Witam
Pojawiło się ostatnio na elektrodzie kilka tematów, dotyczących konstrukcji małego
zestawu nagłośnieniowego nadającego się do obsługi niewielkich imprez plenerowych.
Ponieważ dobór głośników, konstrukcji obudów, to jest inny temat, zajmę się sposobem
dobierania napędu, czyli wzmacniaczy.
Wielu z Was marzy o jakimś wielkim “piecu”, lub jest namawiane, który zrobi cuda....
i bardzo się myli.
Załóżmy , że macie nagłośnienie o mocy całkowitej 9000 Wat, i kupiliście 2 “spawarki”
po 4000 W. Kolumny rozstawia się jak najdalej od siebie (20 - 25 metrów), więc
ciąganie się z kablami głośnikowymi na takie odległości jest nieporozumieniem.
Przedmiotem dalszych rozważań jest 3 drożny układ aktywny.
Więc, trzeba za kolumnami postawić wzmacniacze, a dokładnie po jednym
posiadanym “piecu”( 2 x 2000W/2 Ohm)..oraz dodatkowym wzmacniaczu, do
wzmacniania sygnału wysokotonowego dla driverów, dostarczyć sygnał, i oczywiście
zasilanie.
Skraca to długość kabli głośnikowych do niezbędnego minimum.
Konfigurujemy,ustalamy f podziału, proporcje mocy na poszczególne “kanały”, i mamy
gotowe...cieszymy się że mamy dwa niewielkie racki z “napędem”, a nawet chwalimy
się tym konkurencji.
A konkurencja ma większe, cięższe racki, i dużo mniejszych wzmacniaczy.
Oba nagłośnienia są podobne w obsadzie głośników, to jest po 2 szt 1000 Watowych
głośników 18 calowych na basie, z tym że Wy macie 4 omowe, a konkurencja
ma 8 omowe. Środek w obu zestawach to 4 sztuki głośników tego typu o mocy
po 500W/szt, z tą różnicą iż Wy macie 8 omowe, a konkurencja ma 16 omowe.
Drivery są takie same po 2 szt 200W/8 Ohm.(Wymienione ilości dotyczą jednej strony.)
Wy podłączyliście równolegle do jednego kanału dwa głośniki basowe, co dało
wypadkową impedancję 2 omy, co stanowi znamionową impedancję wyjściową
wzmacniacza, 4 sztuki równoległych 8 omowych średniotonówek, też daje 2 omy.
Wszystko zgodnie z tym “jak w szkole uczyli”...
Konkurent kupił sobie 4 wzmacniacze o mocy 2 x 500W/4, do napędu głośników basowych,
przestawił je w układ mostka, i do każdego z nich dołączył jeden głośnik.
Ponieważ ma 16 omowe środki, połączył je równolegle po 2 sztuki, co dało mu 4 parki.
Napędza te parki po jednym wzmacniaczu 2 x 500W/4 w układzie “bridge”, czyli takim
samym jak basy...
Do napędu driverów tez służy taki wzmacniacz, zapewne przy zakupie takiej ilości
cena była już bardzo atrakcyjna, i wybrano taki sam jak pozostałe, aby “nie mieszać”.
Łącznie jest 10 jednakowych wzmacniaczy, po 5 szt w jednym racku, napędzającym
jedna stronę.
Tutaj zastosowano inną filozofię, mianowicie, każdy głośnik (lub parka głośników 16
omowych) ma oddzielny wzmacniacz pracujący w układzie mostkowym.
Moc sumacyjna elektryczna jest taka sama.
Oceńmy zalety i wady obu rozwiązań
Zestaw 1( duże wzmacniacze)
Zalety
- mniejsze i lżejsze racki
- mniejsza ilość kabli połączeniowych
Wady
- wyjątkowo duży wpływ awarii choćby jednego kanału na nagłośnienie
- brak możliwości “zakombinowania” w przypadku awarii
- słaba dynamika, w przypadku gdy są to wzmacniacze z jednym trafem na oba kanały
Zestaw 2 (dużo małych wzmacniaczy)
Zalety
- niezauważalny wpływ na nagłośnienie awarii nawet 2-3 wzmacniaczy
- bardzo duże możliwości zastąpienia uszkodzonych elementów “napędu”
- bardzo dobra dynamika całego nagłośnienia
Wady
- duże i ciężkie racki, lub więcej racków ze wzmacniaczami
- więcej kabli służących do podłączenia
Samo suche zestawienie wad i zalet nie stanowi o zdecydowanej wyższości tego
drugiego rozwiązania. Wystarczy jednak nieco wyobraźni.
Wyobraźcie sobie, pojechaliście 150 km nagłaśniać poważna imprezę, i w trakcie jej
realizacji uległ uszkodzeniu jeden kanał Waszej”spawarki”.... Szlag trafił albo basy,
albo środki na jednej stronie, i nie ma żadnego ratunku..goraczkowe telefony,
poszukiwanie w rozsądnym czasie czegoś do załatania luki. Nie na wiele w takiej
sytuacji zda się nawet “dożywotnia “gwarancja dana przez producenta....straty zarówno
prestiżowe, jak tez finansowe mogą być dotkliwe...
Natomiast konkurencja może zakombinować, bo w każdej chwili może pozostałe
sprawne wzmacniacze przełączyć w klasyczny układ pracy, i nawet uszkodzenie po jednym
wzmacniaczu w racku pozwala mu dograć imprezę do końca bez uszczerbku na jakości
obsługi. Uszkodzenie jednego kanału we wzmacniaczu jest całkowicie bez znaczenia,
gdyż mamy na zapasie jeden kanał w końcówce napędzającej drivery, wystarczy tylko
drobna “korekta” układu...
Wiadomo jest, iż poważne nagłośnienie musi posiadać wzmacniacze zapasowe, i tu
też daje znać o sobie przewaga tego drugiego rozwiązania, wystarczą 1-2 dużo tańsze
wzmacniacze, a i tak trzeba ich mieć więcej, bo scena też wymaga nagłośnienia, i są to
przeważnie wzmacniacze o takich jak składowe napędu głównego, wzmacniacze.
Taka uniwersalność drugiego rozwiązania jest WYJĄTKOWO WIELKĄ zaletą, bo możemy
dowolnie je wykorzystywać do każdego elementu nagłośnienia, ponadto kupując jednorazowo
10 -20 wzmacniaczy można uzyskać bardzo atrakcyjną cenę.
Planując wykonanie takiego nagłośnienia, należy dokładnie rozważyć wszystkie “za, i “przeciw“
wybrać określony wariant, i systematycznie go realizować.
Mam nadzieję,że pomogłem mniej rozeznanym w zawiłościach tych tematów kolegom
zrozumieć, jak racjonalnie wydać swoje pieniądze, i za te same koszty mieć dużo lepszy
sprzęt, a inni koledzy uzupełnią nieporuszone przez mnie aspekty z tej dziedziny, dzieląc się
swoją wiedzą i doświadczeniem.
Chcę, uprzedzając, zaznaczyć, iż NIE POLECAM , wzmacniaczy żadnej firmy, i artykuł ten
nie ma na celu dyskredytowania któregokolwiek producenta!!!!
Omawiana zasada (nagłośnienie nr 2), którą uważam za lepszą, co udowodniłem, i sam stosuję,
ma zastosowanie do przyzwoitych wyrobów każdej firmy.
Jk
Pojawiło się ostatnio na elektrodzie kilka tematów, dotyczących konstrukcji małego
zestawu nagłośnieniowego nadającego się do obsługi niewielkich imprez plenerowych.
Ponieważ dobór głośników, konstrukcji obudów, to jest inny temat, zajmę się sposobem
dobierania napędu, czyli wzmacniaczy.
Wielu z Was marzy o jakimś wielkim “piecu”, lub jest namawiane, który zrobi cuda....
i bardzo się myli.
Załóżmy , że macie nagłośnienie o mocy całkowitej 9000 Wat, i kupiliście 2 “spawarki”
po 4000 W. Kolumny rozstawia się jak najdalej od siebie (20 - 25 metrów), więc
ciąganie się z kablami głośnikowymi na takie odległości jest nieporozumieniem.
Przedmiotem dalszych rozważań jest 3 drożny układ aktywny.
Więc, trzeba za kolumnami postawić wzmacniacze, a dokładnie po jednym
posiadanym “piecu”( 2 x 2000W/2 Ohm)..oraz dodatkowym wzmacniaczu, do
wzmacniania sygnału wysokotonowego dla driverów, dostarczyć sygnał, i oczywiście
zasilanie.
Skraca to długość kabli głośnikowych do niezbędnego minimum.
Konfigurujemy,ustalamy f podziału, proporcje mocy na poszczególne “kanały”, i mamy
gotowe...cieszymy się że mamy dwa niewielkie racki z “napędem”, a nawet chwalimy
się tym konkurencji.
A konkurencja ma większe, cięższe racki, i dużo mniejszych wzmacniaczy.
Oba nagłośnienia są podobne w obsadzie głośników, to jest po 2 szt 1000 Watowych
głośników 18 calowych na basie, z tym że Wy macie 4 omowe, a konkurencja
ma 8 omowe. Środek w obu zestawach to 4 sztuki głośników tego typu o mocy
po 500W/szt, z tą różnicą iż Wy macie 8 omowe, a konkurencja ma 16 omowe.
Drivery są takie same po 2 szt 200W/8 Ohm.(Wymienione ilości dotyczą jednej strony.)
Wy podłączyliście równolegle do jednego kanału dwa głośniki basowe, co dało
wypadkową impedancję 2 omy, co stanowi znamionową impedancję wyjściową
wzmacniacza, 4 sztuki równoległych 8 omowych średniotonówek, też daje 2 omy.
Wszystko zgodnie z tym “jak w szkole uczyli”...
Konkurent kupił sobie 4 wzmacniacze o mocy 2 x 500W/4, do napędu głośników basowych,
przestawił je w układ mostka, i do każdego z nich dołączył jeden głośnik.
Ponieważ ma 16 omowe środki, połączył je równolegle po 2 sztuki, co dało mu 4 parki.
Napędza te parki po jednym wzmacniaczu 2 x 500W/4 w układzie “bridge”, czyli takim
samym jak basy...
Do napędu driverów tez służy taki wzmacniacz, zapewne przy zakupie takiej ilości
cena była już bardzo atrakcyjna, i wybrano taki sam jak pozostałe, aby “nie mieszać”.
Łącznie jest 10 jednakowych wzmacniaczy, po 5 szt w jednym racku, napędzającym
jedna stronę.
Tutaj zastosowano inną filozofię, mianowicie, każdy głośnik (lub parka głośników 16
omowych) ma oddzielny wzmacniacz pracujący w układzie mostkowym.
Moc sumacyjna elektryczna jest taka sama.
Oceńmy zalety i wady obu rozwiązań
Zestaw 1( duże wzmacniacze)
Zalety
- mniejsze i lżejsze racki
- mniejsza ilość kabli połączeniowych
Wady
- wyjątkowo duży wpływ awarii choćby jednego kanału na nagłośnienie
- brak możliwości “zakombinowania” w przypadku awarii
- słaba dynamika, w przypadku gdy są to wzmacniacze z jednym trafem na oba kanały
Zestaw 2 (dużo małych wzmacniaczy)
Zalety
- niezauważalny wpływ na nagłośnienie awarii nawet 2-3 wzmacniaczy
- bardzo duże możliwości zastąpienia uszkodzonych elementów “napędu”
- bardzo dobra dynamika całego nagłośnienia
Wady
- duże i ciężkie racki, lub więcej racków ze wzmacniaczami
- więcej kabli służących do podłączenia
Samo suche zestawienie wad i zalet nie stanowi o zdecydowanej wyższości tego
drugiego rozwiązania. Wystarczy jednak nieco wyobraźni.
Wyobraźcie sobie, pojechaliście 150 km nagłaśniać poważna imprezę, i w trakcie jej
realizacji uległ uszkodzeniu jeden kanał Waszej”spawarki”.... Szlag trafił albo basy,
albo środki na jednej stronie, i nie ma żadnego ratunku..goraczkowe telefony,
poszukiwanie w rozsądnym czasie czegoś do załatania luki. Nie na wiele w takiej
sytuacji zda się nawet “dożywotnia “gwarancja dana przez producenta....straty zarówno
prestiżowe, jak tez finansowe mogą być dotkliwe...
Natomiast konkurencja może zakombinować, bo w każdej chwili może pozostałe
sprawne wzmacniacze przełączyć w klasyczny układ pracy, i nawet uszkodzenie po jednym
wzmacniaczu w racku pozwala mu dograć imprezę do końca bez uszczerbku na jakości
obsługi. Uszkodzenie jednego kanału we wzmacniaczu jest całkowicie bez znaczenia,
gdyż mamy na zapasie jeden kanał w końcówce napędzającej drivery, wystarczy tylko
drobna “korekta” układu...
Wiadomo jest, iż poważne nagłośnienie musi posiadać wzmacniacze zapasowe, i tu
też daje znać o sobie przewaga tego drugiego rozwiązania, wystarczą 1-2 dużo tańsze
wzmacniacze, a i tak trzeba ich mieć więcej, bo scena też wymaga nagłośnienia, i są to
przeważnie wzmacniacze o takich jak składowe napędu głównego, wzmacniacze.
Taka uniwersalność drugiego rozwiązania jest WYJĄTKOWO WIELKĄ zaletą, bo możemy
dowolnie je wykorzystywać do każdego elementu nagłośnienia, ponadto kupując jednorazowo
10 -20 wzmacniaczy można uzyskać bardzo atrakcyjną cenę.
Planując wykonanie takiego nagłośnienia, należy dokładnie rozważyć wszystkie “za, i “przeciw“
wybrać określony wariant, i systematycznie go realizować.
Mam nadzieję,że pomogłem mniej rozeznanym w zawiłościach tych tematów kolegom
zrozumieć, jak racjonalnie wydać swoje pieniądze, i za te same koszty mieć dużo lepszy
sprzęt, a inni koledzy uzupełnią nieporuszone przez mnie aspekty z tej dziedziny, dzieląc się
swoją wiedzą i doświadczeniem.
Chcę, uprzedzając, zaznaczyć, iż NIE POLECAM , wzmacniaczy żadnej firmy, i artykuł ten
nie ma na celu dyskredytowania któregokolwiek producenta!!!!
Omawiana zasada (nagłośnienie nr 2), którą uważam za lepszą, co udowodniłem, i sam stosuję,
ma zastosowanie do przyzwoitych wyrobów każdej firmy.
Jk