to wszystko za najniższą na rynku cenę za tej mocy agregat inwerterowy. To nie żaden tekst sponsorowany. Czytajcie dalej, rozczarowania też będą.
Jedyne co może się okazać w moim zastosowaniu dodatkowo potrzebne, to dodatkowe wytłumienie, bo w przeciwieństwie do popularnych inwerterów walizkowych - jest to urządzenie otwarte.
OK. Kupiłem, nalałem oleju, paliwa, zdjąłem etykietki, założyłem rączkę transportową. Odkręciłem kranik, włączyłem zapłon, pięć pociągnięć startera i wio. Maszynka równo, wolno, cicho pracuje. Cacuś. Acha – mam włączoną auto regulację obrotów. No to sprawdźmy jak się wkręci na obroty znamionowe. Przełączam pstryczek autoregulacji. I nic. Drugi, trzeci raz. Nic. Przełącznik działa, bo słychać śladową zmianę obrotów, ale trzeba się dobrze wsłuchać, żeby w ogóle to zauważyć. Pierwsza wtopa konstruktorów. Autoregulacji obrotów silnika nie da się wyłączyć.
Dobrze. Sprawdźmy agregat pod obciążeniem. Podpinam 1000 W. Obroty wzrastają. 2000 W. Wzrastają bardziej. 2500 W. Jeszcze bardziej. 3000W. Obroty już nie wzrastają, tylko zaczyna migać dioda przeciążenia. Po 10 sekundach - napięcie na wyjściu zanika, a obroty silnika wracają do jałowych. Napięcie przy kolejnych zwiększeniach obciążenia minimalnie spadało o jakieś 8 V na około ćwierć sekundy i wracało do pierwotnych 228 - 232 V. Częstotliwość nawet nie drgnęła. 50 Hz jak byk. Rzeczywiście daje się obciążyć rezystancyjnymi odbiornikami o mocy 2,8 kW na stałe. Testowałem pod takim obciążeniem przez 5 minut. Pod obciążeniem 2 kW przez 20 minut. Po pięciu minutach uzwojenia zaczęły lekko pachnieć. Uznałem, że to normalne w nowym urządzeniu. Rzeczywiście, po następnych 10 minutach im przeszło. Nie było żadnych innych symptomów przeciążenia, czy przegrzania. Zauważyłem, że agregat posiada bardzo wydajny układ chłodzenia. Spora turbina zamocowana na wale dmucha bezpośrednio na uzwojenia prądnicy. Następnie powietrze to jest kierowane na cylinder silnika i wyrzucane od strony wydechu. Obciążenie 2,8 - 3 kW agregat znosi przez 5 – 10 sekund. Po tym czasie napięcie wyjściowe jest odłączane przez elektroniczny układ zabezpieczający. Jeżeli podłączymy obciążenie powyżej 3 kW napięcie wyjściowe jest natychmiast odcinane. Niestety nie ma przycisku resetowania zabezpieczenia jak w agregatach Yamacha. Trzeba wyłączyć silnik i uruchomić go ponownie. Chyba, że opanuje się sztuczkę szybkiego wyłączania zapłonu, wyciągania ssania, włączania zapłonu tuż przed zatrzymaniem silnika i wepchnięcia cięgła ssania. Wystarczy doprowadzić do znacznego spadku obrotów na chwilę i elektronika się resetuje, zaczynając ponownie generować napięcie wyjściowe. Niestety bez użycia ssania nawet ciepły silnik nie podniesie się już z wolnych obrotów, ani tym bardziej nie zapali z szarpnięcia. Chyba, że ktoś ma bardzo dużo siły. Ja tyle nie mam. Nie jest to jednak duży problem. Z użyciem ssania silnik (nawet zimny) odpala całkiem poprawnie. Przynajmniej w lecie. Wracając do tematu przeciążania. Jest to bardzo dobrze zabezpieczone urządzenie. Nie da się go łatwo spalić. Doskonale radzi sobie z dużymi wiertarkami, szlifierkami i innym sprzętem budowlanym. Ze względu na dobre chłodzenie i poprawny zapas mocy silnika oraz prądnicy, urządzenie polecam szczególnie na budowę. Przy odrobinie szczęścia, poprawnie konserwowane, nie powinno zawieść przez wiele lat. Nie bez powodu firmowane swoją marką jest przez renomowanego producenta narzędzi i posiada 3 lata gwarancji.
Dzięki zastosowaniu technologii inweterowej częstotliwość wyjściowego napięcia jest stała, niezależna od obrotów silnika. Podczas pracy bez obciążenia lub z małym obciążeniem, agregat sobie powoli, cicho pyrka. W miarę wzrostu obciążenia układ elektroniczny otwiera coraz bardziej przepustnicę i obroty wzrastają w miarę potrzeb. Dzięki sporej pojemności silnika, nawet przy maksymalnym obciążeniu, obroty na moje ucho nie przekraczają 3000 na minutę. Powoduje to całkiem cichą (jak na otwarte urządzenie) pracę oraz mam nadzieję małe zużycie paliwa.
Zastosowanie prądnicy z magnesami stałymi zmniejszyło znacznie gabaryty i wagę urządzenia. Poszukajcie w necie, klasycznych agregatów o mocy maksymalnej 3kW. Nie schodzą poniżej 50 kg. Ten waży zaledwie 35 kg. Da się go samodzielnie wyjąć z bagażnika i przenieść. 50 kg – życzę powodzenia. Oczywiście agregat ma kółka i rączkę, więc o ile jest po czym, można nim łatwo i bez wysiłku jeździć.
Całość zamocowana na nie marnującej przestrzeni ramie, ładnie zamkniętej zbiornikiem, panelem przednim i osłonami z prawie każdej strony. Spore obudowanie moim zdaniem wpływa też na poziom hałasu, który subiektywnie, wydaje mi się mniejszy niż z konwencjonalnych agregatów podobnej mocy – nawet przy maksymalnym obciążeniu. Postawienie urządzenia bezpośrednio za samochodem, 10 m od mojego bloku w którym ludzie mieli pootwierane okna, ograniczyło hałas do moim zdaniem akceptowalnego w dzień. Zresztą nikt nie zwracał mi uwagi.
No dobrze. Wszystko jak na razie fajnie, pięknie. Ale tylko dla tego, że wady postanowiłem sobie zostawić na koniec. Zacznę od tej mniejszej. Jak można by się spodziewać – nie dająca się wyłączyć funkcja automatycznej regulacji obrotów, będzie miała wpływ na spadki napięć przy gwałtownym wzroście obciążenia. I ma. Przy włączonej funkcji automatycznego ograniczania obrotów, gdy urządzenie pracuje bez obciążenia i nagle podłączymy mu 3kW – napięcie spada na chwilę do ok. 170 V. To konieczne, aby silnik zdołał wejść na obroty. Gdyby układ elektroniczny nie ograniczył na chwilę napięcia, silnik by po prostu zgasł. Za to przy wyłączonej funkcji automatycznego zmniejszania obrotów, gdy silnik na luzie pracuje minimalnie szybciej – podłączenie 3kW powoduje chwilowy spadek napięcia do ok. 180 V. Czyli sam przełącznik działa. To oprogramowanie jego działania jest błędne. Gdyby silnik mógł pracować na wysokich obrotach cały czas, nie było by tych spadków napięcia przy gwałtownym wzroście obciążenia. Przy pewnych aplikacjach (jak np. zasilanie sprzętu elektronicznego, komputerów razem z urządzeniami mogącymi powodować gwałtowne, znaczne obciążenie) takie nie dające się wyeliminować spadki - dyskwalifikują użycie tego agregatu.
OK. To była ta mniejsza wada. Teraz konkret. Po próbach z obciążeniami rezystancyjnymi i elektronarzędziami na zewnątrz, rozwijam pięćdziesięciometrowy przedłużacz do mojego mieszkania. Podłączam oświetlenie energooszczędne i zwykłe. Jest OK. Mikrofalówkę – zaświecił się wyświetlacz. Włączam grzanie. Poszło, ale buczy. Mikrofalówka pracując głośno buczy z częstotliwością 50 Hz. Jak by zaraz miała wybuchnąć. Ale nie wybuchła. Ogrzała wodę w szklance. Podłączam kuchenkę indukcyjną. Na dzień dobry po podpięciu kabla wyskakuje jakiś error. Do tej pory nigdy czegoś takiego na niej nie widziałem. Za trzecim włączeniem zasilania nie wyskakuje błąd. Odpalam grzanie. To samo co mikrofala. Grzeje, ale głośno buczy. Podpinam UPS-a. Ten głupieje. Pokazuje normalne napięcie sieci, co kilka sekund próbuje się na nią przełączyć i po ułamku sekundy wraca na baterię. Obciążam agregat 2 kW grzejnika. UPS zaczyna czasami na chwilę przełączać się na agregat. Ale dla odmiany w aktywnych głośnikach komputera pojawia się potężny modulowany gwizd. Coś ok. 2 – 4 kHz. Kurde co jest. Podpinam do przedłużacza od agregatu oscyloskop. I wszystko jasne…
Tak wygląda przebieg napięcia wyjściowego agregatu bez obciążenia:
A tak pod obciążeniem 2 kW:
Niestety napięcie wyjściowe ma przebieg prostokątny, co uniemożliwia zasilanie mojego UPS-a od komputerów. Same komputery agregat zasila już bez problemu. Tylko mój UPS nie rozpoznaje poprawności zasilania. Pozostałe urządzenia: żarówki zwykłe i energooszczędne, telewizor, domowe audio, komputery, ładowarki laptopów i telefonów komórkowych, wiertarki, szlifierki kątowe, suszarki, farelki, itp. - działają bez zarzutu. No i te potężne zakłócenia w aktywnych głośnikach.
Ostania rzecz, to spora ilość opiłków metalu jaką zauważyłem w oleju silnikowym już po pierwszej godzinie pracy. Może moim błędem było nie zlanie resztek fabrycznego oleju, który już był w urządzeniu i nie przepłukanie silnika benzyną, przed wlaniem nowego oleju. Prawdopodobnie Chińczycy używają do testowania i wstępnego docierania silników, w kółko tego samego oleju i zanieczyszczają nim urządzenia. W innym chińskim agregacie, w którym najpierw zlałem resztki fabrycznego oleju, było w nim sporo opiłków. Po przepłukaniu benzyną i pierwszej godzinie pracy na świeżym oleju, niewiele się już ich pojawiło.
Jak widzicie, mój początkowy entuzjazm szybko zgasł. A już tak mi się podobało solidne wykonanie tego agregatu, 3 lata gwarancji… Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle…
Ok. Pomyślałem, że market w którym go kupiłem chętnie przyjmie go z powrotem. Przecież tak się chwalą, że wszystko można zwrócić. A ja nie zrobiłem na nim nawet żadnej ryski. Tak, przyjmą. Ale pod warunkiem, że urządzenie nie było używane. Agregat ze śladami paliwa w zbiorniku, był używany… Gdyby więc ktoś z Was szukał lekkiego agregatu na budowę - niech poszuka mojej aukcji na Allegro.
Pozdrawiam
kf - Łukasz - SQ7EHO
P.S. Męczą mnie ciągłe głupawe, złośliwe, trolowate, dwuzdaniowe wrzutki - nie wnoszące nic merytorycznego do tematu. Jeżeli masz zamiar napisać w tym wątku coś tego typu. Proszę - powstrzymaj się…
Zachęcony testami agregatów znalezionymi w necie, zacząłem szukać inwerterowego agregatu prądotwórczego do zasilania awaryjnego mojego mieszkania. Po długich namysłach wybór padł na 3kW STANLEY SIG 3050 – oferowany w jednej z popularniejszych sieci marketów budowlanych.
Wygląda to tak:

Ze strony dystrybutora można się dowiedzieć tyle:
Nazwa produktu: Generator prądotwórczy SIG 3050 STANLEY
Moc prądnicy maksymalna: 3 kW
Moc prądnicy nominalna: 2,8 kW
Moc silnika 4,1 KM
Napięcie wytwarzane: 230 V AC
Częstotliwość: 50 Hz
Silnik: 4-suwowy, typ OHV chłodzony powietrzem
Pojemność silnika: 196 cm3
Rodzaj paliwa: benzyna bezołowiowa
Pojemność zbiornika: 14 l
Czas pracy na zbiorniku: 7,2 h
Czas pracy: 14 h
Rozruch: ręczny
Poziom hałasu: 96 dB
Stabilizacja napięcia: IVR
Zabezpiecznienie przeciążeniowe: tak
Zalecany olej: >0°C 15W40 / <0° C 5W30
Wyposażenie: 2 gniazda 230 V
Atuty użytkowe: 230V IVR
Porady: zawsze przed uruchomieniem kontroluj poziom oleju
Wymiary produktu: 52,5 x 48 x 55,5 cm
Waga: 164,5 kg
Gwarancja: 3 lata
Kod PKWiU: 31.10.31-13.90
Kod EAN: 3276004232342
Numer referencyjny: 44206330
Niestety sprzedawca nie chwali się w ogóle, że jest to agregat inwerterowy, ani nie informuje - czy nadaje się on do zasilania urządzeń elektronicznych.
Poprawiona przeze mnie w kilku punktach specyfikacja wygląda tak:
Nazwa produktu: Inwerterowy agregat prądotwórczy STANLEY SIG 3050
Moc prądnicy maksymalna 3 kW (przez 5-10 sekund)
Moc prądnicy nominalna: 2,8 kW (ciągle)
Moc silnika: 4,1 KM
Napięcie wytwarzane: 230 V AC (przemienne o przebiegu prostokątnym)
Częstotliwość: 50 Hz
Silnik: 4-suwowy, typ OHV chłodzony powietrzem
Pojemność silnika: 196 cm3
Rodzaj paliwa: benzyna bezołowiowa
Pojemność zbiornika: 14 l
Czas pracy na zbiorniku: 7,2 h
Czas pracy: 14 h
Rozruch: ręczny
Poziom hałasu: 96 dB
Stabilizacja napięcia: elektroniczna przetwornica inwerterowa
Zabezpieczenie przeciążeniowe: Elektroniczne
Zalecany olej: Tpowietrza>0°C 15W40 / Tpowietrza<0°C 5W30
Wyposażenie: 2 gniazda 230 V, kółka i uchwyty transportowe, klucz do przykręcania uchwytu transportowego, klucz do świec, wkrętak, bańka do nalewania oleju
Atuty użytkowe: funkcja automatycznej regulacji obrotów w zależności od obciążenia
Porady: zawsze przed uruchomieniem kontroluj poziom oleju
Wymiary produktu: 52,5 x 48 x 55,5 cm
Waga: 35 kg (suchy)
Gwarancja: 3 lata
Na stronie sklepu i wszystkich sprzedawców z Allegro, którzy skopiowali z niego specyfikację, widnieje informacja, że urządzenie waży 164 kg! Według mojej wagi, tylko 35.


Ponieważ ja nie znalazłem w sieci żadnych wiarygodnych informacji o możliwościach tego urządzenia, a jego cena wydała mi się atrakcyjna - postanowiłem zaryzykować.
Właśnie jestem świeżo po testach, których wynikami postanowiłem się z Wami podzielić. Może dzięki temu następni chętni dokonają wyboru bardziej świadomie niż ja.
Zacznę od początku. Po pierwsze – w markecie udało mi się znaleźć urządzenie znacznie tańsze od porównywalnych parametrami agregatów z Allegro. Po drugie - market mam kilometr ode mnie, więc łatwiej się nie da. Po trzecie – w markecie gwarancja jest na trzy lata. I to niezależnie od tego, czy jest to zakup konsumencki (paragon), czy komercyjny (faktura VAT na firmę). Spróbujcie znaleźć taką gwarancję na Allegro… W chińskich produktach w ogóle gwarancja na dłużej niż ustawowy rok jest rzadkością. Dystrybutor musi być przekonany o jakości tego sprzętu, skoro daje taki długi okres. Inaczej poszedł by z torbami. I to wszystko za najniższą na rynku cenę za tej mocy agregat inwerterowy. To nie żaden tekst sponsorowany. Czytajcie dalej, rozczarowania też będą.

Jedyne co może się okazać w moim zastosowaniu dodatkowo potrzebne, to dodatkowe wytłumienie, bo w przeciwieństwie do popularnych inwerterów walizkowych - jest to urządzenie otwarte.
OK. Kupiłem, nalałem oleju, paliwa, zdjąłem etykietki, założyłem rączkę transportową. Odkręciłem kranik, włączyłem zapłon, pięć pociągnięć startera i wio. Maszynka równo, wolno, cicho pracuje. Cacuś. Acha – mam włączoną auto regulację obrotów. No to sprawdźmy jak się wkręci na obroty znamionowe. Przełączam pstryczek autoregulacji. I nic. Drugi, trzeci raz. Nic. Przełącznik działa, bo słychać śladową zmianę obrotów, ale trzeba się dobrze wsłuchać, żeby w ogóle to zauważyć. Pierwsza wtopa konstruktorów. Autoregulacji obrotów silnika nie da się wyłączyć.

Dobrze. Sprawdźmy agregat pod obciążeniem. Podpinam 1000 W. Obroty wzrastają. 2000 W. Wzrastają bardziej. 2500 W. Jeszcze bardziej. 3000W. Obroty już nie wzrastają, tylko zaczyna migać dioda przeciążenia. Po 10 sekundach - napięcie na wyjściu zanika, a obroty silnika wracają do jałowych. Napięcie przy kolejnych zwiększeniach obciążenia minimalnie spadało o jakieś 8 V na około ćwierć sekundy i wracało do pierwotnych 228 - 232 V. Częstotliwość nawet nie drgnęła. 50 Hz jak byk. Rzeczywiście daje się obciążyć rezystancyjnymi odbiornikami o mocy 2,8 kW na stałe. Testowałem pod takim obciążeniem przez 5 minut. Pod obciążeniem 2 kW przez 20 minut. Po pięciu minutach uzwojenia zaczęły lekko pachnieć. Uznałem, że to normalne w nowym urządzeniu. Rzeczywiście, po następnych 10 minutach im przeszło. Nie było żadnych innych symptomów przeciążenia, czy przegrzania. Zauważyłem, że agregat posiada bardzo wydajny układ chłodzenia. Spora turbina zamocowana na wale dmucha bezpośrednio na uzwojenia prądnicy. Następnie powietrze to jest kierowane na cylinder silnika i wyrzucane od strony wydechu. Obciążenie 2,8 - 3 kW agregat znosi przez 5 – 10 sekund. Po tym czasie napięcie wyjściowe jest odłączane przez elektroniczny układ zabezpieczający. Jeżeli podłączymy obciążenie powyżej 3 kW napięcie wyjściowe jest natychmiast odcinane. Niestety nie ma przycisku resetowania zabezpieczenia jak w agregatach Yamacha. Trzeba wyłączyć silnik i uruchomić go ponownie. Chyba, że opanuje się sztuczkę szybkiego wyłączania zapłonu, wyciągania ssania, włączania zapłonu tuż przed zatrzymaniem silnika i wepchnięcia cięgła ssania. Wystarczy doprowadzić do znacznego spadku obrotów na chwilę i elektronika się resetuje, zaczynając ponownie generować napięcie wyjściowe. Niestety bez użycia ssania nawet ciepły silnik nie podniesie się już z wolnych obrotów, ani tym bardziej nie zapali z szarpnięcia. Chyba, że ktoś ma bardzo dużo siły. Ja tyle nie mam. Nie jest to jednak duży problem. Z użyciem ssania silnik (nawet zimny) odpala całkiem poprawnie. Przynajmniej w lecie. Wracając do tematu przeciążania. Jest to bardzo dobrze zabezpieczone urządzenie. Nie da się go łatwo spalić. Doskonale radzi sobie z dużymi wiertarkami, szlifierkami i innym sprzętem budowlanym. Ze względu na dobre chłodzenie i poprawny zapas mocy silnika oraz prądnicy, urządzenie polecam szczególnie na budowę. Przy odrobinie szczęścia, poprawnie konserwowane, nie powinno zawieść przez wiele lat. Nie bez powodu firmowane swoją marką jest przez renomowanego producenta narzędzi i posiada 3 lata gwarancji.
Dzięki zastosowaniu technologii inweterowej częstotliwość wyjściowego napięcia jest stała, niezależna od obrotów silnika. Podczas pracy bez obciążenia lub z małym obciążeniem, agregat sobie powoli, cicho pyrka. W miarę wzrostu obciążenia układ elektroniczny otwiera coraz bardziej przepustnicę i obroty wzrastają w miarę potrzeb. Dzięki sporej pojemności silnika, nawet przy maksymalnym obciążeniu, obroty na moje ucho nie przekraczają 3000 na minutę. Powoduje to całkiem cichą (jak na otwarte urządzenie) pracę oraz mam nadzieję małe zużycie paliwa.
Zastosowanie prądnicy z magnesami stałymi zmniejszyło znacznie gabaryty i wagę urządzenia. Poszukajcie w necie, klasycznych agregatów o mocy maksymalnej 3kW. Nie schodzą poniżej 50 kg. Ten waży zaledwie 35 kg. Da się go samodzielnie wyjąć z bagażnika i przenieść. 50 kg – życzę powodzenia. Oczywiście agregat ma kółka i rączkę, więc o ile jest po czym, można nim łatwo i bez wysiłku jeździć.
Całość zamocowana na nie marnującej przestrzeni ramie, ładnie zamkniętej zbiornikiem, panelem przednim i osłonami z prawie każdej strony. Spore obudowanie moim zdaniem wpływa też na poziom hałasu, który subiektywnie, wydaje mi się mniejszy niż z konwencjonalnych agregatów podobnej mocy – nawet przy maksymalnym obciążeniu. Postawienie urządzenia bezpośrednio za samochodem, 10 m od mojego bloku w którym ludzie mieli pootwierane okna, ograniczyło hałas do moim zdaniem akceptowalnego w dzień. Zresztą nikt nie zwracał mi uwagi.
No dobrze. Wszystko jak na razie fajnie, pięknie. Ale tylko dla tego, że wady postanowiłem sobie zostawić na koniec. Zacznę od tej mniejszej. Jak można by się spodziewać – nie dająca się wyłączyć funkcja automatycznej regulacji obrotów, będzie miała wpływ na spadki napięć przy gwałtownym wzroście obciążenia. I ma. Przy włączonej funkcji automatycznego ograniczania obrotów, gdy urządzenie pracuje bez obciążenia i nagle podłączymy mu 3kW – napięcie spada na chwilę do ok. 170 V. To konieczne, aby silnik zdołał wejść na obroty. Gdyby układ elektroniczny nie ograniczył na chwilę napięcia, silnik by po prostu zgasł. Za to przy wyłączonej funkcji automatycznego zmniejszania obrotów, gdy silnik na luzie pracuje minimalnie szybciej – podłączenie 3kW powoduje chwilowy spadek napięcia do ok. 180 V. Czyli sam przełącznik działa. To oprogramowanie jego działania jest błędne. Gdyby silnik mógł pracować na wysokich obrotach cały czas, nie było by tych spadków napięcia przy gwałtownym wzroście obciążenia. Przy pewnych aplikacjach (jak np. zasilanie sprzętu elektronicznego, komputerów razem z urządzeniami mogącymi powodować gwałtowne, znaczne obciążenie) takie nie dające się wyeliminować spadki - dyskwalifikują użycie tego agregatu.
OK. To była ta mniejsza wada. Teraz konkret. Po próbach z obciążeniami rezystancyjnymi i elektronarzędziami na zewnątrz, rozwijam pięćdziesięciometrowy przedłużacz do mojego mieszkania. Podłączam oświetlenie energooszczędne i zwykłe. Jest OK. Mikrofalówkę – zaświecił się wyświetlacz. Włączam grzanie. Poszło, ale buczy. Mikrofalówka pracując głośno buczy z częstotliwością 50 Hz. Jak by zaraz miała wybuchnąć. Ale nie wybuchła. Ogrzała wodę w szklance. Podłączam kuchenkę indukcyjną. Na dzień dobry po podpięciu kabla wyskakuje jakiś error. Do tej pory nigdy czegoś takiego na niej nie widziałem. Za trzecim włączeniem zasilania nie wyskakuje błąd. Odpalam grzanie. To samo co mikrofala. Grzeje, ale głośno buczy. Podpinam UPS-a. Ten głupieje. Pokazuje normalne napięcie sieci, co kilka sekund próbuje się na nią przełączyć i po ułamku sekundy wraca na baterię. Obciążam agregat 2 kW grzejnika. UPS zaczyna czasami na chwilę przełączać się na agregat. Ale dla odmiany w aktywnych głośnikach komputera pojawia się potężny modulowany gwizd. Coś ok. 2 – 4 kHz. Kurde co jest. Podpinam do przedłużacza od agregatu oscyloskop. I wszystko jasne…
Tak wygląda przebieg napięcia wyjściowego agregatu bez obciążenia:

A tak pod obciążeniem 2 kW:

Niestety napięcie wyjściowe ma przebieg prostokątny, co uniemożliwia zasilanie mojego UPS-a od komputerów. Same komputery agregat zasila już bez problemu. Tylko mój UPS nie rozpoznaje poprawności zasilania. Pozostałe urządzenia: żarówki zwykłe i energooszczędne, telewizor, domowe audio, komputery, ładowarki laptopów i telefonów komórkowych, wiertarki, szlifierki kątowe, suszarki, farelki, itp. - działają bez zarzutu. No i te potężne zakłócenia w aktywnych głośnikach.
Ostania rzecz, to spora ilość opiłków metalu jaką zauważyłem w oleju silnikowym już po pierwszej godzinie pracy. Może moim błędem było nie zlanie resztek fabrycznego oleju, który już był w urządzeniu i nie przepłukanie silnika benzyną, przed wlaniem nowego oleju. Prawdopodobnie Chińczycy używają do testowania i wstępnego docierania silników, w kółko tego samego oleju i zanieczyszczają nim urządzenia. W innym chińskim agregacie, w którym najpierw zlałem resztki fabrycznego oleju, było w nim sporo opiłków. Po przepłukaniu benzyną i pierwszej godzinie pracy na świeżym oleju, niewiele się już ich pojawiło.
Jak widzicie, mój początkowy entuzjazm szybko zgasł. A już tak mi się podobało solidne wykonanie tego agregatu, 3 lata gwarancji… Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle…
Ok. Pomyślałem, że market w którym go kupiłem chętnie przyjmie go z powrotem. Przecież tak się chwalą, że wszystko można zwrócić. A ja nie zrobiłem na nim nawet żadnej ryski. Tak, przyjmą. Ale pod warunkiem, że urządzenie nie było używane. Agregat ze śladami paliwa w zbiorniku, był używany… Gdyby więc ktoś z Was szukał lekkiego agregatu na budowę - niech poszuka mojej aukcji na Allegro.

Pozdrawiam
kf - Łukasz - SQ7EHO
P.S. Męczą mnie ciągłe głupawe, złośliwe, trolowate, dwuzdaniowe wrzutki - nie wnoszące nic merytorycznego do tematu. Jeżeli masz zamiar napisać w tym wątku coś tego typu. Proszę - powstrzymaj się…